YouTube to druga co do wielkości wyszukiwarka po Google. Codziennie użytkownicy zamieszczają w serwisie tysiące godzin różnych filmów. Jak się okazuje, duży potencjał mają materiały naukowe, które pomagają uczniom odrabiać lekcje i przygotowywać się do matury. Prezentujemy kanały, które musi poznać każde dziecko.
EduTube — nauka przez rozrywkę Na YouTube można znaleźć wiele godzin filmów edukacyjnych, które są przekazane w bardzo przyjaznej dla odbiorcy formie. Szczególnie mowa o materiałach przeznaczonych dla uczniów szkół podstawowych oraz średnich. Na konferencji YouTube Nauka + Inspiracja + Pasja przedstawiono badania Kantar, które pokazują, że aż 73% użytkowników ogląda filmy, które edukują i pomagają w nauce.
Poza tym ponad 2/3 badanych wskazuje, że to właśnie YouTube jest pierwszym miejscem wyszukiwania interesujących ich treści popularnonaukowych i edukacyjnych. Co więcej, większość użytkowników ocenia je jako pomocne. Poza tym, jeśli dziecko mówi, że siedzi na telefonie to może być to prawda. Jak pokazują wyniki, tego typu treści są oglądane tak samo często na smartfonie, jak na komputerze.
Jakie kanały na YouTube oglądają młodzi? Dzieci zaczynają korzystać z Internetu w wieku ok. 7 lat i korzystają z niego ponad 4 godziny dziennie. Jak się okazuje, część tego czasu naprawdę przeznaczają na naukę i odrabianie prac domowych. Tak twierdzi aż 68% badanych. Co więcej, z tego typu treści w celu pomocy dzieciom w zadaniach korzysta również 55% rodziców.
Kanały, które warto śledzić, by zdobywać w szkole lepsze oceny to:
Twórcy filmów wskazują, że otrzymują pozytywne opinie nie tylko od uczniów i rodziców, ale również od nauczycieli. Chwalą się, że dzięki ich kanałom dzieci wygrywają olimpiady. Z kolei młodzi piszą pod wideo, że w ten sposób przygotowywały się do matury.
Kulisy edu-youruberów W konferencji wzięli udział jedni z najchętniej oglądanych youtuberów w Polsce. Zebrali oni już po kilkaset tysięcy subskrypcji i miliony wyświetleń. To dowód na to, że ich filmy nie tylko są pomocne, ale również atrakcyjne.
Arlena Witt, prowadząca kanał o nauce języka angielskiego, wskazuje, że nagrywając odcinek, 80% czasu poświęca na przygotowanie. Nic dziwnego, bo mając niemal półmilionową widownię, treści muszą być naprawdę wartościowe. Chuen z emce wskazuje, że wiele czasu pochłaniają również wywiady i konsultacje ze socjalistami i naukowcami.
Problem edukacji medialnej Podczas rozmów poruszono również problem edukacji medialnej. Internet jest pełen wiedzy i wartościowych materiałów, ale również treści toksycznych i niebezpiecznych. Uczestnicy konferencji podkreślali, że szkoła powinna uczyć dzieci wyszukiwania odpowiednich informacji i ich weryfikowania. Nie trudno przecież trafić na fałszywe dane czy fake newsy.
Z kolei Marcin Oleander z Google Polska wskazywał, że firma pracuje nad algorytmami, które filmy pseudonaukowe plasują na niższych pozycjach. Starają się, by wartościowe materiały były na widoku i osiągały najwyższe wyniki wyszukiwania. Pierwsze efekty tych działań już są widoczne.
Filmy na YouTube lepsze niż szkoła Tak duże uznanie i pozytywne nastawienie do kanałów popularnonaukowych na YouTube świadczą również o tym, że na zajęciach dydaktycy nie potrafią uczniom odpowiednio przekazać wiedzy. Jest to również sygnał, że nie wyrabiają się z realizacją podstawy programowej.
Poza tym zdarza się, że nauczyciele włączają filmy popularnonaukowe na swoich zajęciach. Z jednej strony komentują, że twórcy wideo wyręczają ich w wytłumaczeniu jakiegoś trudnego tematu. Jednak, czy właśnie nie to należy do zadań i obowiązków nauczyciela?
Jak podkreślał twórca kanału Pan Belfer (nauczyciel chemii), dzieci filmy powinny oglądać w domu, a w szkole dydaktycy uczniom poświecić swój czas.
W związku z tym youtuber sam zrobił eksperyment. Jednym uczniom pozwolił na lekcji oglądać materiał z chemii na telefonie i ze słuchawkami — wówczas uczeń był oko w oko z nauczycielem. Reszta grupy oglądała z rzutnika. Efekt był taki, że ci, którzy oglądali na telefonie, rozwiązali zadanie przy tablicy od razu. Z kolei uczniowie oglądający z rzutnika nadal mieli problemy. Wniosek — rzutnik działa jak podręcznik.