Dzieci z Łęcznej na pewno nie będą mile wspominać tych wakacji. – Dzieci mają wszy, jedna dziewczynka była poniżana przez wychowawczynię, która ją szarpała. Mój wnuk był wyzywany od debili – tak kolonie opisuje babcia jednego z chłopców. Za organizację wyjazdu odpowiadał MOPS i biuro turystyczne. Sprawę nagłośniły lokalne media.
O kontrowersjach wokół kolonii dla dzieci napisał lokalny portal Tuba Łęcznej. Wyjazd organizowany był w ramach Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Wzięło w nim udział 45 dzieci w wieku 8-14 lat, które pochodzą z rodzin dotkniętych problemem alkoholowym. W czasie kolonii miały być prowadzone rozmowy i warsztaty poświęcone tym zagadnieniom.
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Łęcznej rozpisał przetarg na organizację wyjazdu. W przetargu – jak poinformował nas Urząd Miasta w Łęcznej – wygrało Biuro Podróży POLTUR z Zielonej Góry.
Skontaktowałam się z biurem, jednak usłyszałam, że o żadnym wyjeździe ani wygranym konkursie na organizację wyjazdu dla dzieci z Łęcznej nic im nie wiadomo.
"Trzy dni spał w brudnej pościeli"
Już sam początek wyjazdu nie należał do udanych. Po dzieci przyjechał brudny i niesprawny autobus, w którym – jak podaje portal – z koszy na śmieci wysypywały się puszki po piwie. Na miejsce wezwano policję.
Funkcjonariusze stwierdzili, że autokar nie nadaje się do przewożenia dzieci. Trzeba było podstawić inny, sprawny autobus. Ostatecznie, z 2,5-godzinnym opóźnieniem, dzieci wyruszyły w drogę do Krościenka nad Dunajcem.
Pierwsze alarmujące doniesienia od dzieci rodzice otrzymali po kilku dniach. Jednak większość problemów ujrzała światło dzienne po powrocie dzieci do Łęcznej. Rodzice twierdzą, że dzieci wychodziły z autokaru z płaczem.
– Większość dzieci przyjechało z wszawicą. Część rozchorowała się na koloniach – mieli niestrawności, nie było lekarza, tylko pielęgniarka – mówi w rozmowie z Tubą Łęcznej opiekun dzieci.
– Dzieci mają wszy, jedna dziewczynka była poniżana przez wychowawczynię, która ją szarpała. Mój wnuk był wyzywany od debili. Spał trzy dni w brudnej pościeli, a ma zespół Aspergera i martwicę kości. Inne dzieci też poniżali. 20 osób było chorych, bo zatruło się zepsutym jajkiem. Dzieci potrzebują psychologa teraz. Jak tak można? – pyta z kolei Katarzyna Raś, babcia jednego z dzieci.
"Oficjalnie żadna skarga nie wpłynęła"
Lokalni dziennikarze zapytali o skargi rodziców Ewę Studzińską, dyrektor MOPS w Łęcznej. – Rodzice zamiast wykorzystać czas kolonii na jakieś prace dorywcze czy remont, cały czas wisieli na telefonach i wierzyli w to, co dzieci mówią. Tam nie było tak, jak twierdzą dzisiaj rodzice – powiedziała Studzińska.
Ja także próbowałam skontaktować się z panią dyrektor, jednak okazała się niedostępna z powodu urlopu. Udało mi się natomiast porozmawiać z Leszkiem Włodarskim, zastępcą burmistrza Łęcznej.
– Nam też zależy na wyjaśnieniu tej sprawy, a głównie na tym, żeby wypowiedział się w tym temacie albo odparł zarzuty realizator kolonii. Natomiast, żeby rozpocząć jakąkolwiek procedurę, potrzebujemy jakiegoś oficjalnego wniosku od rodziców, a według ostatniej rozmowy z dyrektor MOPS-u żaden taki wniosek, żadna skarga nie wpłynęła – powiedział Włodarski w rozmowie z MamaDu.
Sanepid skontrolował ośrodek
Urząd miasta na razie nie może też potwierdzić, czy w czasie wyjazdu dochodziło do jakichkolwiek nadużyć ze strony wychowawców.
– Wiem, że w trakcie wyjazdu były wykonywane telefony między dziećmi i rodzicami. Wiem, że były jakieś skargi na stan sanitarny pomieszczeń. Podobno na te skargi Sanepid zareagował, skontrolował i nie miał zastrzeżeń co do warunków. Natomiast więcej informacji nie mamy. Myślę, że to jest dopiero początek i dopiero będziemy wyjaśniać tę sprawę – zapewnił Włodarski.
Podkreślił także, że nie chce komukolwiek zarzucać mówienia nieprawdy, bo sprawa wymaga gruntownego wyjaśnienia. – Chcielibyśmy to sprawdzić, zbadać, wysłuchać obu stron. Wysłuchać organizatora, opiekunów, a po drugiej stronie rodziców i samych uczestników – dodał.
W sprawie najwięcej do powiedzenia miałby organizator wyjazdu, czyli firma POLTUR, jednak właściciel biura odmawia komentarza.