Wyobraź sobie, że czekasz na poranny tramwaj do pracy. Tłum ludzi, jak to zwykle na przystankach o tej porze dnia bywa. Wśród nich stoi kobieta z kilkuletnim synkiem. Chłopiec jest pełen energii, nie przestaje mówić i przeskakiwać z nogi na nogę. Wygląda, jakby mu było zimno. Nie ma się co dziwić, bo temperatura w ostatnich dniach spadła poniżej zera. Matka jednak zna swoje dziecko doskonale i szybko domyśla się, że dreptanie chłopca nie jest spowodowane mrozem, lecz potrzebą załatwienia się.
- Chcesz siku? - pyta syna, a on potwierdza skinieniem głowy.
Tu dochodzimy do kluczowego pytania – co powinna w tej sytuacji zrobić matka?
Ta nie miała żadnych wątpliwości. Poszła z dzieckiem na drugą stronę przystanku i poleciła, by siusiał na szybę. Szyba przystanku, co prawda cała w plakatach, dziecka nie widać, ale słychać płynący strumień moczu i widać kałużę, która niemal dopływa do moich butów.
- A co miała zrobić? - to pytanie pewnie pojawiło się w głowach wielu. Wystarczyło przejść kilka metrów dalej, gdzie były, chociażby drzewa i nieco ustronne miejsce. Przystanek, na którym rozgrywała się akcja tego wydarzenia, znajdował się nad stacją metra, może tam poszukać toalety?
Co powinna zrobić matka, gdy dziecku zachce się siku w miejscu publicznym?
Odpowiedź z pewnością zależna jest od wieku dziecka. Starsze dzieci potrafią dłużej wytrwać i lepiej kontrolują swoje potrzeby fizjologiczne. Pojawia się też pytanie, czy pozwalając maluchom załatwiać się niemal tam, gdzie stoją, uczymy je, że tak wolno?
Zapytaliśmy o zdanie mamy. Oto co odpowiedziały:
„W takim przypadku szukamy ubikacji gdzieś w pobliżu, drzewko ewentualnie, ale nie na przystanek”.
„My też szukamy toalety jednak - wchodziłam to sklepu i pytałam, do restauracji itp. - drzewo w ostateczności, ale moi mieli opory, nawet żeby się w miejscu publicznym przy drzewie wysikać.... musiało się im naprawdę chcieć i nie było nic w pobliżu - o miejscach typu przystanek to nie ma nawet mowy”.
„To też zależy od dziecka, bo moje nie załatwiłoby się w takim miejscu... zresztą nie pozwoliłabym”.
„Ja napiszę wprost, że trzeba mieć nawalone w głowie, żeby uczyć dzieci takich zachowań. Ja bym mamie zwróciła uwagę. Może dzieciak też by się nauczył i zobaczył, że ludzie nie akceptują takich zachowań. Zwracam uwagę psiastym, żeby po czworonogu posprzątali to i mamusi bym zwróciła”.
„A potem się dziwić, że dorośli z fujarami latają, dla mnie to brak szacunku dla samego dziecka i dla reszty osób. U nas potrzeba siku zawsze kończy się toaletą i błagalnym wzrokiem by nam pozwolono (sklep, fryzjer co popadnie w okolicy), moje dziewczyny w życiu by tak siku nie zrobiły ani ja bym nie wpadła na to, że mają to zrobić na przystanku”.
Co ma zrobić rodzic, gdy dziecku zachce się siku w miejscu publicznym? Jakie jest wasze zdanie? Piszcie w komentarzach.