
O autorze
Konrad Bielawski - bloger oraz doświadczony informatyk, pracujący w DATA Lab, firmie specjalizującej się w odzyskiwaniu danych. Prywatnie fan zarówno sceny e-sportowej, jak i sportów wyczynowych.
Kiedy mowa o grach komputerowych, warto przyjrzeć się tytułom najchętniej wybieranym przez dzieci oraz nastoletnich odbiorców. W ostatnich latach popularność zdobyły gry typu
battle royale — innymi słowy "wszyscy na wszystkich, aż zostanie jeden".
Mogłoby się wydawać, że zakup gry komputerowej powinien przypominać zakup książki albo filmu na DVD — płacąc podaną kwotę, mamy dostęp do całej opowieści. Niektórzy deweloperzy (tj. twórcy gier) proponują jednak konkurencyjny model. Kupujemy (lub pobieramy za darmo) wybrany tytuł, mamy dostęp do rozgrywki, ale gra umożliwia nam też kupno dodatkowych zasobów, które mogą usprawniać grę lub sprawiać, że pod różnymi względami stanie się ona bardziej atrakcyjna.
odwiedzić wirtualny sklep znajdujący się w grze i nabyć to, co się nam podoba. Innymi słowy, twórcy gier pozwalają graczowi spersonalizować postać wedle swoich preferencji w zamian
za prawdziwe pieniądze.
usprawniające rozgrywkę — lepszą broń dla naszego żołnierza, umiejętność szybszego wznoszenia zamków w naszym królestwie, czy szybszy od standardowych samochód do
kolejnego wyścigu. W porównaniu z czysto kosmetycznymi zmianami jest to znacznie
bardziej kontrowersyjny zabieg.
Jeszcze do niedawna gracze mogli przeznaczyć prawdziwe pieniądze również na zakup
innego wirtualnego przedmiotu wzbogacającego rozgrywkę. Loot box'y, bo o nich mowa, to "skrzynki", w których zawarte są jeden lub kilka losowych przedmiotów (itemów – ang.
item - przedmiot) mogących wpływać na przebieg gry — wirtualna broń, czasowy bonus do
siły naszej postaci, czy unikalne skórki (wspomniane wcześniej "skiny").
Choć jak wskazuje nazwa, mikropłatności powinny obejmować zakupy za niewielkie sumy, w
niektórych przypadkach kwotom przeznaczanym przez graczy daleko jest do bycie mikro. Wiele osób wydaje jednorazowo setki złotych na zakup nowych przedmiotów w grach, a deweloperzy często czerpią większe zyski z mikropłatności, niż ze sprzedaży płatnych tytułów.
impulsu i z myślą "przecież to tylko złotówka", dokonują wielokrotnych zakupów – aż do momentu, kiedy skumulowane wydatki osiągają zawrotne sumy.
darmowym tytułem). Sprawdźmy, jak wygląda rozgrywka, z jakimi treściami będzie obcować dziecko oraz czy deweloperzy wyposażyli aplikację w wirtualny sklep.
Może cię zainteresować także: Wyłączyliście tę opcję w telefonie dziecka? Jej syn zrobił zakupy za 2 tys. zł, choć nie ma karty kredytowej