
REKLAMA
Molly spotkała mamę i jej dzieci w toalecie. Kobieta trzymała na ręku jedno dziecko, drugie zaś... robiło pompki. "Gdy syn pyskował, zachowałaś spokój i zwyczajnie dodałaś do jego puli pompek 10 kolejnych (…) Odpowiedział: 'mamo, to podłoga w toalecie, to obrzydliwe' odrzekłaś: 'więc może nie powinieneś się tak obrzydliwe zachowywać? Nie bez powodu mają tu mydło. Jeszcze 10'" - pisze Molly.
Jej zdaniem takich rodziców, jak kobieta ze zdjęcia potrzeba dzisiaj światu. Rodziców, którzy nie boją się wychowywać dzieci po swojemu. Którzy nie zważają na to, co powiedzą inni.
"Przypadkowa kobieto z publicznej toalety, kocham cię!" - zachwyca się autorka wpisu, a w aktualizacji dodaje, że dzięki mediom społecznościowym udało jej się odnaleźć bohaterkę tej sceny. "Podziękowała mi za post i stwierdziła, że docenia moje wsparcie. Mam nadzieję, że kiedyś wyskoczymy na kawę".
Co robić, gdy dziecko pyskuje?
W komentarzach trwa spór o granice dyscypliny oraz czy to aby nie jest krzywdząca i poniżająca forma kary. Pierwszy obóz podzielonych rodziców to rodzice zachwyceni spokojem mamy. Wśród nich są też rodzice, którzy już wpadli na ten pomysł."Mój syn, kiedy zachowywał się jak dupek, robił pompki tak długo aż miał pod sobą kałużę potu i łez" - napisała jedna z mam. Inni polecają też przysiady przy ścianie i dodają, że też w ten sposób wychowywali dzieci i dzięki temu są one dziś "porządnymi dorosłymi". Dziękują za "kolejne narzędzie dyscyplinujące".
Skutki? Rodzice przewidują, że dzięki takim metodom syn będzie szanował swoją matkę. Że nigdy "nie wyląduje w więzieniu" i następnym razem z pewnością ugryzie się w język. Niektórzy pisali nawet, że mama nie musiała prowadzić syna do toalety. Jeśli obrażał ją publicznie, powinien publicznie robić pompki.
Jednak czy zmuszanie dziecka do wysiłku fizycznego za złe zachowanie nie jest formą przemocy?
Jak reagować, gdy dziecko cię obrazi?
Psychologowie mówią, że dzieci źle się zachowują, gdy źle się czują. Zachowanie dziecka to sygnał, że nie radzi sobie ono z emocjami. Im jest starsze, tym bardziej zdaje sobie sprawę z tego, co czuje, jaką moc mają jego słowa i czyny.Nikt nie powinien ponosić krzywdy, a tym bardziej kary za to, że manifestuje swoje uczucia. Pod warunkiem oczywiście, że nie krzywdzi innych, ale dzieci dopiero się tego uczą. Jako rodzice musimy wyraźnie stawiać granice i pokazywać dziecku jasno, co jest dopuszczalne, a co krzywdzące dla innych.
Dzieci, nawet te starsze, najczęściej nie słyszą, jakim mówią tonem. Warto mieć to na uwadze. Jeśli jednak mamy pewność, że wiedzą co i jak mówią, powinniśmy się zastanowić, skąd w dziecku tyle złości oraz powinno ono ponieść konsekwencje swojego zachowania.
Czym w sytuacji, gdy dziecko np. obrzuca matkę obraźliwymi określeniami, jest naturalna konsekwencja? Kiedy mnie moje dziecko skrzywdzi słowem, nie mam ochoty się z nim zadawać, jest mi przykro. Nie mam ochoty być z nim, pomagać i bawić się.
Mówię o tym głośno i zwyczajnie nie ukrywam uczuć. Nie tłumaczę bóg wie, jak długo, nie wymyślam kar. Tylko mówię jak jest i tyle, wracam do swoich zajęć. Nie udaję miłej, nie udaję obrażonej, w ogóle nie udaję. Jestem sobą.
Wtedy mój syn widzi, do czego doprowadziły jego słowa i zachowanie. To postępowanie łatwo pomylić z bierną agresją. Nie chodzi o to, żeby manifestować swoją krzywdę. To byłoby toksyczne.
