
Dyskusji o bezsensowności systemu kar i nagród oraz przykrych skutkach ubocznych systemu oceniania w szkołach nie ma końca. Mimo to obie metody "wychowania" mają się świetnie. Można by nawet pomyśleć, że przeżywają swój renesans. Dowód? Punkty za dobre sprawowanie zbierają już nawet przedszkolaki. Po co? "Mamy obowiązek przygotować dziecko do szkoły".
"Sytuacja wygląda następująco: każdego dnia można zdobyć 3 punkty – pierwszy punkt dotyczy zachowania dziecka podczas posiłków, drugi zachowania podczas zajęć dydaktycznych i trzeci zachowania podczas zabaw swobodnych" – opisuje pani Karolina.
Karą za niską punktację jest zakaz przyniesienia zabawki w "dniu zabawek". Jednak najtrudniejszą do zniesienia konsekwencją "punktów karnych" są emocje dzieci.
Historia opisana na stronie "Wspieram dziecko" wyjątkowo rozjuszyła internautów. "To jakiś pieprzony koszmar" to jedna z łagodniejszych reakcji na post.
"System można byłoby przerwać, gdyby rodzice tych dzieci dostrzegli, co się za tym kryje. Niestety rodzicom się to podoba. Ba! Wielu z nich wprowadza tablice motywacyjne ze znaczkami / punktami w domu” – puentuje w jednym z komentarzy autorka postu.









