O zakazie zabaw dzieci na osiedlach zamkniętych już pisaliśmy, teraz przyszła pora na pokazanie nietypowego ostrzeżenia, które krakowska spółdzielnia wywiesiła w każdym bloku na tablicy ogłoszeń.
"Mieszkam na tym osiedlu 15 lat i zapewniam, że dzieci nie są uciążliwe, normalnie funkcjonują. Graja w piłkę pomiędzy blokami sporadycznie, około godziny, gdy jest ładna pogoda” - tłumaczy jedna z mieszkanek osiedla. Skąd więc takie absurdalne ogłoszenie? Okazuje się, że kilku lokatorom przeszkadzały dzieci i napisali skargę do spółdzielni, w której donosili, że dzieci utrudniają im odpoczynek, bo grają w piłkę całymi dniami.
„Zapytałam ich czemu dali się ponieść garstce ludzi, bo na 120 mieszkań kilku osobom to przeszkadza. Czemu nie odnieśli się do doświadczenia życiowego, które jasno pokazuje normalne funkcjonowanie dzieci? Mogli odpisać im pismem, a nie od razu wrzucić do każdej klatki groźbę! Ale ludziom łatwiej uderzyć w karnych rodziców dzieci niż pijaków czy tych grillujących pod blokiem wbrew przepisom” - informuje mieszkanka.
Jedna z mam małego dziecka mieszkająca na tym osiedlu mówi, że czuje się zastraszona. Czy o to chodziło administracji powołującej się na art. 13 ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i zmianie Kodeksu cywilnego? Zgodnie z nim, jeżeli lokator wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko porządkowi domowemu, czyniąc uciążliwym korzystanie z innych lokali w budynku, inny lokator lub właściciel innego lokalu w tym budynku może wytoczyć powództwo o rozwiązanie przez sąd stosunku prawnego uprawniającego do używania lokalu i nakazanie jego opróżnienia.
Zamieszkiwanie w budynku wielolokalowym rodzi po stronie lokatora - czy to najemcy, czy to korzystającego z lokalu na podstawie spółdzielczego prawa do lokalu (lokatorskiego, własnościowego) bądź zamieszkującego na innej podstawie - określone obowiązki stosowania się do norm ogólnie nazywanych normami porządku domowego.
Zadzwoniliśmy do spółdzielni, która tłumaczy, że ogłoszenie było jedynie cytowaniem przepisu, a nie zastraszaniem. Sprawą zajął się prawnik.
"Rozumiem, że są wakacje tylko dla singli, hotele tylko dla singli to, co teraz zamknijmy rodziny na osobnych osiedlach, a co z trendem panującym w kraju w sytuacji geopolitycznej, czy rodzice i dzieci to aż taki wróg?
Jak mam ochotę się zdrzemnąć w ciągu dnia, to zamykam okno, jak przeszkadza mi, że dzieci się bawią. Jak to nic nie da, to najwyżej nie będę spać, telewizor mogę dać głośniej, mogę też zwrócić uwagę dzieciom lub ich rodzicom, ale ostatnia rzecz, o jakiej bym pomyślała to pisać pismo, że nie mogę odpoczywać w swoim domu, bo dzieci grają w piłkę i nie robią tego w nocy, ale po szkole przez godzinę, może w wakacje trochę dłużej.
Lepiej, żeby dzieci w ciszy przed telewizorem lub komputerem siedziały...”.
Jak jest na osiedlach, na których mieszkacie? Macie podobne problemy?