Zbliża się Dzień Nauczyciela. Co roku ten sam. I co roku powtarza się ta sama awantura. Po jednej stronie barykady rodzice-niewdzięcznicy. Po drugiej rodzice-przekupy, którzy myślą, że za srebrne kolczyki córcia dostanie piątkę na semestr.
Kij w internetowe mrowisko włożyła Dorota Zawadzka, publikując post z serii "rodzice pytają". Pewna mama wścieka się, że na 14 października w klasie jej dziecka jest zbiórka na kwiaty. Argumenty przeciw? "Mnie w pracy nikt prezentów nie wręcza, jak jest moje święto". Cóż, aż się chce odpisać – to trzeba było zostać nauczycielem.
Motywy są dość czytelne – matka typu awanturniczka, która pluje na system edukacji, a o każdą porażkę swego dziecka obwinia znienawidzone ciało pedagogiczne. Takich w sieci nie brakuje.
Jednak nie tylko rodzice o podobnych poglądach sprzeciwiają się idei wręczania kwiatów na Dzień Nauczyciela. W komentarzach pod postem Doroty Zawadzkiej nie brakuje mam, które mówią: jest składka, ale nie daję! O! Mój wybór. "Nie chcę brać w tym udziału".
"Na zakończenie wystarczy"
To opinie zaskakujące, bo nie do końca wyjaśnione. Z komentarzy sączy się jedynie sugestia niewdzięczności. "Na zakończenie roku wystarczy", "dla nauczyciela najlepszym prezentem jest uczeń, który uczy się i dobrze zachowuje przez cały rok" – piszą internauci.
Niechęć do uczestnictwa w podziękowaniu rodzicom zadziwia o tyle, że Dzień Nauczyciela to tradycja niezmienna od lat. Prosta i niepodszyta żadnym politycznym aspektem. Ot – nauczyciele mają swój dzień 14 października jak kobiety 8 marca, dzieci 1 czerwca, a górnicy w grudniu. To moment, w którym mamy okazję symbolicznie podziękować, przybić piątkę. Powiedzieć: fajnie, że jesteś.
Wiadomo – nie każdy nauczyciel to dobry nauczyciel. Jednak nic nie wskazuje na to, by awantura o prezenty na Dzień Nauczyciela dotyczyła uzasadnionych wątpliwości co do jakości nauczania. Raczej o to, co chcą udowodnić rodzice.
Weekend w górach i bransoletka z grawerem
Obchody 14 października od zawsze funkcjonują mniej więcej tak samo – na kwiatka zrzuca się cała klasa. Zazwyczaj 2 zł wystarczy. Jak ktoś nie ma, trudno, 2 zł mniej różnicy nie robi. Dlaczego w XXI wieku podtrzymanie tej zwykłej tradycji jest tak trudne?
Po lekturze komentarzy pod postem Zawadzkiej wnioskować można, że rodzice potrafią skomplikować wszystko i każdemu – potrafią zniechęcić do kupowania kwiatów nawet tych, którzy pojmują Dzień Nauczyciela jako niewinne święto. Jak?
"U nas, w grupie przedszkolnej, trwa mailowa burza mózgów co kupić nauczycielkom. Składka od dziecka to 20 zł. Ja stwierdziłam, że nie bardzo chce w tym uczestniczyć i córka po prostu, w ramach podziękowania, zrobi sama laurki dla pań" – pisze jedna z internautek.
Dalej pada kwota 50 zł i pomysły na prezenty z rozmachem, m.in. srebrna biżuteria z grawerem. Skala szaleństwa rodziców na punkcie prezentów dla nauczycieli nie ma granic.
W krótkim liście do redakcji nasza czytelniczka, pani Michalina, przytoczyła sytuację z zebrania rodziców, na którym padło zdanie: "nasza klasa da drogi prezent, a biedota niech kupi czekoladki". Nie potrzeba komentarza, prawda?
Jednak nie tylko Dzień Nauczyciela jest pretekstem, by popisać się statusem ekonomicznym. "Nasza pani z okazji zakończenia zerówki dostała wycieczkę w góry na weekend" – pisze jedna z internautek. "U mnie na zakończenie szkoły była składka na zestaw srebrnych sztućców dla wychowawcy". I tak dalej...
Co na to nauczyciele?
Kwiaty – tak, prezent – nie. To postawa, która najczęściej znaleźć można na internetowych forach. Miłym gestem są też własnoręcznie robione laurki. Bez względu na okazję.
Pani Magdalena, nauczycielka języka polskiego z 30-letnim stażem w szkole podstawowej potwierdza: – Kwiaty czy słodycz od całej klasy zawsze cieszą. Dostając prezent, jesteśmy stawiani w sytuacji bardzo niezręcznej. Zwłaszcza jeśli prezent był kosztowny. Nie w każdej klasie wszystkie dzieci są dobrze sytuowane. To pierwsza sprawa. Druga: w takich okolicznościach nie dzieci wręczają prezent nauczycielowi, tylko rodzice – mówi w rozmowie z Mamadu.
Podkreśla jednak, że również do prezentów trzeba podejść indywidualnie. – Jest mi bardzo miło, kiedy na Dzień Nauczyciela dostaję np. kwiaty od całej klasy i osobno kartkę, albo bombonierkę od konkretnego ucznia, któremu pomagam w nauce bardziej niż innym dzieciom. Bo trochę gorzej sobie radzi. To naprawdę cenne, kiedy wiem, że za tym drobiazgiem kryją się szczere intencje. To zupełnie coś innego, niż gdy z tej samej okazji dostaję typową łapówkę. Czyli kosztowną rzecz od dziecka, które nie ma żadnych chęci do nauki... Intencje takiego podarku są dla mnie oczywiste.
Wnioski? Taki Dzień Nauczyciela, jacy rodzice. Taki prezent, jakie ich motywy. Im prostsze, tym lepiej.
Przy okazji świętowania 14 października dzieci mogą otrzymać od nas, rodziców, cenną lekcję. Lekcję wdzięczności i okazywania szacunku. Bo czego uczą się, gdy rodzice wydają w imieniu własnych dzieci fortunę na błyskotki, to chyba jasne...