Wymiana argumentacji, ktoś się obraża, trzaska drzwiami, płacze lub ostentacyjnie milknie, ignorując przeciwnika. Oto najczęstszy scenariusz kłótni. Relacyjne wojny pamiętamy często dłużej i dokładniej niż najbardziej udane chwile związku. Czasem nawet padło już tyle złych słów, że pojawia się pomysł: "Zacznijmy wszystko od nowa". To nie same kłótnie są najgorsze (one są wręcz potrzebne), ale to jak się przepraszamy.
Ostre kłótnie w związku
Nie ma par, które się nie kłócą – nie łudźmy się. Zapominamy jednak o różnicy między dobrą walką a złą. Pierwszy rodzaj kłótni służy związkowi, druga powoli go niszczy. Prof. Gottman jest zdania, że kłótnie (twórcze konfrontacje) są potrzebne, ponieważ nadają związkowi dynamikę, nie pozwalają na zaleganie urazów i niechęci, a świadomość wspólnej odpowiedzialności za małżeństwo jeszcze mocniej łączy partnerów.
Byłam ostatnio świadkiem kłótni pewnej pary. W jego głowie pojawiły się myśli, że jego teściowa go nie lubi. Ona próbowała na początku tłumaczyć, rozumieć, konfrontować, ale po 30 minutach odbijania piłeczki, straciła cierpliwość i zaczęła krzyczeć – z bezsilności.
Kłótnia – mimo tysięcy poradników – potrafi popsuć najlepsze wakacje, święta, spotkania u przyjaciół. I sztuką jest nauczyć się kłócić się dobrze i przechodzić do sytuacji ładu i spokoju. Co robić, żeby zażegnać kłótnie? Co powiedzieć, gdy w kłótni wykrzyczało się za dużo? Czasem padło zbyt dużo ostrych słów i powrót do siebie nie jest łatwy. Ciche dni, pójście na sofę do salonu, śniadanie w milczeniu – kto z nas tego nie przechodził?
"Zabawa" w dwa ognie
Wybuchamy, gdy nagromadziło się zbyt dużo. Raz puszczamy mimo uszu, ale za którymś razem przychodzi taki moment, że lawina rusza i nic już nie może jej powstrzymać. Wiemy, że to nie jest dobre, ale powielamy schemat, wchodzi nam to w nawyk.
W gabinecie okazuje się, że każda para popełnia ten błąd. W głowie zbieramy minusy swojego partnera, a potem wysypujemy je, jak z worka. Mówi o tym metoda czarnych żetonów w związku.
Eric Berne nazwał zbieraniem czarnych żetonów sytuację, gdy każdy z partnerów w związku nosi ze sobą taką skrzyneczkę. Partner mnie zawiódł, dotknął, zaniedbał – nic nie powiem, ale za to wrzucam czarny żeton. Z czasem może się okazać, że zbieranie tych żetonów daje frajdę – mogę czekać z niecierpliwością na kolejną "skuchę" partnera. Skrzyneczka się powoli zapełnia, trochę ciąży, a w pewnym momencie nie ma już w niej miejsca na nowe żetony. I wtedy wysypuje się partnerowi na głowę całą zawartość.
Są ludzi, którym bardzo łatwo przychodzi przepraszanie, ale to nie ma większej wartości. Puszczają: "przepraszam", ale bez żalu, skruchy i chęci zrozumienia. Takie przeprosiny są nic nie warte, a nawet bolesne
Rozwiązanie podsuwają psycholodzy. – Generalnie w związku warto przepraszać, i to najlepiej zawsze, gdy powiemy czy zrobimy coś, co drugą stronę dotknie. Wypowiedziane wprost "przepraszam" ma dużą moc rozbrajania uraz. Bo w bliskich relacjach raz po raz będziemy się urażać i trzeba znaleźć jakiś sposób, by te urazy nie rosły w nas i nie uruchamiały odwetowej spirali. I to jest zadanie dla obojga – osoba urażona powinna mówić o tym, co ją zabolało, nie czekać, aż "on" się domyśli – Dorota Ziółkowska-Maciaszek, psychoterapeutka z fundacji "Rozwód? Poczekaj!"
Czekanie na skuchę partnera
Zdaniem Andrzeja Samsona – psychologa, psychoterapeuty i doradcy rodzinnego – dobra kłótnia powinna składać się z kilku faz:
1. Zwiastuny, zawierające zaczepki słowne.
2. Faza narastania: negatywne oceny, zarzuty.
3. Kulminacja: dominują uczucia nienawiści, chęć sprawienia bólu, poniżanie.
4. Wygasanie: wymiana epitetów jest coraz rzadsza i mniej gwałtowna.
5. Faza przejaśnienia.
6. Faza pojednania.
Tak jednak to zazwyczaj nie wygląda. Kobiety silniej dążą do podtrzymania kontaktu, nawet jeśli miałaby to być przykra rozmowa, a nawet awantura. Mężczyźni wolą rozmowy konstruktywne, służące rozwiązaniu problemu. Kiedy zamiast rozwiązywania problemu szykuje się awantura, mężczyzna z reguły zamyka się i wycofuje.
Tym, co według Andrzeja Samsona sprowadza kłótnię na złe tory, są negatywne oceny. Argumenty typu "głupek", "idiotka", "cham", "kretynka", występujące w większości kłótni, najboleśniej uderzają w poczucie własnej wartości. Słowa mają moc.