Kojarzycie, jakie to uczucie, kiedy chcecie posypać ziemniaki koperkiem i otwieracie niebieskie pudełko z napisem "Algida", a tam – ku zaskoczeniu wszystkich domowników – znajdujecie jednak lody i musicie z bólem serca wybrać się do warzywniaka? W sieci takie rozczarowanie nosi imię Jakuba Czarodzieja, wytatuowanego i bezkompromisowego w swoich ocenach rycerza i obrońcy (wyłącznie "prawdziwych") dam, po którego odkryciu szybko trzeba wybrać się do cywilizowanej części internetu.
Codzienna dawka świadomości?
Wspomniany znawca kobiet na miarę Piotra C. (autora budzącej u większości wymiotny odruch książki "Pokolenie Ikea") ma na Facebooku niemal 200 tys. obserwujących, których "zaprasza po codzienną dawkę świadomości" – wypocin seksistowskich, pogardliwych i przepełnionych poczuciem wyższości.
Nihil novi, ale tym razem Magister Czarodziej (bo tak się przedstawia) przeszedł samego siebie i w Dniu Kobiet napisał biały wiersz o kobiecości, której jest tak bacznym obserwatorem i krytykiem.
"Kobieta. Im laska mniej ma w sobie kobiecości, tym bardziej się Nią nazywa. Chyba dawno nie widzieliśmy tylu zakompleksionych dziewczynek, których marzeniem jest być prawdziwą kobietą. Większość z nich tak marzy o tej roli, że już same z siebie się tak po prostu Nazywają. Tak O. I chuj"– pisze nasz prawdziwy mężczyzna.
Drogi Jakubie, na miano kobiety NIE trzeba sobie zasłużyć, zaś istnienie kompleksów świadczy nie tylko o braku wysokiej samooceny, ale też o pewnego rodzaju wrażliwości i potrzeby dążenia do doskonałości (na swoją miarę).
Kompleksów należy się wyzbywać i nad nimi pracować; sam jednak pomysł, że ich posiadanie czyni kobietę gorszą lub mniej kobiecą jest absurdalny i szkodliwy. W świecie, w którym wszyscy ludzie są tak pewni siebie, jak Magister Czarodziej, nie byłoby miejsca na autorefleksję, która jest przecież tym, co odróżnia człowieka od zwierzęcia.
Tymczasem w marzeniu o – różnie rozumianym – "byciu kobiecą" też nie ma nic złego. Niektórym brakuje oczytania, innym ("kobiecej") gracji w poruszaniu się. Nie to ważne, co ważne samo w sobie, lecz to, czego dana osoba potrzebuje.
"Niestety. To, że nosisz szpilki nie robi z Ciebie kobiety. Ani żadna ilość botoksu i silikonu. Ani ilość sesji zdjęciowych. Ani ilość występów przed kamerą, w teledyskach czy bardzo ciekawych programach.
Ani ilość spędzonych godzin na Instagramie, gdzie jakbyś mogła, to byś zamieszkała. Twoja bielizna, w której często Cię oglądamy także nie robi z Ciebie kobiety. Fryzura, makijaż i paznokcie również nie. Kobiecość nosi się w sercu, w wartościach. Kobietą się jest, a nie bywa"
Magister Czarodziej zdaje się właśnie odkrywać nową i jakże szaloną prawdę, jakoby nie szata zdobiła człowieka. Pozostając jednak w metaforyce odzieżowej, mało kto niestety zauważa, że król jest nagi.
Tatuaże, wyrzeźbiona klata i częste używanie przekleństw nie czynią mężczyzny, panie Jakubie. Instagram blogera, (który sprawdziłam specjalnie na potrzeby pisania tego tekstu), obfituje wyłącznie w zdjęcia jego twarzy, a więc powierzchowności. Nie ma na nim ani jednej innej fotografii. Sesje zdjęciowe nie czynią może kobiety, ale Czarodzieja już tak.
"Teraz mamy multum dziewczynek, które jeszcze się nie obudziły. Które żyją z głową w chmurach i czekają na księcia z bajki. Gdzie jest wzięcie odpowiedzialności za swoje życie? Gdzie chęć walki o swoje? Gdzie awanse w pracy? Gdzie szkolenia i walka o własną firmę? Gdzie spełnianie się, kupno mieszkania, samochodu?"
Jakub Czarodziej nie zarejestrował również nurtu "girls power" i tego, jak wiele ambitnych i dążących do celu kobiet funkcjonuje w przestrzeni (nie tylko) publicznej.
Wbrew temu, co pisze, jest ich znacznie więcej niż w latach minionych. Nawet jeśli jednak przyjmiemy ogólnie pojęte dążenie do sukcesu za immanentną cechę "prawdziwej" kobiety, to od kiedy kupno samochodu czy mieszkania (i szczerze mówiąc czegokolwiek) jest tego wytyczną?
Nie każda kobieta (ani mężczyzna!) ma taką potrzebę. Społeczeństwo, w którym kredyt na 30 lat jest osią, wokół której kręci się życie każdego "człowieka sukcesu", odchodzi na szczęście powoli do lamusa.
"Jak wszędzie wokół małe dziewczynki, bez umiejętności elementarnych czynności życia. Ani gotować, ani szyć, ani porządnie koszuli uprasować, ani zająć się chorym, ani dbać o dom, rodzinę"
Usystematyzujmy więc: "prawdziwa kobieta" ma nie tylko awansować zawodowo, kupować samochód i walczyć o własną firmę, ale również umieć szyć i zająć się domem. Wybór tylko jednej z tych ścieżek albo całkowicie innej, przekreśla nas jako kobiety.
