Okrutny ból, wrażenie, że zaraz pęknie ci skóra, tygodnie w szpitalu i strach o swoje życie. Niestety. Zdarza się, że taki właśnie jest przebieg świnki u dorosłej osoby. Jak temu zapobiegać? Odpowiedź jest prosta: szczepić.
Świnka nie jest fajna
"Mój ojciec prawie umarł z powodu świnki. Miał 20-kilka lat i dwoje małych dzieci. #Świnka nie jest fajna."
"Zachorowałam na świnkę, mając 45 lat. Jeden serek Danio na cały dzień był dużym wyzwaniem. Jak się czułam? Nie chcę tego pamiętać. #Świnka nie jest fajna."
Wpis na temat świnki (nagminnego zapalenia ślinianek przyusznych), czyli zakaźnej choroby "wieku dziecięcego" pojawił się na profilu "Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości". Pod nim pojawiły się komentarze osób, które chorobę przeszły w dorosłym wieku i potwierdzają "świnka nie jest fajna".
Pretekstem do przypomnienia, że niepozornie brzmiąca i trochę "zapomniana" choroba, może wiązać się z poważnymi konsekwencjami, był wpis blogerki Becky Durnin.
– W lutym byłam hospitalizowana na świnkę. Nie mogłam nawet połknąć wody. Próbowałam, ale tryskała mi z nosa. Obrzydliwe. [...] Tak bardzo bolała mnie twarz, że byłam przekonana, że moja skóra w którymś momencie pęknie. Spędziłam tydzień w izolacji, przyjmując jedynie płyny i bałam się, że umrę – pisze kobieta.
Poważne konsekwencje
Zaznacza, że jednak na tym nie koniec. Przez chorobę ucierpiała jej wątroba, enzym, którego wskaźnik powinien wykazywać wartość pomiędzy 5 a 30, u niej wzrósł do 200.
– W ciągu kilku dni po wypisaniu ze szpitala moje tętno spoczynkowe wzrosło do 140. Do szpitala wróciłam z sepsą. Mój układ odpornościowy oberwał przez świnkę tak mocno, że najmniejsze bakterie, które kiedyś po prostu były w moim ciele, teraz mogły mnie wykończyć. [...] – dodaje Becky.
Dalsze badania wykazały, że kobieta ma również chorobę wątroby NASH (niealkoholowe stłuszczeniowe zapalenie wątroby).
– Przyjmowanie tylu lekarstw w tak krótkim czasie, kiedy moje ciało było już wykończone, sprawiło, że ja, 31-letnia matka dwójki dzieci, która pije MOŻE dwa piwa na miesiąc, cierpi na chorobę wątroby. Otrzymałam szczepionkę MMR w Irlandii, gdy miałam 12 lat. W tym czasie była to szczepionka jednodawkowa. I chociaż żadna szczepionka nie chroni w 100 procentach, dziwi mnie, że są ludzie, którzy decydują się nie szczepić i pozwalają wirusowi śmigać w powietrzu, którym oddycham, wpływając na resztę mojego życia.
Becky opisuje, że od zarażenia świnką minęło 7. miesięcy, ale konsekwencje będzie ponosić jeszcze długo. Apeluje, żeby szczepić dzieci, a siebie doszczepiać, jeżeli również otrzymaliśmy jedynie jedną dawkę szczepienia.
Jakie są objawy świnki?
Świnka w 50 proc. przypadków przebiega bezobjawowo, a gdy przejdziemy ją w dzieciństwie, nasz organizm trwale się na nią uodparnia.
Początkowo świnkę, której wirus przenosi się drogą kropelkową, łatwo pomylić z grypą. Pojawia się 38-39 stopni gorączki, złe samopoczucie, brak apetytu. Temperatura ciała stopniowo zaczyna się podnosić, występuje bolesny obrzęk ślinianki przyusznej – z jednej lub obu stron.
Zapalenie ślinianek wiąże się natomiast z ostrym bólem. Pojawia się problem z otwarciem szeroko ust, ból w okolicy żuchwy, wrażliwość na kwaśne pokarmy.
– W okolicy ujścia przewodu ślinianki pojawia się zaczerwienie i obrzmienie ślinianek, które narasta przez 2–3 dni, następnie cofa się po tygodniu. Pacjenci uskarżają się również na uczucie suchości w jamie ustnej. Najczęstszym powikłaniem choroby jest zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, które występuje zwykle w 2. lub 3. tygodniu choroby – czytamy na stronie medonet.pl.
Świnka jest chorobą zakaźną, ale szacuje się, że u 20-40 proc. przebiega bezobjawowo i łagodnie, u kolejnych niezgodnie z charakterystyką. Zatem u jedynie 30-40 proc. pacjentów diagnozuje się "klasyczną świnkę".
Dzięki powszechności szczepień na szczęście coraz mniej osób zaraża się chorobą. W ostatnich latach notuje się około 2500-3500 zachorowań rocznie – niestety coraz częściej świnka dotyka osoby dorosłe, u których jej przebieg jest cięższy i częściej pojawią się powikłania.