W rolę Laury Biel w filmie "365 dni" wcieliła się aktorka Anna-Maria Sieklucka, don Massimo gra Michele Morrone
W rolę Laury Biel w filmie "365 dni" wcieliła się aktorka Anna-Maria Sieklucka, don Massimo gra Michele Morrone Kadr z filmu "365 dni"
Reklama.
Krytyków i krytyczek "365 dni" jest sporo. Ich negatywnej ocenie nie podlegają jednak w tym przypadku artystyczne walory filmu (lub ich brak) czy gra aktorska, która zdaniem dziennikarki Na:Temat była na odpowiednim poziomie.
Zamiast biletu do kina...
Sęk w tym, że Polacy masowo idą oglądać film, w którym gwałt, porwanie i niechciana ciąża są dla głównej bohaterki czymś świeżym i atrakcyjnym. Nie trzeba dodawać, że to nie tyle cegła, co wielki blok dorzucony do stereotypu, według którego "sama tego chciała", "ona go prowokowała" i "zawsze się trochę gwałci". Podobną narrację prowadziła zresztą sama Blanka Lipińska w wywiadzie dla "Wprost".
Zareagować postanowiła m.in. autorka książki "Brakująca połowa dziejów" Anna Kowalczyk. – Wkurza cię romantyzacja i normalizacja gwałtu w filmie, który obejrzą setki tysięcy Polek i Polaków? Nie idziesz do kina, żeby nie przykładać do tego ręki? Świetnie! Witaj w klubie. Przekaż równowartość ceny biletu organizacji, która pomaga ofiarom przemocy i zmienia ich życie na lepsze. Tyle może każda/y z nas – napisała na Facebooku.
Zaproponowała, by – najbardziej adekwatnie do problemu, który wiele osób ma z tym filmem ma – wpłacić pieniądze na Centrum Praw Kobiet, w którym osoby, które doświadczyły przemocy mogą zdobyć pomoc psychologiczną, prawną i socjalną.
Wpłacamy i my. Dajmy im "365 dni" spokoju.