To jest właśnie zmora, o której mówi i pisze się sporo: wymaga się od nas dokładnie tego, co kiedyś (tzw. pieczy nad domowym ogniskiem) i jeszcze przejęcia absolutnie wszystkich uznawanych do niedawna za "męskie" zadań. Bohaterka i męczennica – to dopiero jest osoba, która 8 marca zasługuje na goździka i rajstopy!
"Teraz żyją inaczej! Stoi jedna z drugą w galerii handlowej przy reklamie samochodu i rozdaje ulotki z szerokim uśmiechem zachęcając do wzięcia udziału w konkursie. Albo pełni funkcje rozdawania przekąsek i próbek produktu, na targach pewnych firm.(...) Od rana do nocy instagramowy szał i wrzucanie totalnego gówna, które nikomu nigdy do niczego się nie przyda"
Nie dość, że kobieta ma się spełniać zawodowo i zajmować domem, to jeszcze ma mieć taką pracę, która będzie spełniać oczekiwania Magistra Czarodzieja. Dorabianie sobie nie jest godne prawdziwej kobiety, a Instagram magistrowi się nie podoba, więc na swoich wpisach zarabiać może tylko on. Bo reszta to "gówno".
"Co piątek z resztą swoich koleżanek podobnych zwyczajów, idą potańczyć. Szpilki, Dupa i cycki na wierzchu. Tak się kurwa teraz tańczy, że ląduje się kroczem na penisie nieznajomego gościa u niego na mieszkaniu. Ale bracie, ona ma szpilki i torebkę LV. Wie co to jest szyk, szacunek i klasa. Szkoda tylko, że w tym całym szyku i klasie, na imprezę zapierdala tramwajem, a nie limuzyną"
Wygląda na to, że Magister Czarodziej zajmuje się w życiu głównie generalizowaniem, szufladkowaniem i wrzucaniem do jednego worka. Te kobiety, które "lądują na penisie nieznajomego gościa", robią to (raczej) za zgodą tegoż jegomościa. Póki więc obie strony są zadowolone – dlaczego Czarodziej próbuje zaglądać im do łóżek? Prawo do seksu jest prawem nie tylko męskim.
Pomijam fakt, że forma dojazdu na imprezę i stan konta drugiej osoby nie jest niczyją sprawą. Magister Czarodziej trochę pieniędzy wydał na tatuaże, a mógł przecież przeznaczyć je na wakacje dla rodziców, którzy na pewno w jego wychowanie włożyli dużo wysiłku. Z pewnością jednak bloger nie życzyłby sobie oceny swoich priorytetów i "zaglądania do portfela". I jest to w pełni zrozumiałe – to przecież jego prywatny wybór i kieszeń. Nikt nie ma prawa sposobu, w jaki z niego korzysta, oceniać.
"Gdzie są te kobiety, których priorytetem jest tworzenie rodziny i dbanie o dom? Gdzie te damy,które z klasą wyszły z domu i idą tak dalej przez życie? Gdzie te kobiety, które z mężczyznami ramię w ramię pokonują życie? Pchają ich do przodu, walczą razem z nimi? Gdzie te kobiety, które imponują mózgiem, wartościami, a nie drogimi torebkami? Gdzie te kobiety, które grzeją miejsce w łóżku swojego mężczyzny, czekając na niego, a nie jaja obcych facetów swoją dupą w klubie? Gdzie te kobiety, które rozbierają się w sypialni dla swojego mężczyzny, a nie dla wszystkich w internecie? Gdzie te kobiety chętne na tworzenie rodzin, a nie swojej popularności? Celebrytki za pięć złotych, dla chwili w kamerze stracą całą swoją godność"
Mogę zapewnić, że takich kobiet jest wiele. Mogę jednak też napisać tak, żeby Jakub zrozumiał, czyli posłużyć się jednym z komentarzy pod jego postem.
– Drogi Panie! Macie takie kobiety, na jakie zasłużyliście. Te normalne macie w dupie, a więc i one nauczyły się bez was żyć, widząc, jak latacie z jęzorem na wierzchu za tymi z wywalonym cycem i z gównem zamiast mózgu. Kiedyś cierpliwie czekałyśmy, aż się chłopcy obudzicie. Wiecznie przyczepieni do mamusinego rąbka spódnicy. Teraz nauczyłyśmy się już bez was żyć!
Nie było na kogo czekać. Przebieg macie już wysłużony, który nie ma nic wspólnego z jakością i blacha zaczyna wam rdzewieć, gdzie lakierników jak na lekarstwo. Walnęło wam w dekiel od wyboru plastiku, co innego chcielibyście mieć w domu, a co innego na pokaz. Chcecie kurę domową, obiad na stole, świetną matkę dla dzieci i kurwę w sypialni, a sami czy macie coś więcej do zaoferowania niż tylko fiuta na czole? Każdy tylko coś chce, ale najpierw niech nauczy się do cholerny dawać! Bo to nie koncert życzeń, to jest kurwa życie! Ufff, aż mi się krew zagotowała – napisała jedna z internautek.
Smutne – walka płci dalej rozgrzewa serca i umysły. Tak jakby nie można było założyć, że kobiety i mężczyźni są po prostu sobie równi. Tak jakby feminizmu jeszcze nie wymyślono.