Wyniki kontroli są wstrząsające, producenci nie zastosowali się do regulacji UE, mało tego, wiele produktów dla dzieci ma jeszcze bardziej przekroczone normy, niż wcześniej.
Zdrowie dzieci zagrożone
To złe wieści dla rodziców najmłodszych dzieci, którzy często rozpoczynają rozszerzanie diety o produkty ryżowe, kojarzące się ze zdrową przekąską. Niestety, to właśnie w takich wyrobach najczęściej występuje arsen, który ma działanie rakotwórcze.
Badania przeprowadzone przez Institute for Global Food Security wyraźnie wskazują, że regulacje prawne z 2016 r., dotyczące ograniczenia przez producentów zawartości nieorganicznego arsenu w produktach żywieniowych, zostały zignorowane. Ponad 50% przebadanych pod tym kątem produktów nadal znacznie przekraczało dopuszczalne normy.
Zbadano mocz dzieci karmionych mieszankami sztucznymi
Eksperyment przeprowadzono wśród najmłodszych, którym zbadano mocz, by poznać, jaki wpływ na ich organizm ma podawanie im mieszanek sztucznych. U tych dzieci, którym ze względu na nietolerancję laktozy i glutenu podawano preparaty wzbogacane ryżem, potwierdzono wyższe stężenie arsenu.
– Niemal 75 proc. produktów opartych na ryżu, przeznaczonych specjalnie dla niemowląt i małych dzieci, zawierała więcej niż standardowy poziom arsenu określony przez prawo UE – podkreśla prof. Meharg. – Produkty takie jak ciastka, wafle, chrupki oraz płatki ryżowe są niezwykle powszechne w diecie niemowląt. Tymczasem nasze badanie wykazało, że prawie trzy czwarte krakersów przeznaczonych specjalnie dla niemowląt przekracza maksymalną ilość arsenu.
Arsen zazwyczaj występuje w ryżu, a najwięcej jest go w łupinach i otrębach. Jeżeli zakupimy ryż łuskany i polerowany, nie będzie w nim zbyt dużej zawartości arsenu, ale może go być znacznie więcej w brązowym ryżu. Podobnie jak w otrębach ryżowych, płatkach, waflach ryżowych, kaszkach i napojach ryżowych.
Gdyby producenci wykazali się dobrą wolą
Producenci mogliby usunąć arsen z produktów zbożowych, gdyby tylko chcieli — twierdzą autorzy badania. Nie ma dla nich usprawiedliwienia, że nadal w sprzedawanych przez nich produktach zawarte są tak duże ilości rakotwórczego arsenu. Być może byliby bardziej zobowiązani do przestrzegania norm unijnych, gdyby musieli na produktach spożywczych umieszczać informacje o zawartości tego składnika, ale na razie, nie ma takiego wymogu. Odkrycie więc, ile arsenu znajduje się w konkretnym produkcie, wymaga badań, na które potencjalny nabywca nie ma czasu i pieniędzy.
Spożycie większych ilości arsenu nieorganicznego może narazić nas nie tylko na rozwój raka skóry, ale i pęcherza, raka płuc oraz innych schorzeń w szeregu układów. Nadto, arsen nieorganiczny jest znacznie bardziej niebezpieczny dla małych dzieci niż starszych i dorosłych.