Problemy w domu, szkolne obowiązki, uciski w grupach rówieśniczych, genetyczne tendencje. Depresja i wiążące się z nią myśli samobójcze mają wiele przyczyn. Nieprzypadkowo o chorobie duszy mówi się coraz więcej. Statystki rosną, aż 116 śmierci samobójczych wśród osób do 18. roku życia i 730 prób samobójczych odnotowała policja w 2017 r. Prób mogło być jednak znacznie więcej. Jak interweniować, kiedy jest jeszcze na to czas?
Liczby pokazują skalę problemu
Trudno to sobie wyobrazić, ale prawda jest taka, że o niektórych nie wiedzą nawet najbliżsi. Z różnych przyczyn – dzieci obawiają się oceny, mają poczucie winy, nie chcą obciążać innych swoimi problemami lub ich relacja z rodzicami jest tak słaba, że nie chcą się przed nimi otwierać. O myślach samobójczych mówią, gdy jest naprawdę źle i nie mogą już wytrzymać.
Obecnie w Polsce 1 na 10 nastolatków ma myśli samobójcze. Z publikacji fundacji Dajemy Dzieciom Siłę pt. "Dzieci się liczą 2017 – raport o zagrożeniach bezpieczeństwa i rozwoju dzieci w Polsce", nasz kraj jest drugi, po Niemczech, pod względem zakończonych zgonem prób samobójczych dzieci w wieku 10-19 lat.
Jak mogą pomóc najbliżsi? Wspierać, zauważać problem, monitorować stan młodego człowieka i być przy nim. Niedawno opublikowana w sieci kampania informacyjno-edukacyjna "Jeden dzień – wart całe życie", stworzona we współpracy z fundacją Zobacz. Jestem, pokazuje, jak ważna jest rozmowa. Symboliczny "jeden dzień" pokazuje cenę wzmożonej uwagi rodziców i otoczenia w stosunku do nastolatków i ich problemów.
Z raportu fundacji Dajemy Dzieciom Siłę wynika też, że co piąte dziecko doświadczyło przemocy fizycznej ze strony znajomej osoby dorosłej, a 12 proc. – jakiejś formy wykorzystywania seksualnego. Z kolei aż 5 proc. dziewcząt i 4 proc. chłopców doświadcza powtarzalnej, długotrwałej cyberprzemocy.
Najgorzej jest od października do kwietnia, czyli w "sezonie" na próby samobójcze. Każdy człowiek może zachorować, każdy z nas. Pamiętajmy.