Reklama.
"Jestem rodzicem. Mój czas nie jest moim własnym" - przeczytajcie ten list i zastanówcie się, czy zgadzacie się z tą matką?
Może cię zainteresować także: Macierzyństwo jest trudne, ale jest jedna rzecz, o której nigdy nie możesz zapomnieć
Jestem rodzicem.
Mój czas nie jest mój. Moje ciało nie jest moje. Moje łóżko nie jest moje. Mój prysznic nie jest mój. Moje jedzenie nie jest moje. Moja osobista przestrzeń ... nie.
Nie można się do tego przygotować. Macierzyństwo zaskoczyło mnie w chwili, gdy mój syn przyszedł na świat. Mogę porównać to do dłoni i zaciśniętych palców. Do tej pory miałam je mocno zaciśnięte, nie przepuszczałam niczego, co nie było związane ze mną. Ważna była praca, znajomi, wygląd, ambicje, bywanie. Dopiero macierzyństwo poluzowało moje palce.
Powoli, po kawałku, straciłam suwerenność nad moim harmonogramem. Moją prywatnością. Nawet nad swoim ciałem, kiedy karmiłam na żądanie. Ale macierzyństwo te moje złączone, ściśnięte palce, zaczęło rozciągać, rozłączać. Okazało się, że moja dłoń tak naprawdę była pusta i pilnowałam mało znaczących spraw. Co dostałam z zamian?
Niezwykły przywilej. Teraz to małe, grubiutkie palce przeplatają się z moimi. Palce mojego dziecka. Więc zapytaj, czy jeszcze raz zdecydowałabym się zostać mamą. Czy zdecydowałabym się zrezygnować z tego, co miałam wcześniej? Powiem wam teraz, odpowiedź brzmi – tak. Za takie życie z palcami szeroko rozstawionymi, by móc połączyć się z dłonią moich dzieci, oddałabym dziś wszystko.