ONZ wzywa Polskę do ich zamknięcia. Komitet Praw Dziecka ONZ uważa, że Okna powinny zostać zamknięte, bo łamią prawa dziecka do tożsamości. Zwolennicy mówią – trzeba robić wszystko, by ratować życie. Pojawił się konflikt, gdzie jest racja?
– Kilkudniowa dziewczynka zostawiona w Oknie Życia – to częste nagłówki w mediach. Poruszające, dramatyczne komunikaty, ale budzące też wzruszenie i nadzieje, bo przecież uratowane zostało ludzkie życie. Ile dokładnie dzieci zostało uratowanych? Od 2006 roku w całej Polsce zostawiono ponad w oknach życia 102 niemowlaków. To śladowy udział w rozwiązywaniu problemu niechcianych dzieci. Każdego roku co najmniej 700 Polek (dane Ministerstwa Zdrowia) pozostawia swoje nowo narodzone dzieci w szpitalach położniczych. – Jeśli naprawdę chcemy pomagać, propagujemy wiedzę o tym, że dziecko można legalnie zostawić w szpitalu, zrzec się dobrowolnie praw rodzicielskich. Dziecku wtedy nic nie grozi, nie przechodzi długiej procedury, a matka ma 6 tygodni na ewentualną zmianę decyzji – wyjaśnia Aleksandra Piotrowska.
Powstawały jeszcze w średniowieczu jako idea systemowej ochrony podrzutków. Słowo “podrzutek” brzmi fatalnie, nie jest tu przypadkowe. Najstarsze Okno Życia znajduje się w Rzymie, dokładnie w Santo Spirito in Sassia i powstało w 1198 roku. W dawnych latach był to pomysł na poradzenie sobie z problemem niechcianych dzieci. Dziś ten pomysł wydaje się przestarzały i nieadekwatny do rodzaju problemu. – Rozumiem, że Okna Życia były jeszcze w XVIII i XIX w., kiedy nie potrafiono inaczej zapanować nad płodnością. Wtedy było mnóstwo dziewczyn wyrzucanych z domu albo zwalnianych ze służby po tym, jak zaszły w ciążę. Ale, żeby teraz we współczesnym świecie pozwalać, a wręcz promować bycie podrzutkiem? A skąd przekonanie, że istnienie Okien Życia ratuje dzieci? Skąd wiemy, że kobieta widziała tylko dwa wyjścia: porzucenie dziecka w śmietniku lub Oknie Życia? A może istnienie Okien po prostu ułatwia podjecie decyzji o porzuceniu dziecka – mówi w rozmowie psycholożka.
W tym czasie powstaje w Lublinie kolejne Okno Życia. Uroczyste otwarcie słowami biskupa toruńskiego bp Wiesława Śmigla. – Niech to miejsce tętni życiem. Okno zawsze prowadzi do światłości, to okno otwiera się na życie, by dać światło nadziei tym, którzy nie potrafią odczytać życia jako dar i najcenniejszy skarb – mówił. To już trzecie okno życia w diecezji toruńskiej.
– Otwieranie dalszych okien życia to dalsze pozwalanie dorosłym na to, żeby byli niedojrzali na przyjęcie dzieci, które powołali na świat. Ja nie mogę tego zaakceptować, żeby we współczesnym świecie, człowiek nie mógł się uporać z własną płodnością. Myślę, że główna funkcja, jaką pełnią Okna Życia wcale nie wspiera dzieci. Tylko wspiera dorosłych w ich braku odpowiedzialności. Umożliwia im umycie rąk – jakoś tak przez całą ciążę będę udawać, że nie jestem w ciąży, a potem szast-prast oddam: zostawię dziecko w oknie i już. Proszę bardzo, nic złego nie zrobiłam, a nawet zadbałam o życie dzieciątka – zauważa Aleksandra Piotrowska. I rzeczywiście anonimowe oddanie dziecka ułatwia sprawę matce, a wydłuża proces adopcyjny i komplikuje życie podrzuconego dziecka.
Anonimowe oddanie jest w interesie kobiety, na pewno nie dziecka. – Nie widzę powodów, żeby popierać tego typu myślenie - mówi w rozmowie Aleksandra Piotrowska. Okna Życia działają całą dobę. Alarm włącza się po drugiej stronie ok. 20 sekund od otwarcia okna. Ten czas jest po to, aby osoba, która przyniosła dziecko, mogła je spokojnie włożyć i odejść niezauważona. Miejsce nie jest monitorowane, zachowana jest dyskrecja. Osoba przynosząca tu dziecko musi czuć się bezpiecznie. Taka jest też idea Okna Życia – pełna anonimowość.
Informacje o możliwości dobrowolnego zrzeczenia się praw rodzicielskich i zostawienia dziecka w szpitalu powinny być upowszechniane, a przede wszystkim docierać wszędzie tam, gdzie są kobiety w ciąży. Psycholożka Aleksandra Piotrowska zwraca uwagę na konieczność edukowania społeczeństwa, bo tak naprawdę wciąż nie znamy podstawowej wiedzy o procedurze oddania dziecka w szpitalu.
Z punktu widzenia dobra dziecka sytuacja, w której matka zostawia noworodka w szpitalu i zrzeka się praw rodzicielskich, jest najkorzystniejsza. – Takie postępowanie daje możliwość szybkiego uregulowania sytuacji prawnej dziecka i skierowania go do adopcji. Wiele kobiet nie zdaje sobie jednak sprawy, że istnieje możliwość skorzystania z drogi prawnie uregulowanej –napisał Marek Michalak w rekomendacjach przekazanych Ministrowi Pracy i Polityki Społecznej.
Może cię zainteresować także: Policja odnalazła matkę pozostawionych dzieci w oknie życia w Olsztynie. To jest"anonimowość"?