
Chorzy psychicznie są zdecydowanie mniej uciążliwi (niż osoby niepełnosprawne ruchowo) i nie wymagają stałej, zaawansowanej opieki tylko raczej towarzystwa.
Myślą, że one tylko siedzą i piją kawę, gdy ich dzieci leżą. Leżące, bo chore dziecko, przecież zupełnie nie wymaga pracy – jak im to w ogóle przechodzi przez gardła? A może chcieliby się zamienić?
Nie mamy czasu na narzekanie i mówienie, że jesteśmy zmęczeni. To stan, do którego przywykliśmy, stał się naszą codziennością i zapomnieliśmy, co to znaczy być osobą wypoczętą i zrelaksowaną. Za tą pracę otrzymujemy od państwa 1406 zł, które na ogół przeznaczamy na potrzeby chorego dziecka. Wraz z tą kwotą dostajemy zakaz podejmowania jakiejkolwiek aktywności zawodowej.
Gdyby moim synem od chwili jego urodzenia zajmowała się jakaś specjalistyczna placówka, których zresztą w Polsce brakuje, koszt opieki nad nim byłby czterokrotnie wyższy niż te 1406 zł, które jest solą w oku dla wielu, którzy nie mają pojęcia o tym, co robię.
Może cię zainteresować także: List matki czwórki dzieci do Jarosława Kaczyńskiego. Człowieka, nie polityka