Reklama.
Dziecko na pewnym etapie dorastania chce eksplorować świat. Niestety raczkowanie i pełzanie nie spełnia już jego oczekiwań, potrzebuje więcej bodźców i zaczyna się denerwować. Wtedy do pracy zostają zaprzęgnięci rodzice, którzy to z maluchem pokonują kilometry w pozycji "kłaniającej się". Zgięci w pół trzymają młodego odkrywcę za dłonie i zaczyna się nauka chodzenia.
Niewielu rodziców nie narzeka wtedy na ból pleców nieprzyzwyczajonych do takiej pozycji. Wtedy niestety niektórzy postanawiają skorzystać z chodzików, które niekoniecznie są dobre dla bioderek dziecka. Zdecydowanie lepiej już wybrać metodę tego taty, który wykorzystał bardzo prosty trik. Koło hula hop jest na tyle stabilne, że dziecko ma się czego złapać, nasze plecy odpoczywają, więc mamy więcej siły, by dziecko ćwiczyło mięśnie nóg.
Stosując tę metodę trzeba jednak uważać, by nie spacerować w pobliżu miejsc, gdzie rozstawione są twarde sprzęty oraz dbać o to, by wykształcić w dziecku odruch upadania na dłonie. Można też, jak to zauważyli inni rodzice, pozwolić dziecku stawać przy meblach i przesuwać się wzdłuż nich, co jest naturalnym etapem nauki chodzenia. Wybór zależy oczywiście do rodziców.
Może cię zainteresować także: Kalendarz rozwoju nauki chodzenia od narodzin do 5. roku życia. Sprawdź, co powinno umieć już twoje dziecko
źródło: Huffington Post