Mówi się, że dzisiaj dzieci dojrzewają szybciej. Wcześniej zaczynają się interesować płcią przeciwną i orientować w wydarzeniach na świecie. Wcześniej stają się świadomi i "dorośli". Być może dlatego też wcześniej zaglądają rodzicom do portfela i chcą sami dysponować pieniędzmi. Np. tymi z 500 plus.
O pieniądze z komunii, a konkretnie o to, co się z nimi stało, pyta wiele dzieci. Jednak okazuje się, że na tym nie koniec. Rodzice opowiadają, że ich nastoletnie dzieci zaczynają upominać się o 500 plus. Jak na to reagują dorośli?
Dla niektórych to dobra okazja, by skonfrontować dziecko z dużymi kwotami i nauczyć gospodarności. Inni jednak nie mogą sobie na to pozwolić.
Na tak
– Moja córka ma 15 lat i ostatnio coraz częściej negocjujemy z nią kieszonkowe. Coraz częściej wychodzi gdzieś sama, coraz więcej rzeczy chce kupować bez mojego udziału czy rady. To naturalna kolej rzeczy, lecz nie spodziewałam się, że dojdzie do sytuacji, w której zapyta, czy 500 plus może trafiać na jej konto – opowiada Natalia z Warszawy.
Mimo że ta sytuacja zaskoczyła Natalię i jej męża, uznali, że to dobry pomysł. – Do tej pory córka raczej nie znała wartości pieniądza. Samym odmawianiem dziecku drogich przyjemności nie nauczy się go gospodarności. Dlatego wyliczyliśmy jej, co do tej pory opłacaliśmy z 500 plus. Jej zadaniem teraz będzie tak rozporządzać tą kwotą, by na to wszystko jej starczyło – wyjaśnia Natalia.
Rodzice nastolatki kupowali jej za to ubrania, książki, kosmetyki, czasem opłacali drobne wyjazdy. – Już widzę, że się na tym przejedzie, bo kupuje rzeczy zbędne i za drogie. Nie zamierzamy się ugiąć. Jeśli jednego miesiąca wyda wszystko na ubrania, a braknie jej na tusz do rzęs, nie dostanie go od nas.
Nieco inaczej sytuacja z "oddaniem" 500 plus dziecku wygląda w rodzinie Pawła.
– Syn zapytał mnie niedawno czy część kwoty z 500 plus mogłoby być jego kieszonkowym. Zgodziliśmy się – mówi Paweł. On i jego żona do tej pory dokładali 500 plus na przyszłość dla swoich dzieci. – Dzieciaki dorastają i ich potrzeby bieżące też się zmieniają. Uznaliśmy, że najwyższy czas dać im większe kwoty do dyspozycji, by nauczyli się gospodarować pieniędzmi. Co to za różnica czy odejmujemy je z 500 plus, czy z naszych wypłat? – komentuje.
Synowie Pawła mają po 16 lat. Rodzice wyjaśnili chłopcom, że do tej pory oszczędzali te pieniądze. – Jeden z synów znakomitą część odkłada. Drugi odkłada mniej, ale wydaje pieniądze na rzeczy związane z jego pasją – piłką nożną. Widzę, że są roztropni i że trochę się zagubili. Boją się wydawać 500 zł miesięcznie. To dla nas dobry znak. Sądzę, że zauważyli, że temat oszczędności i mądrych wydatków wcale nie jest prosty i że wierzą, że ich rodzice wiedzą, co robią, jeśli chodzi o pieniądze – śmieje się Paweł.
Nie ukrywa on jednak, że na taką decyzję mogli sobie pozwolić ze względu na dobrą sytuację finansową. Nie potrzebowali 500 plus jako comiesięcznej pomocy, dlatego nie stresuje ich tak bardzo, że synowie nie powiększają znacznie swojego budżetu na start w dorosłość. Dla wielu rodzin jednak taki spokój to nieosiągalny luksus.
Na nie
Alicja usłyszała od swojej córki, że żąda od niej 500 plus po kolejnej awanturze o za niskie kieszonkowe. – Najpierw upomniała się o pieniądze z komunii. Teraz wymyśliła to. Niestety moja córka zadaje się z dziewczynami z zamożniejszych rodzin i próbuje je "dogonić", kupując to, co one. Moim zdaniem kupowanie drogich rzeczy to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Nie umiem jej tego przetłumaczyć – mówi Alicja.
Jednak nie tylko to jest powodem, dla którego kobieta odmawia córce pieniędzy. – Nie ukrywam, że wcielam 500 plus do bieżącego budżetu. Wychowuję córkę sama, alimenty dostaję tylko wtedy gdy komornikowi uda się cokolwiek ściągnąć. Dzięki 500 plus funkcjonujemy normalnie, mogę córce kupić wszystko, czego potrzebuje, także opłacam jej wyjazdy. Nie mam wyrzutów sumienia, że nie wydaję całych 500 złotych na nią, bo naprawdę o nią dbam – tłumaczy Alicja.
Z kolei Róża, mama 15-letniego Antka, na pytanie o 500 plus zareagowała bardzo stanowczo. – Wyjaśniłam, jak jest. 500 plus dostaje rodzic. Na dziecko, owszem, ale należy się rodzicowi, ponieważ jest rodzicem i to ona ma władzę rodzicielską, w której ramach mieści się utrzymanie dziecka. Koniec tematu. Więcej pytań nie było – śmieje się.
Jej zdaniem to, że dzieci w ogóle roszczą sobie prawa do pieniędzy, to przesada. – 500 plus to nie jest prezent, to zasiłek. Ja mu nigdy niczego nie zabrałam. Jak dostaje pieniądze od babci, to sobie z nimi robi, co chce. 500 plus jest dla mnie, żebym mogła mu ugotować lepszy obiad, gdzieś z nim wyjechać, albo kupić wymarzony prezent na urodziny. Nie mam zamiaru obciążać go historiami o moich kłopotach finansowych i wtajemniczać go w to, ile zarabiam, a ile potrzeba mieć, żeby godnie żyć. To, że nie dostanie 500 plus do ręki to dla niego mniejsza gorycz to zniesienia, niż gdyby wiedział, ile się muszę nakombinować, żeby wiązać koniec z końcem.