
REKLAMA
Historia ojca dwójki dzieci wyproszonego z warszawskiego autobusu wywołała w sieci dyskusję na temat zachowań rodziców i ich dzieci w przestrzeni publicznej. Jakub Głuszak napisał na Facebooku, że podczas podróży autobusem linii 503 jego dzieci zaczęły płakać i krzyczeć. Kierowca zatrzymał autobus i zażądał, żeby wysiadł wraz z dziećmi. Mężczyzna się na to nie zgodził. Udało mu się uspokoić dzieci, a autobus pojechał dalej.
Z nagrania zamieszczonego kilka dni w sieci nie wynika jednoznacznie, dlaczego matka została wyproszona ze sklepu. Na filmie widać, jak chłopiec krzyczy, przeklina i rzuca produktami z taśmy przy kasie. Gdy pracownik sklepu prosi kobietę, żeby wyszła, kilkulatek krzyczy, że "ma się zamknąć". Matka nie reaguje. Zamiast tego odpowiada, że nie może uderzyć dziecka, bo wtedy trafiłaby do więzienia.
Tłumaczenie matki jest absurdalne – rodzice nie powinni bić dzieci nie dlatego, że mogliby zostać za to ukarani, ale dlatego, że to złe. Klaps nie jest metodą wychowawczą, jednak w sytuacji, gdy rodzic nie umie zapanować nad dzieckiem, oczekuje się od niego reakcji. Nie do końca wiadomo jakiej, ale liczy się efekt – "grzeczne" dziecko.
Większość z nas zareagowałaby podobnie – oczekiwalibyśmy od rodzica, że uspokoi dziecko. Rzadko kiedy zastanawiamy się, dlaczego dziecko zachowuje się "niewłaściwie". Być może jest przeziębione lub zmęczone? Może jest chore? Być może ma zaburzenia ze spektrum autyzmu? Zanim ocenimy rodzica i jego "niegrzeczne" dziecko powinniśmy się zastanowić, czy mamy prawo do oceny. Mimo to rodzic nie powinien pozostawać bierny. Dziecko, które niszczy przedmioty, powinno zostać zdyscyplinowane – nie krzykiem, tym bardziej nie klapsem, ale rozmową, przytuleniem. Być może za jego zachowaniem kryje się poważniejszy problem?
Czy według was pracownik ma prawo wyrzucić matkę z dzieckiem, które zachowuje się niewłaściwie?