"Moja żona leżała z rozprutym brzuchem na haju". Za to wyznanie Janiaka pokocha każda kobieta
Redakcja MamaDu
22 stycznia 2019, 11:17·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 stycznia 2019, 11:17
"Moja żona leżała z rozprutym brzuchem na haju po jakimś leku, a ja nie wiedziałem, czy mam syna trzymać na rękach, przytulać czy pozwolić mu spać" - wspominał Olivier Janiak w wywiadzie dla Baby by Ann, bloga Anny Lewandowskiej. Choć cytat ten może brzmieć jak prowokacja czy mroczne wspomnienie, Olivier w krótkiej rozmowie dobitnie pokazał, co to znaczy mądre ojcostwo.
Reklama.
Olivier Janiak i jego żona Karolina Malinowska są rodzicami trzech chłopców: 9-letnie Fryderyka, 7-letniego Christiana i 5-letniego Juliana. O swoich doświadczeniach rodzicielskich Olivier opowiedział w emocjonalnym wywiadzie opublikowanym na blogu Baby by Ann.
Jak się okazuje, pierwsze dziecko Janiaków było planowane i oczekiwane. Choć Olivier przyznaje, że nigdy nie jest się gotowym na dziecko oraz że dziecko wywraca wszystko do góry nogami, wyznał, że on i jego żona zostali rodzicami po 6 latach związku, gdy zaczęli o rodzicielstwie myśleć na poważnie.
"To był trudny czas. Byłem posłańcem, gońcem, pielęgniarką, a czasem chłopcem do bicia (śmiech). Fryderyk był wcześniakiem, przyszedł na świat przez cesarskie cięcie" - wspomina Olivier.
W mocnych słowach opisuje też, w jak nieoczekiwanych okolicznościach znajdują się świeżo upieczeni rodzice: "Byłem bezradny, nie wiedziałem, co robić, jak się zachować. Moja żona leżała z rozprutym brzuchem na haju po jakimś leku, a ja nie wiedziałem, czy mam syna trzymać na rękach, przytulać czy pozwolić mu spać… Czułem odpowiedzialność, że muszę wspierać swoją kobietę, a dziecku zapewnić to, co jest mu potrzebne".
Dodaje jednak, że po czasie "O tym całym hardcorze się zapomina", a wszystkie najtrudniejsze chwile wspomina się jako lekcję, nie traumę.
"Mam ochotę go udusić"
Olivier nie boi się mówić, że są momenty, w których jego dzieci wyprowadzają go z równowagi i ma ochotę krzyczeć. Zwłaszcza rano, gdy po kilka razy trzeba powtarzać i przypominać, a na koniec okazuje się, że i tak nic z tego...
"Wiele osób koloryzuje rodzicielstwo: jak to pięknie być ojcem czy matką! Nie. To jest masakryczne, gigantyczne wyzwanie i jeśli rodzice będą otwarcie o tym mówić, to może będą w stanie sobie pomóc? Ja nigdy nie powiem, że to nie jest piękne, ale zawsze pamiętam o tej drugiej stronie: że bywa też upiornie trudno. Każdy rodzic, który mówi inaczej, nie mówi prawdy, albo koloryzuje" - stwierdza.
"Najtrudniejsze jest trzecie dziecko"
Trzeci syn Oliwiera i Karoliny pojawił się dwa lata po pierwszym porodzie. Olivier przyznaje, że było łatwiej – rodzice byli spokojniejsi, pewniejsi, lepiej przygotowani. Jak stwierdza, najtrudniejsze jest trzecie dziecko.
To jest już plus 150% obowiązków. Między drugim synem, Christianem a trzecim, Julkiem jest 22 miesiące różnicy. Jak Julek się urodził, Fryderyk miał 4 lata, a Christian – 2, mieliśmy więc do czynienia z totalnym sajgonem – opisuje.
Jak wygląda życie z żywiołową trójką? "Jak Ci 5-latek wraca z informacją w notatniku, że dziś kopnął panią woźną, opluł swoją Panią, a średni wbił kredkę komuś w rękę w szkole, to wyzwania zaczynają mieć inny kaliber. Potem 9-letni syn pyta Cię, co to jest stosunek płciowy albo jak ma rozumieć słowo seks i zabawa w rodzicielstwo zaczyna się naprawdę" - to cytat, pod którym podpisze się niemal każdy rodzic małej gromadki...
Olivier trafnie opisuje też sytuacja, w jakiej po porodzie znajduje się małżeństwo: "te pierwsze parę miesięcy to był koszmar, chodziliśmy na rzęsach! Malina w kiepskim stanie i ten dźwięk laktatora, który opanował dom… To nie jest trudne tylko dla kobiety, dla drugiej strony również. To w ogóle jest rozwalenie pewnej relacji, bliskości, erotyki. Masz taki czas rozemłania wszystkiego, bałaganu w domu. No nie może być inaczej. Ważne jest, żeby na tym etapie być razem, wspierać się".
"Nic nie łączy bardziej niż dziecko"
Puentą rozmowy z Olivierem Janiakiem jest bardzo ciepła i mądra myśl, że nic nie łączy bardziej niż dziecko i że mimo trudów, to życiowa rewolucja dorosłym wychodzi na dobre.
"Dziecko pokazuje, że cała reszta jest bez znaczenia" - wyznaje w wywiadzie i zdradza receptę na udane małżeństwo i szczęśliwą rodzinę: "Jeżeli facet chce mieć dom, który działa, jak należy, musi kobiecie pomagać, uzupełniać ją, wyręczać".