Wielu z nas w dzieciństwie bało się ciemności. Wyrośliśmy jednak z tego i teraz niejednokrotnie, już jako rodzice, zmagamy się z "mamo/tato, nie zgaszaj światła". Czy to zwyczajny, a nawet naturalny strach, czy już objaw rozwijającej się fobii?
Nie bez powodu użyłam określenia "naturalny strach", chociaż precyzyjniej byłoby nazwać go instynktowym. Dawniej ciemność niosła zagrożenie i niebezpieczeństwo. Czujemy się w niej mniej pewnie, jednak nieograniczony właściwie dostęp do elektryczności i wykluczenie pradawnych zagrożeń, jak np. dzikie zwierzęta, sprawiają, że nie one są źródłem strachu.
Dlaczego dziecko boi się ciemności?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno nie bez znaczenia jest dzieciństwo. Okazuje się, że wiele diagnozowanych osób ma trudne, a nawet traumatyczne doświadczenia z przeszłości, do których doszło właśnie w ciemności. Mogły to być kary wymierzane przez rodziców (np. zamykanie w ciemnym pomieszczeniu lub pokoju, w którym gaszono światła), ale także molestowanie, gwałt czy wypadek, do których doszło w nocy.
Innym powodem może być obciążenie genetyczne, nadopiekuńczość lub lękowe zachowania u rodziców, które dziecko przejmuje. A także... straszenie malucha. Bo w szafie jest potwór, pod łóżkiem czai się zło, a małe dzieci są porywane przez obcych, jeżeli oddalają się od rodziców. Dorośli często wymyślają takie historie, żeby chronić dziecko, a to niekoniecznie dobra metoda.
Warto również zrozumieć, jak odróżnić "zwykły" lęk – wynikający z rozwoju człowieka, emocji związanych z jakimś wydarzeniem, bajką czy wyobraźnią – od patologicznego lęku przed ciemnością. Bo tym właśnie jest nyktofobia.
Objawy nyktofobii
Do jej objawów, poza odczuwaniem niepokoju, dołączają oznaki stricte somatyczne, które towarzysza innym zaburzeniom lękowym. Człowiek bardziej się poci, ma zawroty i ból głowy, duszności, przyspieszone czynności serca, odczuwa suchość w ustach, jego ciało drży, a skóra staje się blada. Może również czuć ucisk w klatce piersiowej.
Takie symptomy mogą skutecznie utrudniać funkcjonowanie i określa się je fobią specyficzną, jeżeli nie mijają po osiągnięciu pełnoletności. U dziecka można stwierdzić problem, gdy jego reakcje na gaszenie światła czy propozycje przejścia przez ciemny korytarz, są nieadekwatne do sytuacji. Czyli maluch wpada w panikę, histerię, płacze, a nawet staje się agresywny. A wszelkie próby tłumaczenia, że nie grozi mu niebezpieczeństwo, nie działają.
Kiedy do specjalisty?
Najlepszym rozwiązaniem jest zgłoszenie się do specjalisty (psychologa lub psychiatry) od zaburzeń lękowych, który pomoże dziecku przepracować problem, a rodzicom zrozumieć jego źródło. Może okazać się, że lęki mają znacznie szersze podłoże. Podejście, że "z tego wyrośnie" może natomiast pogłębić objawy i doprowadzić do rozwoju nerwicy lub innych zaburzeń, np. snu.
Dziecko nie potrafi jeszcze samo radzić sobie ze swoimi emocjami, dlatego potrzebuje pomocy. Nie zostawiajmy go samemu sobie. Nie dawajmy odczuć, że jest gorsze.