Fundacja "Rodzic w mieście", zajmująca się wykluczeniem rodziców z dziećmi z życia społecznego i kulturalnego, opublikowała na Facebooku post, który zwraca uwagę na kwestię działania i przystosowania transportu publicznego. Pani Agnieszka, bohaterka historii, przez godzinę próbowała dostać się z dziećmi na właściwy przystanek.
Chodzi przede wszystkim o działanie wind w Warszawie i nieprzystosowanie miasta do osób z ograniczoną mobilnością. Sprawa jest na tyle poważna, że ostatecznie zaproponowana została petycja do Metra Warszawskiego, która trafi do Warszawskiego Transportu Publicznego. Zbierane są podpisy od mieszkańców Warszawy.
Sprawę poruszyła pani Agnieszka, która w ubiegłą środę utknęła przed stacją metra Pole Mokotowskie z siatkami zakupów i z dwójką małych dzieci. Okazuje się, że jeśli nie masz samochodu i nie jesteś wystarczając mobilny, powrót do domu może okazać się katorgą i ogromną próbą cierpliwości.
Pani Agnieszka wracała z dwójką dzieci: jednym w wózku, drugim na rowerku, do tego siatki z zakupami. Taka tradycyjna wyprawa zapracowanej mamy. Problemem było już samo wejście do metra i to w centrum Warszawy.
Mimo starań, nie uzyskała pomocy
Jedna winda nie działała już od dnia poprzedniego, dlatego zrobiła kółko przez skrzyżowanie, żeby dostać się do drugiej. I tu pojawił się kolejny problem – druga winda też nie działała. Pani Agnieszka chciała jakoś sprawę załatwić. Postanowiła zgłosić awarię, telefon 19115 oficjalnie ma do takich sytuacji służyć. Kobieta po drugiej stronie słuchawki nie mogła pomóc. Infolinia Metro Warszawskie działa tylko do 15.00, a była już 18.30. Sytuacja bez wyjścia.
Windy nie działały już jakiś czas, ale część osób zignorowała problem. W międzyczasie, przez 30 minut, które pani Agnieszka spędziła na zastanawianiu się, co zrobić, z windy chciało skorzystać jeszcze 5 osób: trzy z powodu kontuzji nogi i dwoje rodziców z dziećmi w wózkach.
Ostatecznie, totalnie nie mając wyjścia, kobieta zadzwoniła do Komisariatu Policji na stacji Metro Centrum, gdzie po kilku minutach tłumaczeń policjant skontaktował się z dyżurnym ze stacji Pole Mokotowskie, który w końcu przyszedł z odsieczą.
Całość trwała dobrą godzinę. Pani Agnieszka postanowiła problem ujawnić. Dzięki temu, o notorycznych awariach wind w centrum Warszawy i nieprzystosowaniu przejść do osób poruszających się na wózku, zrobiło się nieco głośniej. Czy to pomoże?
Zostawić tak tego nie można
Sytuacja taka jak ta, nie powinna mieć miejsca. To, co możemy zrobić, to podpisać i udostępnić petycję.
W petycji przygotowanej przez "Rodzic w mieście" czytamy m.in. o sytuacji, która spotkała panią Agnieszkę i inne osoby w Metrze Pole Mokotowskie.
– Awaria wind uniemożliwiła również skorzystanie z alternatywnego środka transportu tj. tramwaju, gdyż do przystanku tramwajowego prowadzi to samo przejście podziemne – czytamy.
Po przeczytaniu tej historii przypomniało mi się, ile razy widziałam, że winda w centrum nie działa. Słyszałam też od mojej przyjaciółki, która jest osobą niewidomą, że nie mogła wejść do metra i do windy z psem przewodnikiem, który schodów ruchomych się boi. I to wszystko się dzieje w stolicy, największym mieście Polski, w samym centrum.