Michał, Kacper, Wiktor, Zuzia, Milo — to imiona dzieci LGBT, które popełniły samobójstwo, bo nie były w stanie wytrzymać tego, jak zaszczuwane są w Polsce. Gdy odchodzący minister edukacji stojąc pod gmachem z ich imionami, mówi o niszczeniu elewacji zamiast o ratowaniu dzieci, uczniowie mogą mieć obawy, czy są w polskiej szkole bezpieczni. Dlatego jedna z uczennic rozpoczęła niezwykłą akcję, do której zaprasza uczniów innych szkół. Stworzyła kartki z numerami, pod którymi można znaleźć pomoc i napisała własne słowa wsparcia.
Na twitterowym koncie @esencja sarkazm pojawił się post, w którym licealistka zwraca się do uczniów szkół. "Jeżeli chodzisz do szkoły, masz drobne na druk i taśmę/klej oraz możliwości i chęci, napisz do mnie, prześlę Ci treść karteczek".
Na kartkach przygotowane zostały cztery numery: do telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży, Niebieskiej Linii, telefonu wsparcia Lambdy dla osób LGBT i ich rodzin oraz telefonu interwencyjnego CPK dla kobiet i dzieci, doznających przemocy.
Poza suchymi informacjami dziewczyna postanowiła także zawrzeć tam słowa wsparcia. "Nie jesteś sam/sama. Przysięgam, że może być lepiej, że nie musi być tak ciężko. (...) Nie bój się sięgać po pomoc".
Licealistka podkreśla, że wpadła na ten pomysł, gdy podczas nauczania online, które było naprawdę dużym wyzwaniem, nikt nie zwracał uwagi na stan psychiczny i samopoczucie uczniów.
— Mimo możliwości skontaktowania się z pedagogiem szkolnym, nikt z nauczycieli tego nie proponował do momentu zwrócenia uwagi — tłumaczy.
Samobójstwo 12-latki
Wydarzeniem, które ostatecznie popchnęło nastolatkę do tej inicjatywy, było samobójstwo 12-letniej Zuzi z Kozienic — podejrzewano, że dziewczynka zrobiła to z powodu prześladowania ze względu na swoją orientację seksualną.
Licealistka podpisała swoje kartki słowami: "osoba, na której Tobie zależy". Postanowiła nie tylko anonimowo rozkleić je w swojej szkole, ale także w Internecie udostępnić ich wzór i zachęcić innych nastolatków do rozwieszenia ich w swoich szkołach. Licealistka podkreśla jednak, że nie planowała robić ze swojego pomysłu ogólnopolskiej akcji.
— Chciałam tylko przydać się komuś, kto tego potrzebuje, ludzie sami zaczęli proponować, że również się tego podejmą. Spotkałam się z dużym odzewem. Na Twitterze mój wpis ma obecnie ponad 100 tys. wyświetleń i bardzo dużo osób pisze do mnie, prosząc o treść druczku — wyjaśnia.
Akcja skierowana jest do wszystkich uczniów, problem zdrowia psychicznego często w ogóle nie jest poruszany w polskich szkołach. Nastolatkowie nie zawsze chcą także korzystać z pomocy szkolnych psychologów.
— Uczniowie mogą bać się nawet próbować porozmawiać ze względu na stygmatyzację osób z problemami psychicznymi lub po prostu nie widzą, że mają taką możliwość — tłumaczy licealistka. Specjaliści nie zawsze są dostępni albo właściwie przygotowani, by np. rozmawiać z uczniami doświadczającymi homofobii.
Dzieci wiedzą, że są same
17-latka dodaje, że ma nadzieję, że jej akcja uświadomi dorosłym, że młodzież i dzieci nie otrzymują wystarczającego wsparcia — oczekują prawdziwej pomocy psychologicznej i zrozumienia.
W polskiej szkole brak rzetelnej edukacji seksualnej i normalizowania różnych orientacji, dzieci nieheteroseksualne mogą czuć się przytłoczone.
Gdy ze strony najwyższych urzędników państwowych słychać homofobiczne hasła, a na wieść o kolejnych dziecięcych samobójstwach były minister edukacji Dariusz Piontkowski ubolewa nad zniszczoną elewacją, nastolatkowie już wiedzą, że nie dostaną pomocy systemowej.
Dlatego postanowili zorganizować się sami. Swoją wiadomość nastolatka opatrzyła podpisem: "wierzę w Ciebie". Robiąc w ten sposób o wiele więcej w kwestii wsparcia nastolatków niż odpowiedzialni za to dorośli.