Temat karmienia dzieci słodyczami wzbudza wiele skrajnych emocji. Rodzice robią wszystko, by ich dzieci potrafiły obyć się bez cukru, a walka ta bywa nierówna. Inne zdanie na temat cukierków mają nasze mamy, ale czasami problemem okazuje się nawet przedszkole.
Problem związany z niezdrową żywnością dotyczy każdego z nas. Niezdrowa żywność to niestety norma. Czekoladki z okazji urodzin, tłuste potrawy w restauracjach, szybkie i niezdrowe jedzenie spożywane w biegu. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak nieodpowiednie żywienie może wpływać na najmłodszych, którzy dopiero budują swoją odporność i prawidłowe nawyki żywieniowe.
Cukier w przedszkolach to norma
Wiele przedszkoli jest przepełnionych niezdrową żywnością. Cukier w niektórych placówkach to podstawa każdej potrawy. Na ten problem zwróciły uwagę Joanna Anger i Anna Piszczek – autorki bloga Alaantkoweblw, które w internetowej przestrzeni zwiększają świadomość na temat zdrowego żywienia dzieci i rozszerzania diety metodą Baby-led weaning.
Blogerki dostały wiadomości na temat tego, jaką rolę odgrywają słodycze w placówkach przedszkolnych. Niestety, okazuje się, że często kluczową.
Notoryczne posypywanie każdej potrawy cukrem, by dziecko chętniej ją zjadło, wręczanie najmłodszym dzieciom (nawet tym, które są w wieku żłobkowym!) łakoci czy prośby do rodziców o przyniesienie kilku kilogramów cukru, to w wielu miejscach przykry standard.
Autorki żywieniowego bloga zaznaczają, że dziecko w większości żywi się w przedszkolu. Pierwsze lata życia to czas, w których kształtują się nawyki żywieniowe, najmłodsi uczą się prawidłowych preferencji, jeżeli chodzi o spożywanie poszczególnych pokarmów. Właśnie dlatego, jako rodzice, powinniśmy zadbać o to, by jadły zdrowo, także w przedszkolu.
Jasno i stanowczo protestujmy, kiedy rozpowszechniania jest kultura niezdrowego, niedopasowanego do potrzeb dzieci żywienia.
Zjesz obiadek, to dostaniesz cukierka
Jednak w opublikowanym przez Joannę Anger i Annę Piszczek poście został poruszony jeszcze jeden, bolesny temat.
- Bardzo prosimy w miarę możliwości o przyniesienie 15-20 dkg miękkich dla dzieci przeznaczonych na nagrody (np. za zgodną zabawę, zjedzony obiadek, czy też posprzątanie klocków). Chcemy troszeczkę zmotywować dzieci i sprawić, że szybciej się zaaklimatyzują – brzmiała treść karteczki, którą jeden z rodziców otrzymał w przedszkolu.
Nie chodzi więc jedynie o problem z niezdrową żywnością w placówkach, ale także kłopotliwe nagradzanie i karanie najmłodszych, w zależności od tego, czy są lub nie są "grzeczne". Wiele razy pisałyśmy już o tym, jak szkodliwy jest system kar i nagród, szczególnie jeśli chodzi o najmłodsze dzieci, nie do końca rozumiejące ten mechanizm.
Nagradzanie dziecka za "zjedzony obiadek" czy "zgodną zabawę" może okazać się w rzeczywistości niszczące. Każdy z nas ma potrawę, której nie znosi czy gorszy dzień, w którym woli posiedzieć z dala od ludzi, zamiast wchodzić z nimi w interakcje. Dlaczego mielibyśmy za coś takiego karać dzieci, skoro sami niejednokrotnie zachowujemy się podobnie?
Na domiar złego jedzenie cukru ma okazać się najwyższą nagrodą za dostosowywanie się do sztywnych zasad, panujących w przedszkolu. Czyli zabijamy w dziecku motywację wewnętrzną, a na dokładkę dorzucamy zły nawyk w postaci miłości do cukru...
Choć jest wiele placówek, w których nauczyciele dwoją się i troją, by zastąpić niezdrowe słodycze, naturalnymi smakołykami, wciąż jeszcze mamy do czynienia z takimi, które nie tylko wprowadzają złe nawyki żywieniowe, ale także stosują niewychowawcze i szkodliwe metody dyscypliny.
Autorki bloga Alaantkoweblw zachęcają rodziców do aktywnego sprzeciwu:
– Nie bójcie się zwracać na to uwagę dyrekcji, wskazywać nieprawidłowości. Tu nie ma się czego bać. Nawet, jak będziesz jedynym rodzicem, walcz. Bo dzieci żłobkowe i przedszkolne żywią się głównie w placówce. Czyli jakość tego jedzenia buduje jego organizm. Pamiętajmy o tym – napisały na Facebooku.
Bądźmy więc czujni jako rodzice. Chodzi o zdrowie (zarówno fizyczne, jak i psychiczne) naszych dzieci!