Zostawiła dziecko przed restauracją i trafiła do aresztu
20 lat temu Dunka Anette Sørensen trafiła do aresztu za pozostawienie dziecka w wózku przed nowojorską restauracją. Miała wtedy 30 lat i przyjechała do Nowego Jorku spotkać się z biologicznym ojcem swojej córki. Para weszła do restauracji, a 14-miesięczna Liv została w wózku przed restauracją. Matka dziewczynki nie sądziła, że ktoś wezwie policję na widok dziecka pozostawionego w wózku bez opieki.
Kelnerzy zeznali, że dziewczynka płakała, ale para ignorowała jej płacz. Zdaniem Sørensen, Liv zaczęła płakać w chwili, gdy przyjechali policjanci i wyjęli ją z wózka. Gdy kobieta chciała odejść z dzieckiem, funkcjonariusze poinformowali ją, że jest aresztowana. Następne 36 godzin spędziła w areszcie, z dala od córki. Dziewczynka trafiła pod opiekę pomocy społecznej. Po wyjściu z aresztu Sørensen odzyskała córkę, jednak nigdy nie pogodziła się z tym, jak została potraktowana.
W 2012 roku Sørensen napisała powieść „A Worm in the Apple” inspirowaną wydarzeniami sprzed lat. Obecnie zbiera pieniądze na przetłumaczenie książki z duńskiego na angielski. – Amerykanie żyją w strachu. Dzieci nie mogą się bawić samotnie na placu zabaw. Dlatego wydanie książki po angielsku jest dla mnie tak ważne. Chcę pokazać ludziom, że można żyć inaczej – wyjaśnia Sørensen.
"Totalny brak wyobraźni"
Niedawno pisaliśmy o
matce ze Szczytna, która zostawiła dziecko w wózku i poszła do piekarni. Pod artykułem pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy. Większość komentujących zgodnie przyznała, że matka zachowała się nieodpowiedzialnie – nieważne, ile schodów miała do pokonania, by wejść do piekarni, powinna zabrać dziecko ze sobą albo wybrać inną piekarnię, z podjazdem, tak by nie narażać dziecka na niebezpieczeństwo. Historia Anette pokazuje, że co kraj, to obyczaj i... inna mentalność rodziców. W Danii czy Islandii zostawienie dziecka przed sklepem czy restauracją jest normą. W Polsce matki są obrażane i krytykowane w sieci, w USA – mogą trafić do aresztu.