Jeszcze niedawno minister edukacji Przemysław Czarnek groził uniwersytetom cofnięciem dofinansowań z powodu wspierania strajku kobiet. Ten sam minister, który jest również wykładowcą KUL, postanowił właśnie przeznaczyć 1,7 mln z budżetu państwa na przetłumaczenie Encyklopedii Filozofii Powszechnej na język angielski. Sprawdźmy więc, co kryje się w dziele, które minister uznał za tak wybitne.
Powszechna Encyklopedia Filozofii to dziesięciotomowe dzieło przygotowane przez Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu.
Hasła w niej zawarte często interpretowane są przez pryzmat religii i moralności chrześcijańskiej, twórcy odwołują się m.in do filozofii Tomasza z Akwinu. Encyklopedia zawiera głównie teksty polskich autorów i wydawana była w latach 2000-2009.
Skąd więc nagły pomysł przetłumaczenia jej i przeznaczenia na to 1,7 mln złotych z budżetu państwa? To pytanie do ministra edukacji Przemysława Czarnka, który jest również wykładowcą KUL na stanowisku profesora.
Przemysław Czarnek, który jeszcze niedawno groził uczelniom popierającym protesty kobiet cofnięciem dofinansowań i grantów, uznał, że dzieło polskich filozofów i pisarzy zasługuje na rangę międzynarodową — stąd podpisanie umowy na przetłumaczenie 10 tomów na język angielski.
Encyklopedia filozofii i etyki?
Postanowiłyśmy zajrzeć do Encyklopedii i sprawdzić kilka znaczących haseł. Powiedzieć, że są mało aktualne lub stronnicze, to nic nie powiedzieć.
– Kariera w pierwszej kolejności, a później może dziecko. Prowadzi to do tragicznych konsekwencji. Pierwsze dziecko rodzi się nie w wieku 20-25 lat, tylko w wieku 30 lat. Jak się pierwsze dziecko rodzi w wieku 30 lat, to ile tych dzieci można urodzić? – głosił
– To są konsekwencje tłumaczenia kobiecie, że nie musi robić tego, do czego została przez pana Boga powołana — mówił podczas konferencji "Kościół i państwo w służbie rodziny” na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w październiku 2019.
Aborcja to uśmiercenie człowieka
Sprawdziłyśmy więc, co kryje się pod hasłami odnoszącymi się do kobiet. Jest ich kilka. W całym dziesięciotomowym "dziele", a przynajmniej w jego wersji dostępnej w Internecie, sylwetka kobieca pojawia się raz. Zacznijmy od A, czyli aborcji.
ABORCJA (łac. abortio, abortius — poronienie [także wywołane], od: aboriri,
abortire — ginąć, niknąć) — dobrowolne i bezpośrednie uśmiercenie człowieka
przed urodzeniem (należy odróżniać a. od samorzutnego poronienia oraz od
niezamierzonego dopuszczenia do śmierci dziecka przed narodzeniem, spowodowanej działaniem przyczyn niezależnych od sprawcy — abortus indirectus).
Hasło jednoznacznie więc wskazuje, że aborcja jest równoznaczna z morderstwem, a płód nazwany jest pełnoprawnym człowiekiem. Co więcej, po tej definicji pojawia się kilku stronnicowy opis tego, co filozofowie uznawali za aborcję, w tym rozważania nad tym, kiedy w płód wchodzi ludzka dusza.
Twórcy definicji podkreślają także, że "moralnie nieusprawiedliwione jest również zabójstwo dziecka przed narodzeniem w celu uratowania życia matki w przypadku kolizji tych dóbr".
Autorzy tak tłumaczą sytuację, w której należy wybrać pomiędzy ratowaniem matki a dziecka: dziecko nie może być potraktowane jako "środek do celu".
"Uśmiercenie" dziecka w celu uratowania matki jest więc "tak samo moralnie nieusprawiedliwione, jak potraktowanie matki jako tylko środka dla dobra dziecka".
Feminizm zaciera różnice między płciami
Encyklopedia, która jest gatunkiem informacyjnym, moralizuje więc na każdym kroku. Aborcja jest "uśmierceniem", płód "dzieckiem", a usunięcie płodu w celu ratowania życia matki "niemoralnym sposobem osiągnięcia celu". Celu uratowania życia dorosłej kobiety — przypomnijmy.
Ktoś może jednak powiedzieć, że jest to dzieło przywołujące filozofię sprzed wieków i poglądy faktycznie głoszone przez autorów. Nie jest to jednak wyraźnie podkreślone w tekście, brak też odwołania do dzisiejszej "filozofii", czy obiektywnego opisania zabiegu.
Spójrzmy więc na hasło, w przypadku którego nie ma takiego pola na moralne dywagacje.
FEMINIZM (łac. femina – kobieta) — doktryna i ruch społeczny, u podstaw, którego leży przekonanie o krzywdzącym podporządkowaniu kobiet mężczyznom; f. głosi powszechną równość płci, negując wagę różnic biologicznych; postuluje budowanie społeczeństw jednorodnych, w których pomija się zróżnicowanie działań wypływające ze zróżnicowania płci; celem f. jest równość ludzi we wszystkich dziedzinach, niezależnie od ich płci.
Podkreślanie, że feminizm opiera się na "przekonaniu", sugeruje, jakby był to jedynie pogląd. Kobiety przez wieki nie miały równych praw i jest to fakt, a nie interpretacja.
Dalej jest jednak tylko gorzej: autorzy podkreślają, że feminizm neguje jakiekolwiek różnice między kobietami i mężczyznami. I dąży do tego, by między płciami nie było różnic.
Najważniejsze hasło: Jan Paweł II
Feminizm zauważa różnice między płciami i mówi: jesteśmy różni, ale równi. W dziesięciotomowym dziele zabrakło więc odwołania do tego, jak feminizm wygląda dzisiaj. Nie dziwi to jednak, gdy spojrzymy na bibliografię do tego podrozdziału, w którym roi się od imion męskich.
Co ciekawe, najwięcej miejsca w Encyklopedii poświęcono natomiast nie pojęciom naukowym czy ideom, a... biografii Jana Pawła II rozpisanej na 17 stron.
Wartość filozoficzna dzieła to kwestia subiektywna. Jeśli jednak profesor jest jednocześnie ministrem partii rządzącej, to jego prywatne zdanie przestaje być subiektywne, a staje się faktem wydania na upowszechnienie "dzieła" 1,7 mln złotych z kieszeni podatników.