
Za nami dzień otwarty w centralnym odcinku II linii metra. Redakcja MamaDu odwiedziła stacje Rondo Daszyńskiego, Rondo ONZ i Świętokrzyska w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, czy stacje II nitki podziemnej kolejki są dostosowane do potrzeb rodziców z małymi dziećmi. Oto fotorelacja z naszej wizyty.
Na początek ciekawa scena: w czasie dnia otwartego przy wejściu do stacji Rondo ONZ od strony Prostej przed schodami prowadzącymi do wejścia stoi trzyosobowa rodzina. Ona, on, ich dziecko (na oko 4-letnia dziewczynka) a obok wózek dziecięcy. - Niestety, dzisiaj wózkiem państwo nie wjadą, na razie windy nie działają. Wózek można zostawić u nas, a po zwiedzaniu stacji bez problemu odebrać - wyjaśnia grzecznie jeden z obsługujących niedzielne wydarzenie pracowników. Co na to rodzice?
Najważniejsze, żeby w grudniu windy działały. Dzisiaj można to jeszcze przeżyć, oby tylko wózek był bezpieczny. (śmiech)
Wielu rodziców, którzy z dziećmi w niedzielę zwiedzali nowe stacje centralnego odcinka II linii metra swoje pierwsze kroki skierowało nie w kierunku peronu czy ruchomych schodów, ale... w stronę toalet. I tu zarówno rodziców, jak i (w większości przypadków) dzieci spotkało rozczarowanie, bo toalety były zamknięte.
Na pewno na tych stacjach jest dużo lepsze oznaczanie niż w I linii metra. I to lepsze nawet niż na stacjach typu Politechnika czy Ratusz Arsenał. Wszystko jest czytelne, trudno jest się zgubić, dzięki znakom szybko można zapamiętać drogę. Martwi nas tylko to, że rodzice z wózkami na piktogramach są umieszczani zawsze obok podróżujących z duża torbą. Dziecko to jednak trochę inny bagaż, protestujemy (śmiech)
Kolejna rzecz, na jaką warto zwrócić uwagę to sam peron. Tutaj większość pasażerów podziemnej kolejki przyzwyczajona jest do kilku ławek, które stoją zwykle na peronach stacji I linii metra. Na stacjach II linii będzie trochę inaczej: na przyjazd pociągu będziemy mogli czekać siedząc na białej, okrągłej powierzchni. Jej niedzielne testy pokazały, że może zmieścić na niej sporo dzieci.
Podobnie jak w pierwszej linii metra, na stacjach drugiej nitki nie znajdziemy koszy na śmieci. Powód to bezpieczeństwo. Brak koszy oznacza mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś podłoży bombę lub inny ładunek wybuchowy na stacji. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo widać je także w obecności żółtych telefonów alarmowych. One też są dobrze oznaczone.
"Guzki" na peronie - obecne
Rodzice odwiedzający w niedzielę stacje II linii metra zwracali uwagę na charakterystyczne "guzki" przy krawędzi peronów.
Wiemy, że są one stworzone dla osób niewidomych, ale rodzicom też pomagają. Gdy przed sobą pcha się wózek z dzieckiem nie zawsze można zauważyć, jak daleko kółka wózka są od krawędzi peronu. "Guzki" pozwalają to wyczuć i w porę wymanewrować wózek.
"Nie ocieram się o plecy innych pasażerów"
Rodzice, których spotkaliśmy w niedzielę w czasie dni otwartych II linii metra zwracali uwagę na jedno: wybierając się w podróż druga nitką metra będzie wygodniej niż w pierwszej. Powód to bardzo szerokie korytarze prowadzące do wejściowych bramek i podziemnych przejść.
Nie powinno być problemu z przejazdem wózkiem, z ocieraniem się o siebie wózków i bliskimi kontaktami z plecami innych pasażerów. Skoro nie było tak na dniu otwartym, to może nie będzie tak też, gdy te stacje zaczną normalnie działać. Tutaj czuje się dużą przestrzeń. Jak dziecko podrośnie, raczej będzie miało swobodę w poruszaniu się.
Dla rodziców starszych dzieci ważna informacja dotyczy informacji o tym, ile minut i sekund pozostało do przyjazdu kolejnego pociągu. Od takiej wiadomości można uzależnić to, czy na stację zjedziemy windą, czy schodami ruchomymi albo tradycyjnymi schodami. Na stacji rondo ONZ nad halą odpraw, czyli miejscem, gdzie stoją bramki biletowe, zamontowano monitory, na których jeszcze przed zejściem na peron zobaczymy wszystkie informacje o przyjeździe najbliższych pociągów.
