Za nami dzień otwarty w centralnym odcinku II linii metra. Redakcja MamaDu odwiedziła stacje Rondo Daszyńskiego, Rondo ONZ i Świętokrzyska w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, czy stacje II nitki podziemnej kolejki są dostosowane do potrzeb rodziców z małymi dziećmi. Oto fotorelacja z naszej wizyty.
"Dziś wózkiem państwo nie wjadą"
Na początek ciekawa scena: w czasie dnia otwartego przy wejściu do stacji Rondo ONZ od strony Prostej przed schodami prowadzącymi do wejścia stoi trzyosobowa rodzina. Ona, on, ich dziecko (na oko 4-letnia dziewczynka) a obok wózek dziecięcy. - Niestety, dzisiaj wózkiem państwo nie wjadą, na razie windy nie działają. Wózek można zostawić u nas, a po zwiedzaniu stacji bez problemu odebrać - wyjaśnia grzecznie jeden z obsługujących niedzielne wydarzenie pracowników. Co na to rodzice?
Po oddaniu do użytku centralnego odcinka II linii metra, co zapowiadane jest na 14 grudnia, na stacji Rondo ONZ ma działać 7 wind. Już teraz windy są dobrze oznaczone w różnych zakątkach zarówno tej, jak i innych nowych stacji.
Z prezentowanego wyżej zdjęcia łatwo wywnioskować, dla kogo przeznaczone są nowe windy. Do grup adresatów należą niepełnosprawni, rowerzyści, osoby z dużym bagażem i prowadzący dziecięce wózki. W niewielkim korytarzu, który prowadzi do wind zobaczyć można zaskakujący napis "Hala odpraw".
Zgodnie z terminologią II linii "hala odpraw" to nic innego jak miejsce, gdzie znajdują się bramki wejściowe.
Co czeka nas w łazience?
Wielu rodziców, którzy z dziećmi w niedzielę zwiedzali nowe stacje centralnego odcinka II linii metra swoje pierwsze kroki skierowało nie w kierunku peronu czy ruchomych schodów, ale... w stronę toalet. I tu zarówno rodziców, jak i (w większości przypadków) dzieci spotkało rozczarowanie, bo toalety były zamknięte.
Co najbardziej interesowało dzieci w czasie zwiedzania stacji II linii metra? Na pewno numerem jeden były bramki, przez które będziemy wchodzić na stacje podziemnej kolejki. Bramki otwierają się automatycznie rozsuwając przed wchodzącym drzwi. W ostatnią niedzielę udawało się to bez biletu i bez karty miejskiej.
Tuż obok bramek stała jednak atrakcja numer 2. To biletomaty - na razie nieczynne, ale włączone. Na ekranach można było zobaczyć intrygujące komunikaty dające możliwość zalogowania się.
Po przekroczeniu magicznej bramki spotykamy oznaczenie, tym razem w formie naklejki, które znów adresowane jest do rodziców z małymi dziećmi, którzy akurat znaleźli się w okolicy. Ten drogowskaz kieruje znów w stronę windy, którą opiekunowie dziecka mogą zjechać na peron metra. Jest to alternatywa dla podróży schodami ruchomymi oraz oczywiście dla tradycyjnych schodów.
Posiedzimy na okrągło
Kolejna rzecz, na jaką warto zwrócić uwagę to sam peron. Tutaj większość pasażerów podziemnej kolejki przyzwyczajona jest do kilku ławek, które stoją zwykle na peronach stacji I linii metra. Na stacjach II linii będzie trochę inaczej: na przyjazd pociągu będziemy mogli czekać siedząc na białej, okrągłej powierzchni. Jej niedzielne testy pokazały, że może zmieścić na niej sporo dzieci.
Koszy na śmieci nadal brak
Podobnie jak w pierwszej linii metra, na stacjach drugiej nitki nie znajdziemy koszy na śmieci. Powód to bezpieczeństwo. Brak koszy oznacza mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś podłoży bombę lub inny ładunek wybuchowy na stacji. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo widać je także w obecności żółtych telefonów alarmowych. One też są dobrze oznaczone.
"Guzki" na peronie - obecne
Rodzice odwiedzający w niedzielę stacje II linii metra zwracali uwagę na charakterystyczne "guzki" przy krawędzi peronów.
