
Reklama.
Zobaczyła, jaki jest w różnych momentach
O pielgrzymkach słyszę różne opinie – że to miejsce rozpusty, nie modlitwy. Młodzi idą, ale trochę jak na imprezę, podczas której pobawią się, czasem w ukryciu napiją, znajdą chłopaka lub dziewczynę, a nawet przeżyją coś więcej. Mimo "czarnych legend" o pielgrzymkach do Częstochowy, ja widzę to inaczej. To wydarzenie i ta droga kojarzyć mi się będzie zawsze z miłością moich rodziców.
O pielgrzymkach słyszę różne opinie – że to miejsce rozpusty, nie modlitwy. Młodzi idą, ale trochę jak na imprezę, podczas której pobawią się, czasem w ukryciu napiją, znajdą chłopaka lub dziewczynę, a nawet przeżyją coś więcej. Mimo "czarnych legend" o pielgrzymkach do Częstochowy, ja widzę to inaczej. To wydarzenie i ta droga kojarzyć mi się będzie zawsze z miłością moich rodziców.
Oboje byli wychowani w wierzących, tradycyjnych rodzinach, ale byli w tym wszystkim "normalni". Było w nich dobro, ale połączone z chęcią życia, poznawania świata i ludzi. Tata pogodny, żywiołowy z bujną czupryną kręconych włosów i gitarą, mama spokojniejsza, uśmiechnięta z romantyczną duszą. Szli w jedną stronę, przed siebie, z wiarą w sercu. Wyruszyli z tego samego miasta rodzinnego, nie znając siebie nigdy wcześniej.
Tata – tak myślę – mógł być "królem imprezy" w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Uwielbia ludzi, których w naszym domu nigdy nie brakowało. Otwartość na wszystkich – to jego podstawowa zasada. Mama – skryta – domyślam się, że musiała dostrzec jego komunikatywność i pogodę ducha.
To był dla nich wyjątkowy czas, choć to była Częstochowa, nie Rzym. Zwykła szara Polska i lata 80. Te kilkaset kilometrów było dla nich drogą śpiewu, rozmów, skupienia, uwielbienia, przygód. Tam każdego dnia uświadamiali sobie, co jest najważniejsze w życiu – obecność drugiej osoby i dobra energia płynąca z nas samych. W taki sposób wspominają pielgrzymkę do Częstochowy, oboje.
Nie mówią o zmęczeniu, o tym, że bolały nogi, że padał deszcz albo było upalnie. Wspominają fajne momenty i to, jak poradzili sobie z trudnościami, które na pewno też się pojawiały. – Przynosił wodę, pytał, czy dajemy radę – wspomina o tacie mama. To dawało jej siłę.
– Tata zawsze postarał się o to, żeby cała nasza grupa mogla spać u kogoś w domu. Dzięki temu mogliśmy umyć się, wypić ciepłą herbatę i wyspać w normalnym łóżku – opowiadała mi dalej mama. – Widziałam, jak potrafi się opiekować nie tylko mną, ale innymi ludźmi. Był pomocny, ale też zabawny – dodała. Nie zmieniło się to do dziś. To człowiek, na którym można polegać. Przy rodzinie i bliskich czuwa zawsze.
Jak to się stało, że chodzili na pielgrzymki?
Tata, mając zaledwie 21 lat, na pielgrzymce był już 4 razy. Głównie za sprawą babci. Wychowywała swoich synów sama, a to, co jej pomagało, to wiara. Tego samego chciała nauczyć chłopaków. Nie wydaje mi się, że czuli się przymuszani.
Tata, mając zaledwie 21 lat, na pielgrzymce był już 4 razy. Głównie za sprawą babci. Wychowywała swoich synów sama, a to, co jej pomagało, to wiara. Tego samego chciała nauczyć chłopaków. Nie wydaje mi się, że czuli się przymuszani.
– To był fajny czas. W domu nie mieliśmy wiele, bywało smutno, a na pielgrzymkach czułem się silny i potrzebny – wyznał mi kiedyś tata. Był w swoim żywiole, widać to po tym, jak o tym opowiada.
Przyznaje też, że nie szedł do Częstochowy z intencją znalezienia żony. – Byłem młody, zupełnie o tym nie myślałem. Tak naprawdę byłem nieśmiały do dziewczyn. Zresztą, krótko po pielgrzymce szedłem do wojska. Szedłem, bo chciałem – opowiada.
– Na pielgrzymce się poznaliśmy, ale nie byliśmy parą. W wojsku dostałem wzruszający list od mamy i dopiero wtedy zacząłem myśleć o niej poważnie. Powinniśmy się spotkać, jak tylko wrócę – pomyślałem. – List od niej był naprawdę piękny – otwarcie wyznał mi kiedyś tata.
W związku małżeńskim rodziców widziałam różne momenty. Oprócz miłości były też chwile trudów życia – choroby, problemy w pracy. Przeszli to. Myślę, że dzięki wierze i nieodpuszczaniu. Są dowodem, że pielgrzymka to najlepsze miejsce na poznanie kogoś fajnego. Chodzi chyba o to, że wędrówka sprzyja rozmyślaniu o tym dokąd zmierzamy i czy ta droga jest słuszna.
Wielu młodych ludzi szuka na pielgrzymce relacji z Bogiem, ale też odpowiedzi na dręczące ich pytania. Jeśli zdarzy się tak, że młodzi, zaradni i wierzący ludzie spotkają się na wspólnej drodze i pokochają, odczuwane motyle w brzuchu, mogą sprawić, że będzie szło się łatwiej.
W budowaniu klimatu wśród pielgrzymów pomagają proste gesty i słowa. – Jak się idzie? – to typowe zapytanie na podryw. Przypuszczam, że takie słowa chciałaby usłyszeć prawie każda dziewczyna codziennie w drodze do szkoły lub pracy. Ale tu na pielgrzymce bardziej "wypada" i ma to większy sens.
Może cię zainteresować także: Czy można wiedzieć, że to miłość na całe życie? O tym, jak nie popełnić największego błędu