Na placach zabaw zdarzają się małe wypadki, nie ma dziecka, które nigdy nie potknęłoby się, kalecząc kolano, czy nie zeskoczyło zbyt gwałtownie z huśtawki. Jednak sytuacja, która miała miejsce na wilanowskim placu zabaw, wydarzyła się mimo ostrożności dziecka i jego mamy. Chłopiec chciał skorzystać z trampoliny, która okazała się pułapką. W efekcie wszystko skończyło się raną głowy.
Mama chłopca opisała historię wypadku na swoim profilu na Facebooku. Cała sytuacja wydarzyła się 15 czerwca. Chłopiec chciał wejść na trampolinę, okazało się jednak, że jest w niej dziura, przykryta płachtą.
Co więcej, mama chłopca w rozmowie z Mamadu podkreśla, że uszkodzenie trampoliny nie powstało w czasie zabaw dzieci, tylko wcześniej. — To nie wydarzyło się w chwili skoków na trampolinie, dziura była już wczoraj! Wczoraj miał tam miejsce podobny wypadek — pisze kobieta na swoim Facebooku. Poinformowali ją o tym świadkowie zdarzenia.
I dodaje: "Dostaje wiadomości od różnych osób, nawet takie, że to trampolina dla maluszków. I jestem tym bardziej zbulwersowana, bo w regulaminie trampolin nie ma podanego wieku dla bawiących się dzieci — jest natomiast waga do 125 kg (!!!)".
Sprzęt na placu zabaw, przeznaczony dla dzieci został pozostawiony na kilka dni z niebezpieczną wadą. Trampolina nie tylko nie została zabezpieczona, zabrakło tabliczki czy taśmy ochronnej. Dziura została ukryta pod płachtą.
— Ktoś bez wyobraźni stworzył pułapkę na dzieci! — czytamy w komentarzach pod postem. To jednak nie finał sprawy.
— Jestem oburzona i wściekła, że takie miejsce (a w rezultacie każdy inny plac zabaw) może być tak niebezpiecznym miejscem — podkreśla pani Katarzyna.
Dzień po wypadku chłopca uszkodzona trampolina nadal stała na placu zabaw. Z dziury wystawał beton i metalowe elementy.
— To niedopuszczalne zaniedbanie ze stron władzy miasta i administracji Royal Wilanów, by znów takie dziury i wystający z nich beton narażały na utratę zdrowia nasze dzieci! Czy ktoś z tym coś może zrobić? — czytamy w kolejnym poście mamy chłopca.
Dopiero dwa dni po tym, jak syn pani Katarzyny ucierpiał, trampolina została naprawiona.
— To masakra, bo mój syn mógł czyjeś niedopatrzenie i lekkomyślność przypłacić zdrowiem czy życiem. Moja młodsza córka boi się placów zabaw, od poniedziałku nie chce chodzić na huśtawki — podkreśla mama chłopca.
O komentarz poprosiłyśmy Royal Wilanów. Do tej pory nie otrzymałyśmy odpowiedzi.
Aktualizacja, 18 czerwca 2020, 10:10
Odpowiedź Royal Wilanów: "Wypadek 16-letniego chłopca miał miejsce na jednej z naszych trampolin w miniony poniedziałek 15 czerwca. Po zdarzeniu chłopcu została udzielona natychmiastowa pomoc ze strony Office Doctora — usługi medycznej dostępnej w biurowcu Royal Wilanów.
Ratownicy medyczni opatrzyli ranę głowy i zawieźli dziecko do szpitala. Wadliwa trampolina od razu po wypadku została wyłączona z użytkowania i zabezpieczona taśmą tak by nikt z niej nie korzystał, na drugi dzień trampolina została wymieniona na nową. Jest nam ogromnie przykro z powodu zaistniałej sytuacji, pragniemy zapewnić, że wyciągnęliśmy z niej wnioski i wprowadziliśmy dodatkowe kontrole stanu naszych trampolin, dlatego wszystkie trampoliny znajdujące się na naszym placu zabaw sprawdzane są teraz dwa razy dziennie pod kątem bezpieczeństwa osób z nich korzystających.
Przepraszamy chłopca oraz jego mamę za tak niezwykle przykre doświadczenie. Jesteśmy w kontakcie z Panią Katarzyną Kowalską Vel Skurą, którą zaprosiliśmy do nas na bezpośrednie spotkanie, by móc przeprosić ją i jej syna osobiście oraz omówić kolejne kroki działania. Zdrowie i bezpieczeństwo naszych Gości jest dla nas najważniejsze. Rozumiemy, że każda krzywda, która dzieje się dziecku wzbudza ogromne emocje wśród społeczności, dlatego pragniemy dodatkowo zwrócić szczególną uwagę na konieczność przestrzegania regulaminu placu zabaw oraz dbanie o bezpieczeństwo swoje, oraz innych użytkowników podczas zabawy."