Przyznaję – mam 28 lat i przez ostatni rok czekałam na drugi sezon "Sex Education", przebierając wręcz nogami. Podobne odczucia miała nie tylko połowa moich znajomych, ale też aktorka Julia Wieniawa, seksedukatorka Kasia Koczułap i show-biznesowy dziennikarz Piotr Grabarczyk, którzy przy okazji wyczekiwanej premiery postanowili uciąć sobie promocyjną pogawędkę o seksualności na kanale youtube'owym Netflixa.
Reklama dźwignią wiedzy
Powiedzieć, że to świetnie rozegrane marketingowo posunięcie, to nic nie powiedzieć. Rozmowa o seksie jednej z popularniejszych młodych aktorek, osoby, która zawodowo zajmuje się seksualnością i dziennikarza, który nie ukrywa swojej homoseksualnej orientacji musiał przyciągnąć uwagę tłumów.
I przyciągnął, bo trwający 27 minut film, obejrzało w ciągu niecałej doby już ponad 40 tys. osób.
Wielu z nich się serialem "Sex Education" do tej pory nie interesowało, a intrygujący goście to zmienili. Doskonale, bo po obejrzeniu drugiego sezonu potwierdzam to, co napisałam po pierwszym – to jedna z tych produkcji, którą powinien zobaczyć absolutnie każdy nastolatek i wielu dorosłych.
Po co drugi sezon?
Rok temu, po premierze pierwszego sezonu, rozmawiałam o nim z mamą 11-latka, która – choć przyznała, że syn sięgnął po serial za wcześnie (i bez jej wiedzy) – doceniła jego wagę i oglądała go z młodym po raz drugi.
Właśnie dzięki temu serialowi chłopiec dowiedział się, że seks w życiu nie wygląda tak, jak na filmach. A nie ma wątpliwości, że już dzieci w połowie podstawówki wiedzą jak tam wygląda – jak podaje Stowarzyszenie Twoja Sprawa, pierwszy kontakt z pornografią młodzież ma zanim jeszcze ukończy 12. rok życia, a co 10. chłopiec może oglądać ją nawet codziennie.
Syn pani Karoliny dowiedział się również, że seks to dziedzina życia, w której ludzie mają najrozmaitsze problemy, często wynikające z psychiki. I że trzeba ze sobą rozmawiać. Nie oznacza to jednak, że sprawa została załatwiona, pierwszy sezon wyczerpał tematy i drugiego oglądać już nie trzeba. Wręcz przeciwnie!
Drugi sezon lepszy od pierwszego?
Bałam się, że drugi sezon będzie tylko pustą przynętą robioną dla pieniędzy. I choć nie ulega wątpliwości, że pieniądze na pewno z tego będą, to ten sezon oferuje chyba więcej niż poprzedni.
Motywów jest wiele: kobieca solidarność, tabletka "po" i odwieczny dylemat, czy pierwszy raz powinien odbyć się z osobą, którą się kocha. Niepewność co do własnej orientacji seksualnej i dobitne wyrażenie tego, że "ludzie, których kochasz, muszą wiedzieć o twoich uczuciach, nieważne, jak trudno ci je wyrazić".
Najważniejszy i najbardziej wstrząsający był jednak wątek jednorazowego molestowania seksualnego w autobusie, czyli sprawy przez wielu bagatelizowanej, jeśli do gwałtu finalnie nie dochodzi. Twórcy "Sex Education" zrobili jednak wszystko, żeby pokazać, do jakiej traumy może taka sytuacja doprowadzić i w jaki sposób można na nią zareagować.
Jestem pewna, że nikt, kto to obejrzy, nie powie nigdy skrzywdzonej dziewczynie, żeby "nie przesadzała". Nikt, kto doświadczył przemocy seksualnej, nie będzie się wstydził swoich związanych z tym emocji. Nikt, kto będzie jej świadkiem, nie pozostanie bezczynny. Bohaterowie, których lubimy i z którymi się utożsamiamy, załatwią to lepiej niż wszelkie szkolne i medialne pogadanki.
Zobacz więc drugi sezon "Sex Education" razem z dzieckiem, a jeśli nie masz na to ochoty – nie kręć nosem, żeby nie oglądało, bo "na takie rzeczy ma jeszcze czas". Na pewno wyciągnie właściwe wnioski.