Na pierwszym planie Maciej Piłat
Na pierwszym planie Maciej Piłat Fot. Jakub Orzechowski/Agencja Gazeta
REKLAMA
Szesnastolatek porozmawiał z nami o tym, co sądzi o reformie edukacji, dlaczego postanowił protestować, mimo że dla niego miejsce w prestiżowym liceum się znalazło i co sądzi o słowach Teresy Misiuk, jakoby młodzi wyszli na demonstrację, żeby gwiazdorzyć przed kamerami.
Bez problemu dostałeś się do wymarzonego liceum – jesteś laureatem olimpiady z języka niemieckiego. Mimo to postanowiłeś pójść na protest pod lubelskim kuratorium i wykrzyczeć swój sprzeciw przeciwko sytuacji, w której tysiące uczniów w całej Polsce nie dostało się do liceum.
Żyjemy w świecie, w którym uczą nas, że powinniśmy dbać głównie o siebie, ale ja czuję moralny obowiązek, żeby wesprzeć moich kolegów. Poszedłem na demonstrację, bo w samym Lublinie do szkół nie dostało się 600 uczniów, spośród których aż 105 miało na świadectwie czerwony pasek i świetne wyniki z egzaminów! Solidaryzuję się z nimi, tym bardziej, że wielu nie miało gorszych ocen ode mnie.
Nauczyciele od razu mówili, że tak będzie, a teraz twórcy reformy rozkładają nagle ręce i zwalają winę na wszystkich dookoła. To paranoja.
Spodziewałeś się, że lubelska kurator oświaty poważnie potraktuje protestujących? Co właściwie – twoim zdaniem – miałaby zrobić?
Szczerze mówiąc to ja się za wiele nie spodziewałem. Pani Misiuk sama wyszła z inicjatywą rozmowy, to ona nas zaprosiła. Ale to, co potem powiedziała, mnie zszokowało. Motyw z "gwiazdorzeniem przed kamerami" był nietaktowny, ale rozumiem, że ona ma prawo tak myśleć. Natomiast już sformułowanie, że "nie zawsze marzenia się spełniają", skierowane w stronę osób ewidentnie pokrzywdzonych pozostawiam bez komentarza. My wiemy, że nie zawsze wszystko się udaje, ale to nie były marzenia, tylko ciężka praca, za której niepowodzenie odpowiadają twórcy reformy, a nie my. To pogardliwe potraktowanie było ostatnim, na co zasługujemy.
A jesteście pokoleniem, któremu przez całe życie powtarzano, że przyszłość jest świetlana. Wystarczy tylko chcieć i ciężko pracować.
Dokładnie tak mówiono, czuję się trochę oszukany. I to, że ja się akurat dostałem, tego nie zmienia.
Strona rządząca twierdzi, że młodzież jest narzędziem manipulacji w rękach dorosłych. Że powielacie poglądy rodziców, a w tym przypadku jest wam to na rękę, bo jesteście – jak wszyscy młodzi ludzie – roszczeniowi.
Nie jestem zmanipulowany, po prostu nie jestem obojętny na to, co się wokół mnie dzieje. Może w tej kwestii jestem bardziej uświadomiony, bo moi rodzice są nauczycielami, więc widzę to, co się dzieje z dwóch perspektyw. Mam swoje poglądy i jestem pewny, że są słuszne. Nie obchodzi mnie, że ktoś mówi, że to dlatego mamy takie poglądy, bo nasi rodzice nie lubią PiS-u. To po prostu nieprawda.
Na spotkaniu z Teresą Misiuk jeden z członków Lubelskiego Komitetu Młodzieżowego – Jakub Karpiński – powiedział, że "chcecie uczestniczyć w stanowieniu praw, które nas dotyczą". Jak sobie to wyobrażasz?
Teraz chcemy, żeby w dobrych liceach otworzyli chociaż po jednym dodatkowym oddziale. Poza tym zamierzamy zapisać się do Młodzieżowej Rady Miasta, w której będziemy mogli się domagać pewnych rzeczy. Ale to dopiero początek, jeszcze nie wiadomo, jak się ta cała sprawa rekrutacyjna potoczy.
Na razie działasz w Lubelskim Komitecie Młodzieżowym. Czym się zajmujecie?
To organizacja apolityczna. Promujemy aktywizację lubelskiej młodzieży, organizujemy różne akcje. Postanowiłem do Komitetu dołączyć, bo to jest świetne doświadczenie. Nie wiem, czy w przyszłości będę zajmować się polityką, ale wiem na pewno, że nigdy nie będę obojętny wobec tego, co się w Polsce dzieje.
A czy według ciebie cała reforma edukacji była źle przygotowana?
Na pewno była za szybko przeprowadzona. Ale rzeczywiście – skończyłem gimnazjum i uważam, że gimnazja są dobre. Dla mnie to był czas dużego rozwoju, stosunkowo wczesne odcięcie się od podstawówki wielu osobom wyszło na dobre.
Pewne rzeczy są oczywiście do zmiany – na pewno szkoła powinna dawać więcej wiedzy praktycznej, mniej teoretycznej. Ale jeśli już musieli przeprowadzić reformę w takim kształcie, to nie kosztem moich rówieśników!