
– System, który wprowadziliśmy, to mój autorski pomysł – mówiła dyrektorka Wioletta Krzyżanowska w rozmowie z MamaDu.pl. – Istnieje odpowiednie rozporządzenie o innowacjach pedagogicznych. Możemy podejmować nowatorskie działania jako nauczyciele. Innowację zgłosiliśmy do kuratorium dopiero po czasie pilotażu i po uzyskaniu akceptacji rodziców. Równolegle system zaczął już funkcjonować od nowego roku szkolnego – wyjaśniła.
– To w tym roku szkolnym atmosfera się bardzo zmieniła. Jest coraz większe niezadowolenie z realizacji programu. Wygląda na to, że wszystko wymknęło się spod kontroli – mówi ojciec jednej z uczennic w rozmowie z Halo Ursynów. Jakiś czas temu dziewczynka usłyszała w wiadomościach telewizyjnych dyrektorkę opowiadającą o braku prac domowych. Zapytała: "Tato, dlaczego pani dyrektor kłamie?".
Część rodziców zauważyła, że po wprowadzeniu "pozytywnej zmiany" dzieci opuściły się w nauce. Przestały się uczyć i interesować nauką, na pytania rodziców odpowiadają, że nic nie muszą robić, "bo pani nie kazała". Więcej czasu zaczęły spędzać ze smartfonami i tabletami w dłoniach. Rodzice boją się, jak poradzą sobie na egzaminach końcowych i czy dostaną się do wymarzonych szkół. Podkreślają, że po dwóch miesiącach pilotażowych program został przedłużony bez jakiejkolwiek ewaluacji.
Redakcja Halo Ursynów skontaktowała się z kuratorem oświaty. Okazuje się, że kuratorium nie przeprowadzało żadnych kontroli w SP 323. Co więcej, nie ma tego w planach – kuratoria nie kontrolują szkół, które stawiają na innowacyjne programy nauczania. W związku z tym cała odpowiedzialność za projekt spada na dyrektorkę. Krzyżanowska w wyjaśnieniu dla Halo Ursynów broni projektu swojego autorstwa i zapewnia, że program zmienia podejście do nauki i jest przykładem nowoczesnej edukacji. Przekonuje również, że z regularnie przeprowadzanych ankiet nie wynika, by rodzice mieli jakieś zastrzeżenia do programu.