"Nie ocieram się o plecy innych pasażerów"
Rodzice, których spotkaliśmy w niedzielę w czasie dni otwartych II linii metra zwracali uwagę na jedno: wybierając się w podróż druga nitką metra będzie wygodniej niż w pierwszej. Powód to bardzo szerokie korytarze prowadzące do wejściowych bramek i podziemnych przejść.
Zwrócili na to uwagę nasi rozmówcy spotkani na stacji Rondo ONZ. Korytarze tak szerokie, że bez problemu powinni zmieścić się tam idący zarówno w jedną, jak i w drugą stronę, nawet w dużym pośpiechu w środku dnia powszedniego. Czy jednak tak będzie? Dowiemy się (oby) w grudniu. Bo godziny szczytu w Warszawie rządzą się swoimi prawami.
Zobaczysz z góry, za ile odjedzie pociąg
Dla rodziców starszych dzieci ważna informacja dotyczy informacji o tym, ile minut i sekund pozostało do przyjazdu kolejnego pociągu. Od takiej wiadomości można uzależnić to, czy na stację zjedziemy windą, czy schodami ruchomymi albo tradycyjnymi schodami. Na stacji rondo ONZ nad halą odpraw, czyli miejscem, gdzie stoją bramki biletowe, zamontowano monitory, na których jeszcze przed zejściem na peron zobaczymy wszystkie informacje o przyjeździe najbliższych pociągów.
Takie same ekrany zawisły pod sufitem peronu. Natomiast dolne panele ścian zatorowych pełnią funkcję nośnika dla czerwonych, małych tabliczek z nazwą stacji – tych, które będzie można dojrzeć z okien pociągu wjeżdżającego na peron.
Jak można podsumować wygląd stacji II linii metra i poziom ich dopasowania do potrzeb rodziców?
Po stronie plusów na pewno trzeba zapisać czytelne i jasne oznakowanie wind, punktów obsługi, bankomatów i całej podziemnej przestrzeni. Spotkani na miejscu rodzice podkreślali, że trudno jest się zgubić, nawet podczas pierwszej wizyty na stacji metra.
Po stronie minusów na razie jest wiele niewiadomych: nie wiadomo, jak sprawnie będą działać windy (i czy nie będą zacinały się tak jak działo się to niedawno przy rondzie Dmowskiego) oraz jak wygodne, czyste i dobrze wyposażone będą toalety.
Ci, którym nie udało się w niedzielę odwiedzić stacji II linii metra, mogą odbyć wirtualną wycieczkę. Warto pamiętać, że planowana data oddania do użytku II linii w Warszawie to niedziela, 14 grudnia. Za niespełna 5 tygodni. Planowana ale czy pewna? Tego nie możemy być na razie pewni.
Najważniejsze, żeby w grudniu windy działały. Dzisiaj można to jeszcze przeżyć, oby tylko wózek był bezpieczny. (śmiech)
Marta Lewicka i Marcin Lewicki, rodzice 2-letniego Tomka
Na pewno na tych stacjach jest dużo lepsze oznaczanie niż w I linii metra. I to lepsze nawet niż na stacjach typu Politechnika czy Ratusz Arsenał. Wszystko jest czytelne, trudno jest się zgubić, dzięki znakom szybko można zapamiętać drogę. Martwi nas tylko to, że rodzice z wózkami na piktogramach są umieszczani zawsze obok podróżujących z duża torbą. Dziecko to jednak trochę inny bagaż, protestujemy (śmiech)
Beata Gątarzewska, mama 4-letniej Oli
Wiemy, że są one stworzone dla osób niewidomych, ale rodzicom też pomagają. Gdy przed sobą pcha się wózek z dzieckiem nie zawsze można zauważyć, jak daleko kółka wózka są od krawędzi peronu. "Guzki" pozwalają to wyczuć i w porę wymanewrować wózek.
Marta Lewicka i Marcin Lewicki, rodzice 2-letniego Tomka
Nie powinno być problemu z przejazdem wózkiem, z ocieraniem się o siebie wózków i bliskimi kontaktami z plecami innych pasażerów. Skoro nie było tak na dniu otwartym, to może nie będzie tak też, gdy te stacje zaczną normalnie działać. Tutaj czuje się dużą przestrzeń. Jak dziecko podrośnie, raczej będzie miało swobodę w poruszaniu się.