
W kościele św. Mikołaja w Gdańsku można było zobaczyć wiele rodzin. Przychodziły tu chętnie, bo dzieci miały na zakrystii zapewnioną opiekę. Pomieszczenie przygotowano tak, by maluchy mogły się swobodnie bawić, a rodzice w tym czasie mogli uczestniczyć w eucharystii. Niestety ostatnio ogłoszono, że koniec z tym, a obecność dzieci może odbywać się tylko na restrykcyjnych zasadach. Dzieci mogą przebywać w zakrystii tylko w czasie jednej mszy w ciągu dnia, nie mogą przekraczać 4 roku życia i nie mogą korzystać z zabawek wydających dźwięki. Pilnować ich mają rodzice, a nie osoba duchowna, więc rodzice i tak nie skorzystają z mszy, koncentrując się na opiece nad dzieckiem.
Bo jak się okazuje, to ludzie często mają obiekcje wobec takich praktyk. Swoją drogą są i tacy, którym przeszkadza wszystko. Nie mogą znieść dzieci chodzących po kościele, nie mogą zrozumieć, dlaczego rodzice pozwalają im jeść i bawić się w czasie mszy św.,a co dopiero mówić o jakichś kącikach zabaw.
Za moich czasów to tego nie było. Dzieci uczone były od małego, że w kościele trzeba usiąść i przez godzinę się nie odzywać. Dziś ci współcześni rodzice to powariowali. Jakieś sale zabaw w kościele sobie robią, dzieci jeżdżą samochodzikami po ławkach, piją soczki i jedzą chrupki. Czy naprawdę te dzieci umrą z głodu przez godzinę? Idzie taki maluch przez środek Kościoła i się drze, a matka siedzi w ławce i się nie ruszy. Przecież to karygodne, żeby tak traktować innych. Jak do kościoła chodzę się modlić, a nie mogę, bo tiu w kółko jakieś dzieci hałasują. Jakby mieli taką salę otwierać w naszej parafii, to będę się sprzeciwiać. Kościół to nie plac zabaw jak tego nie rozumieją rodzice, to niech siedzą w domach z dziećmi.
Jak chodziłam z dziećmi na mszę w każdą niedzielę, ale to wieczny stres był. Jak tylko się odezwały, wszyscy patrzyli na nie i na mnie z wyrzutem. Co ze mnie za matka, jak dziecko nie potrafi grzecznie posiedzieć godzinki? Rozumiem, więc że dziś rodzice chcą dla siebie lepiej. Niech im proboszcz da kawałek miejsca, żeby nie czuli się szykanowani. Ostatnio sama widziałam, jak taka starsza pani syczała na dziecko, które głośno mówiło coś do matki.
Kącik dla dzieci w parafii pw. św. Maksymiliana Kolbe w Gorzowie istnieje od 2009 r. Jak widać, da się wszystko zorganizować tak, by i dzieci miały przestrzeń dla siebie i rodzice mogli wysłuchać mszy. Nie ma żadnych sprzeciwów, jak zapewnia w rozmowie z Mama:Du jeden z księży. Sala umiejscowiona jest na końcu kościoła i jedna z części jest przeszklona. Wykładzina, dwa domki dla dzieci, stoik i kolorowanki, trochę zabawek. Tak niewiele trzeba, by zapewnić małym dzieciom atrakcję, a rodzicom umożliwić dzięki nagłośnieniu udział w mszy świętej. Jak widać sala funkcjonuje już od 8 lat i nie ma z tego powodu żadnych protestów, więc zastosowanie tej metody w innych parafiach zależy w dużej mierze od chęci wiernych i proboszcza.
Może cię zainteresować także: Kościół "pokazuje środkowy palec" niepełnosprawnym. Pierwsza Komunia nie dla nich