Czasami wydaje nam się, że musimy wygrać na loterii, by móc zmienić świat na lepsze. Myślimy, że musimy stać się bogatsi, bardziej wpływowi czy sławniejsi. Jednak rzeczywistość pokazuje nam, że właśnie ci, którzy pozornie mają najmniej, dają najwięcej. Historia tych ludzi jest na to dowodem.
To będzie opowieść o zwyczajnym małżeństwie z dwójką dzieci — Tomku i Dorocie. Niestety zarówno chłopczyk, jak i dziewczynka zachorowali na afazję. Rodzicom potrzebne były dodatkowe pieniądze na leczenie. Choć oboje pracowali, wkrótce zaczęło brakować środków na opłacenie czynszu za mieszkanie.
W kryzysie bezdomności
Niestety los nie był dla nich łaskawy. Dodatkowe problemy zdrowotne męża sprawiły, że szybko stracił pracę. Rodzina musiała odwiedzić MOPS, noclegownie i dom samotnej matki. Dzieci w tym czasie znajdowały się w szkolnym internacie, ale nieustannie tęskniły za rodzicami.
Wówczas z pomocą rodzinie przyszła Fundacja Gajusz na czele z prezeską Tisą Żawrocką-Kwiatkowską. Podarowano im tymczasowe mieszkanie, znajdujące się przy hospicjum. Był tam też ogród, którym jednak nie miał się kto zajmować.
– Nagle się zorientowałam, że Tomek, chyba po nocach, pielęgnuje nasz ogród. Obciął gałęzie, poprzesadzał kwiaty, podlewał, pielęgnował. Jako podziękowanie. To artysta ogrodnik – mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą prezeska Fundacji Gajusz. – Zdarza się, że ludzie są wobec nas czysto roszczeniowi. Tomek wyszedłby z siebie, żeby tylko odwzajemnić okazane wsparcie. Cudowny człowiek.
Mężczyzna tłumaczy, że chciał, aby ogród nie tylko był zielony, ale także kwiecisty. Jego niezwykły gest chwyta za serce, a także uświadamia nam, że nie powinniśmy oceniać innych ludzi ze względu na ich kryzys bezdomności, którego doświadczają.
Choroba mężczyzny
Niestety życie rodziny Tomka i Doroty znów się pokomplikowało. Okazało się bowiem, że mężczyzna miał udar i potrzebuje długiej rehabilitacji. Dorota boi się o swoją pracę, a cała rodzina martwi się o chorego Tomka.
Dzięki Fundacji Gajusz małżeństwo ma wreszcie szansę na stałe mieszkanie. Oprócz rodziców cieszą się także dzieci.
— Dużo przeszły, zmagają się z chorobą, ciągle zmieniały domy, przez pobyt w internacie były rozdzielone z rodzicami, martwią się o tatę. Chcemy im stworzyć bezpieczne miejsce, żeby poczuły, że tu już wszystko będzie w porządku, że to już naprawdę dom. Urządzanie pokoju dziecięcego, zgodnie z ich wskazówkami, jest ważnym elementem terapii. Trudno sobie wyobrazić, ile to dla nich znaczy — zauważa w rozmowie z Gazetą Wyborczą Tisa Żawrocka-Kwiatkowska.
Jeśli, jesteście poruszeni historią tych dobrych ludzi, możecie wpłacić dowolną kwotę na rzecz odremontowania mieszkania Tomka i Doroty, w tytule wpisując "Chory Ogrodnik".