
Ocena niedostateczna na świadectwie do tej pory rozumiana była jako surowa kara – w tych okolicznościach uczeń musi powtarzać rok. Jednak "dzięki" reformie edukacji, nie bez przyczyny zwanej ostatnio "deformą", jedynka na koniec roku dla niektórych stała się łaską nauczyciela. Dlaczego? Bo niektórzy woleli zaliczyć planowaną wpadkę i powtarzać klasę niż przystąpić do rekrutacji jako "podwójny rocznik".
W siódmej klasie w planie lekcji pojawia się biologia, chemia czy fizyka – ma to duże znaczenie dla "wskaźnika niezdawalności". Pokazują to również dane: "MEN wskazuje, że na początku gimnazjum liczba uczniów, która nie otrzymała promocji do następnej klasy, była o wiele wyższa niż obecnie w VII klasie. Wówczas zimowało nawet 12–13 tys. dzieci" – czytamy w DGP.
Rodzice są podzieleni. Na forach internetowych znaleźć można stanowcze głosy za: dzieci mają dwa razy więcej czasu na przyswojenie materiału, nie muszą tak gonić, przy drugim podejściu jest im łatwiej, no i nie będą musieli bić się o miejsce w wymarzonej szkole, a testy 8-klasistów będą zdawać nie jako króliki doświadczalne.









