Wielu rodziców korzysta z pomocy dziadków. Zdarzają się jednak przypadki, że "pomoc" to nie jedynie zaopiekowanie się wnukiem, gdy jest chory i nie tylko zabranie do kina czy na lody, a praktycznie przejęcie obowiązków wynikających z władzy rodzicielskiej. Tacy dziadkowie nie mogą liczyć na 500 plus.
Pomysł projektu "Babcia plus"
Jeszcze na początku roku w portalu Mamadu.pl pisaliśmy o tym, że minister Elżbieta Rafalska po wizycie na Węgrzech rozważała projekt "Babcia plus". – Na pewno to jest istotne, ponieważ młoda rodzina czasami, szczególnie przy pierwszym dziecku, potrzebuje wsparcia swojej mamy – mówiła.
Nie da się ukryć, że dziadkowie często aktywnie uczestniczą w wychowanie wnuka, a gdy rodzice wracają do pracy, przejmują część obowiązków. Elżbieta Rafalska, mając to na uwadze, zwróciła uwagę na węgierski GYES. To dodatek, który otrzymuje rodzic podczas pierwszych trzech lat od urodzenia się dziecka, jednak pod warunkiem, że przez pierwsze sześć miesięcy nie będzie pracować. Gdy dziecko skończy rok, a rodzic postanowi wrócić do pracy, świadczenie może być pobierane przez babcię lub dziadka – muszą oni jednak zrezygnować z pracy i zajmować się wnukiem w domu rodziców dziecka.
Jeszcze kilka tygodni temu takie pomysły pojawiały się w naszym kraju, teraz Ministerstwo Rodziny nie pozostawia złudzeń. Dziadkowie, którzy nieformalnie zastępują rodziców w opiece nad dzieckiem, nie mogą dostać 500 plus, zasiłku rodzinnego ani świadczenia "Dobry start".
13 lat opieki nad wnukiem
Nie do końca z takim myśleniem zgadza się Rzecznik Praw Obywatelskich. Uważa, że istnieją okoliczności, w których powinno takie świadczenia się wypłacać. Adam Bodnar jako przykład przywołał sprawę 13-latka, którego mama choruje na schizofrenię.
Za zgodą matki od 2. miesiąca życia chłopcem opiekują się dziadkowie. Decyzja została wyrażona w formie oświadczenia notarialnego, jednak nie doszło do formalnego przejęcia opieki prawnej. W praktyce dziadkowie realizują opiekę, w teorii nie mają prawa do uzyskania pomocy finansowej od państwa.
Aby uzyskać świadczenie wychowawcze lub "Dobry start", a także zasiłek rodzinny należałoby wystąpić z wnioskiem do sądu rodzinnego o przysposobienie dziecka. Inaczej osoba opiekująca się nie jest uznawana za opiekuna faktycznego, a tylko on, rodzic lub opiekun prawny mogą starać się o pieniądze. Mama wspomnianego 13-latka zgodziła się natomiast jedynie na przejęcie opieki, jednak nie wyraziła zgody na ingerencję we władzę rodzicielską.
Zmiany w prawie (?)
Właśnie z uwagi na takie przypadki Rzecznik zwrócił się do Rafalskiej o przemyślenie zmian w prawie, tak, by osoba odpowiedzialna za dziecko, która rzeczywiście się nim opiekuje, miała prawo do pomocy państwa, w tym pomocy finansowej.
Adam Bodnar podkreślał, że zawsze należy patrzeć na sytuację z perspektywy dziecka i kierować się jego dobrem, a ograniczenie uprawnień do świadczeń stanowi naruszenie praw dziecka, które wynikają z Konstytucji i Konwencji o Prawach Dziecka.
– Ubieganie się o pobieranie zasiłku rodzinnego, świadczenia wychowawczego i świadczenia "Dobry start" to prawo, a nie obowiązek danej osoby uprawnionej (w szczególności rodzica dziecka), z którego to prawa osoba może, ale nie musi korzystać – odpowiedziała na pismo Elżbieta Rafalska.
Dodała, że obecnie realizowane rządowe programy zawierają jednoznaczne i równe dla wszystkich zasady przyznawania odpowiednich zasiłków i świadczeń, dlatego nie są planowane żadne zmiany aktów prawnych. Chodzi o to, że jeżeli rodzic posiada pełną władzę rodzicielską, czyli jest uprawniony do pobierania świadczeń, a ich nie pobiera, to jednak przysługuje mu takie prawo i nie zostanie go pozbawiony na rzecz innych osób.
– Z pewnością Pan Rzecznik zgodzi się z opinią, że w sytuacji, gdy w danej rodzinie pojawiają się problemy i trudności, a rodzice niewłaściwie sprawują władzę rodzicielską lub nie sprawują jej wcale, to kwestią nadrzędną jest zabezpieczenie dobra i interesów dziecka, z poszanowaniem – na ile to możliwe – woli i uczuć pozostałych członków rodziny – dodała minister Elżbieta Rafalska.