Tego samego dnia, w którym Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie, według którego obecne prawo aborcyjne jest niezgodne z konstytucją, PiS przyłączył się do antyaborcyjnej międzynarodówki założonej przez Stany Zjednoczone. Na czym dokładnie będzie polegał międzynarodowy pakt aborcyjny czy raczej Deklaracja Konsensusu Genewskiego? Na to pytanie odpowiemy z prawnikiem Michałem Modro.
Deklaracja Konsensusu Genewskiego dotyczy "Promocji zdrowia kobiet i wzmacniania rodziny". Została podpisana przez Sekretarz stanu Mike'a Pompeo oraz Sekretarza Zdrowia i Opieki Społecznej Alexa Azara.
Przyjęły ją 32 kraje takie jak Egipt, Uganda, Indonezja, a w tym jedynie 3 państwa europejskie. Białoruś, Węgry i właśnie Polska.
Sekretarz Stanu Mike Pompeo tłumaczy jej założenia podkreślając, że Stany Zjednoczone broniły godności ludzkiego życia wszędzie i zawsze. – Stworzyliśmy również bezprecedensową obronę nienarodzonych dzieci za granicą – stwierdził.
"My, przedstawiciele naszych suwerennych narodów, niniejszym deklarujemy we wzajemnej przyjaźni i szacunku nasze zobowiązanie do współpracy w celu potwierdzenia, że nie ma międzynarodowego prawa do aborcji” – czytamy w Deklaracji.
Co zawiera się w Deklaracji Genewskiej?
Sam dokument składa się z kilku punktów, które z jednej strony mają dotyczyć ochrony praw kobiet, z drugiej dążą do zakazu aborcji, kompletnie nie zwracając uwagi na to, że prawo do decydowania o swoim ciele jest jednym z podstawowych dla każdej jednostki.
Deklaracja (przynajmniej w teorii) ma na celu poprawę zdrowia kobiet, ochronę życia ludzkiego i wzmocnienie jednostki rodzinnej. Co dokładnie mówi na temat aborcji?
"Podkreśla się, że w żadnym wypadku nie należy promować aborcji jako metody planowania rodziny oraz że wszelkie środki lub zmiany związane z aborcją w systemie opieki zdrowotnej mogą być określone wyłącznie na szczeblu krajowym lub lokalnym zgodnie z krajowym procesem legislacyjnym” – czytamy w Deklaracji.
Oznacza to mniej więcej tyle, że inne kraje oraz organizacje takie jak ONZ nie będą mogły ingerować w lokalne prawo aborcyjne każdego z państw.
Dziecko przed urodzeniem
"Dziecko potrzebuje specjalnych zabezpieczeń i opieki zarówno przed, jak i po urodzeniu” oraz "szczególne środki ochrony i pomocy powinny być podjęte w imieniu wszystkich dzieci, w oparciu o zasadę dobra dziecka" – napisane jest w Deklaracji Genewskiej
Dokument stanowi więc, że płód objęty ma być opieką, jaką obejmuje się dziecko, już przed urodzeniem. Jednym z najważniejszych podpunktów dotyczących aborcji jest zapis, według którego "w żadnym wypadku nie należy promować aborcji jako metody planowania rodziny”. Zabieg nigdy też nie będzie finansowany z budżetu państwa.
Przedstawiciele suwerennych narodów podkreślają także, że "nie ma międzynarodowego prawa do aborcji ani żadnego międzynarodowego zobowiązania ze strony państw finansowania lub ułatwiania aborcji, zgodnie z wieloletnim międzynarodowym konsensusem, w ramach którego każdy naród ma suwerenne prawo do wdrażania programów i działań zgodnych z ich prawem i polityką".
Jaki to ma wpływ na życie Polek?
Najważniejsze jest jednak to, jak Deklaracja Konsensusu Genewskiego przełoży się na codzienne życie Polek. Prawnik Michał Moro uspokaja.
— Dokument ten nie ma mocy sprawczej, który ma bezpośrednie skutki prawne. Nie możemy porównać go do umowy międzynarodowej niczym zawiązanie Unii Europejskiej. Pakt antyaborcyjny należy traktować ją jako deklarację polityczną — wyjaśnia.
Deklaracja ma więc wskazać kierunek, w którym powinna podążać polityka państw nią objętych. Nie zakłada jednak jeszcze konkretnych prawnych zmian. Jest to więc dokument symboliczny, który może dopiero wskazać nam drogę przemian, którą będzie podążało państwo.
Prokobieca deklaracja?
Michał Moro podkreśla jednak, że w Deklaracji Genewskiej zawierają się także zapisy, które mają zapewnić równość praw kobiet i mężczyzn oraz zapewnić łatwy dostęp do antykoncepcji.
— Konwencja stanowi, że kobiety i mężczyźni mają równe prawa, także pod kątem dostępu opieki zdrowotnej. Pod tym kątem podpisanie tej Konwencji jest bardzo dobre — wyjaśnia.
W kolejnych podpunktach członkowie Deklaracji zobowiązują się do "zbudowania systemu opieki zdrowotnej i zmobilizowania zasobów, aby wdrożyć programy zdrowotne i rozwojowe uwzględniające potrzeby kobiet i dzieci znajdujących się w trudnej sytuacji i wspierania powszechnej opieki zdrowotną".
Michał Moro podkreśla więc także prokobiecą stronę Deklaracji.
— Te założenia w mojej ocenie obejmują prawa kobiet do zapobiegania ciąży w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego – a więc do finansowania środków antykoncepcyjnych w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego — wyjaśnia.
Należy jednak się zastanowić, na ile obecny rząd będzie respektował założenia Deklaracji, którą przyjął. Michał Moro podkreśla, że zgodnie z prawem nie można traktować wybiórczo zaleceń zapisanych w Deklaracji.
— Z jednej strony Rząd przyjmuje Deklarację, która mówi, że aborcja nie jest narzędziem kształtowania polityki urodzin. I po to podpisał ją Rząd. Ale myślę, że nie do końca przeanalizował tę Deklarację, podpisując dokument, według którego prawa kobiet i mężczyzn powinny być równe — tłumaczy.
— Co więcej, mówi się o rozwoju powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego w kierunku praw kobiet, czyli właśnie powszechnego dostępu do antykoncepcji — dodaje.
Trudno jednak oczekiwać od tego samego rządu, który zakazał edukacji seksualnej, wprowadził klauzule sumienia i sprawił, że Polska jest jednym z państw z najsłabszym dostępem do antykoncepcji, przestrzegania prokobiecych przepisów Deklaracji Genewskiej. Jak jednak podkreśla prawnik, dokument ten nie ma realnej mocy sprawczej.