Summer Bostock była w 30. tygodniu ciąży, która dotychczas przebiegała bez komplikacji. Tego dnia jednak ciężarna obudziła się z czerwonymi liniami na brzuchu. Początkowo myślała, że są to rozstępy, które często pojawiają się na napiętej skórze ciążowego brzucha.
Znaki te jednak nie ograniczyły się tylko do obszaru brzucha. Czerwone plamy pojawiły się na plecach i nogach, wkrótce obejmowały całe ciało i stały się bolesne.
Wizyta u lekarza ujawniła dziwną i niespodziewaną diagnozę.
Lekarz powiedział - Jesteś w zasadzie uczulona na własne dziecko - wspomina Summer.
„Skóra rozpaczliwie swędziała”
Lekarz przepisał kojący krem i łagodny steryd, by przynieść kobiecie ulgę. Próbowała kąpieli w płatkach owsianych, bo mają właściwości przeciwzapalne i od dawna stosuje się je w leczeniu problemów skórnych.
Niestety kąpiel owsiana okazała się bezużyteczna. Więc kobieta, cztery tygodnie później, wróciła do swojego lekarza, który dał jej więcej maści, co znowu nie powstrzymało świądu.
Lekarze potwierdzili diagnozę, ale stwierdzili, że niewiele można zrobić, mówiąc, że schorzenie samoistnie ustąpi.
W 37. tygodniu ciąży ból był tak intensywny, że została przyjęta do szpitala Redlands w Cleveland w Brisbane.
- Personel medyczny zebrał się wokół mnie, ponieważ wcześniej nie widzieli czegoś takiego – mówi - Obserwowali mnie, ale byli też zafascynowani.
Gdy narodził się jej mały synek, wysypka zaczęła znikać.
Uważa się, że był to ekstremalny przypadek PEP (polymorphic eruption of pregnancy) lub PUPPP (pruritic urticalial papules and plaques of pregnency) - silnej reakcji alergicznej organizmu. Jak dla Daily Mail powiedziała Dr Leila Hanna (Solane Hospital), pojawia się to nawet u jednej na 200 ciężarnych. Nie istnieje żaden specjalny sposób leczenia PEP. Wysypka zanika samoistnie na ogół tuż po porodzie.
"Następnego dnia praktycznie nie było wysypki. Tak, tak, byłam uczulona na mojego chłopca” - wspomina moda mama.