Zdjęcie wykonane w Szczytnie niesie się w sieci, bo jakby nie było, stawia ważne pytanie – można zostawiać dzieci same przed sklepem, czy absolutnie jest to zakazane?
Anty–matka Polka 2017 – krzyczą przerażone głupotą matki kobiety. Jak ta nieumiejąca przewidywać baba może wychowywać dziecko? Czy ona zdaje sobie sprawę z tego, że hamulce mogą w wózku się popsuć i wózek stoczy się pod koła pędzącego auta? Może jakiś kierowca straci panowanie nad kierownicą i wjedzie w wózek stojący na chodniku, a nie będzie przy dziecku nikogo, kto mógłby ewentualnie w ostatniej chwili zapobiec katastrofie?
Dużo w tym wszystkim prawdy, bo oczywiście rodzice chroniący swoje dzieci, często wykazują się mocami nadprzyrodzonymi i potrafią, zasłaniając je własną piersią i uchronić przed całym złem tego świata. Tyle że człowiek nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć, więc trudno tez wyrokować, że dziecku pozostawionemu w wózku może coś się stać przez tych kilka chwil, gdy matka kupuje pieczywo.
Teraz odwróćcie sytuację. Kobieta podjeżdża z wózkiem pod drzwi piekarni. A nie, przepraszam, ma przed sobą siedem schodków, które z wózkiem trudno pokonać. Ma trzy wyjścia: targać wózek na gorę kosztem swojego kręgosłupa, wyjąć opatulone dziecko z wózka i ciągnąc i malucha i wózek jednocześnie, albo zostawić go na wprost wejścia do piekarni i patrząc przez szyby sprawdzać, czy jest bezpieczny, jednocześnie kupując świeże bułeczki. Podjazdu dla wózków brak, więc wybór trudny. Wiele kobiet wybierze trzecią opcję, ale nie przyzna się do tego za nic w świecie. Dlaczego? Nietrudno chyba się domyślić, hejt na takie matki jest straszny. Są one osądzane, szykanowane, wyśmiewane i traktowane jak najgorsze zło dla dzieci.
Nie tak dawno pisałyśmy tekst o tym, jak matki zostawiają dzieci w aucie, idąc zapłacić za paliwo na stacji benzynowej. Wiele kobiet się do tego przyznaje i trudno naprawdę uznać to za jakiś wielki błąd. Gdy jednak artykuł się ukazał, to okazało się, że matki reagują świętym oburzeniem i uznały, że szerzymy jakieś niewychowawcze poglądy, narażając małe dzieci na ogromne niebezpieczeństwo.Może więc niech każdy rodzic, bo jakby nie było, dzieci mają przecież oboje opiekunów, w zgodzie z własnym sumieniem i realnie oceniając sytuację, sam zdecyduje, jak będzie postępować z własnym dzieckiem. Jeżeli ta mama ze Szczytna uznała, że jej dziecko jest bezpieczne, choć pozostawione w wózku przy ulicy, to po co robić z tego aferę. A może ci wszyscy oburzeni powinni w ramach wolontariatu podejść do dziecka i zająć się nim do czasu powrotu matki, bo opieka nad dzieckiem jest wyczerpującym zadaniem. Czy tak nie byłoby lepiej, zamiast wywoływać kolejną „gównoburzę”?