Kiedy jestem sobą, reszta "robi się sama". Tak w najprostszy sposób można nauczyć dziecko przepraszania i szczerości. Zazwyczaj, po tym, jak powiem, co czuję, następuje czas, gdy mój syn próbuje wyczuć, jak powinien się zachować. Milczy, jest mu głupio i w końcu do mnie przychodzi z sercem na dłoni.
Takie przeprosiny są najcenniejsze. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym kazać dziecku robić pompki w publicznej toalecie, ale jednocześnie nie wyobrażam sobie też mojego syna, który zachowuje się w sposób wybitnie karygodny.
Przemoc czy wychowanie?
Rodzice piszą, że czasem wystarczy jedna akcja z pompkami, by dziecko zaczęło zwracać uwagę na to, co mówi i jakim tonem. Ich zdaniem taki wysiłek fizyczny w skupieniu może sprawić, że dziecko nabierze pokory i zrozumie swój błąd.Wysiłek fizyczny używany jest nierzadko jako narzędzie terapeutyczne. Np. w ośrodkach zamkniętych dla osób uzależnionych zdarza się, że terapeuci za złamanie zasad panujących w społeczności nakazują pacjentowi przymusowe bieganie.
Zmierzenie się ze słabością swojego ciała w chwili, gdy nie panujemy nad emocjami i zachowujemy się w sposób krzywdzący innych, może sprawić, że łatwiej będzie wrócić na "odpowiednie tory". Pacjenci takich ośrodków mają oczywiście pełne wsparcie emocjonalne i psychiczne terapeutów. Po "karnym bieganiu" mają obowiązek przepracować swoje emocje i opowiedzieć o tym, do jakich doszli wniosków.
Jednak warto pamiętać: to metoda używana wobec osób dorosłych i uzależnionych. Nie zdrowych dzieci.
Czy nazwanie matki w najgorszy możliwy sposób zasługuje na potępienie? Zdecydowanie tak! Czy publiczne robienie pompek przez dziecko w jakichkolwiek okolicznościach jest czymś innym, niż "pokazywaniem gówniarzowi, gdzie jego miejsce"? Mam wątpliwości.
Dlaczego więc tak wielu rodziców podzieliło zachwyt nad metodą matki ze zdjęcia? Bo pyskujące dziecko, które nie przejawia ani szacunku, ani wdzięczności jest irytujące. Niewygodne i przynosi wstyd, więc rodzice z całych sił pragną wpłynąć na dzieciaki. Pokazać, że to jednak oni mają władzę. Udowodnić, jak smakuje to upokorzenie.
Brzmi jak błędne koło, prawda? Tak sądzę. Oczywiście to nie jest takie proste. Pewnie są ludzie, którym karne pompki rozjaśniły coś w głowie, jednak zdecydowanie nie promowałabym tej metody jako uniwersalnej.
Niech uniwersalną metodą będą próby zrozumienia dziecka, usłyszenia, co nam chce powiedzieć przy jednoczesnym egzekwowaniu KONSEKWENCJI. Nie, to nie oznacza, że wyrośnie na rozpieszczonego mięczaka. Kara z nikogo nie zrobiła twardziela.
Tysiące rodziców zachwyciło się postawą kobiety ze zdjęcia, bo współcześni rodzice toną w wyrzutach sumienia i błądzą w labiryncie różnych szkół wychowania. Wiedzą o nich coraz więcej i wiedzą, że mogą wybrać.
Często jednak nie potrafią, bo serce jedno, a rozum drugie. I często to rozum każe iść w stronę rodzicielstwa bliskości, ale pod wpływem złości bliżej nam do prostszego rozwiązania: kar, nagród, nadużywania władzy rodzicielskiej. Mama, która nie wstydzi się tego, że jest pewna siebie, budzi zachwyt.
A że przy okazji wybiera metody bazujące na władzy i upokorzeniu... To przynosi rozgrzeszenie, więc o sprzymierzeńców nietrudno.
Może cię zainteresować: Krzyk niszczy powoli. Oto, co dzieje się z twoim dzieckiem, gdy podnosisz głos