Niespełna dziesięć złotych. I niespełna dziesięć minut zabawy w kąpieli. Taki może być koszt poważnego uszkodzenia wzroku dziecka. Dostępne w większości sklepów w Polsce, kolorowe kapsułki do kąpieli zagrażają zdrowiu maluchów. Nie tylko tych do lat trzech, jak ostrzega producent.
Trójkolorowe zagrożenie
Pianotwory to małe kapsułki, przypominające wyglądem te wykorzystywane do zmywarek lub prania. Dostępne w trzech różnych kolorach i zapachach – limonkowym, pomarańczowym i truskawkowym. O monotonii nie ma mowy! Tak jak zapewnia producent w oficjalnym opisie, na swojej stronie. Szczególnie, jeśli po wieczornej kąpieli, dziecko trafi wprost na szpitalny oddział ratunkowy…
A takich przypadków jest coraz więcej. W tym samym opisie producent ostrzega, że substancja nie powinna dostać się do oczu, a użycie jej w przypadku dzieci do trzeciego roku życia jest niewskazane. Paradoksem jest fakt, że produkt jest przeznaczony do kąpieli, w której wytwarza duże ilości piany. Trudno ocenić, jakie techniki kąpieli zastosować, żeby produkt nie dostał się chociaż w okolice oczu.
Nie zaskakuje więc nas fakt, że takie sytuacje się wydarzyły. Szokujące są ich konsekwencje. Podnoszą się głosy rodziców, którzy opisują oparzenia okolic oczu, podrażnienia gałek ocznych, a nawet… drastycznego uszkodzenia rogówki.
To nie pierwszy taki przypadek
Rozmawialiśmy z mamą 3 letniej dziewczynki, która ostatnie dwa dni spędziła w szpitalu. Na oddział trafiła w kilka godzin po kąpieli, po tym jak kapsułka wystrzeliła jej w dłoniach, a substancja dostała się bezpośrednio do oczu. Pomimo natychmiastowej reakcji rodziców, przemyciu oczu dużą ilością wody oraz soli fizjologicznej, dziecko obudziło się w środku nocy z krzykiem. Nie było w stanie nawet uchylić powiek.
Lekarze mówią o wielu przypadkach poparzenia gałki ocznej w kontakcie z produktem i o ponawianych próbach wycofania produktu ze sprzedaży. Czekamy na oficjalne stanowisko Kliniki Okulistyki Centrum Zdrowia Dziecka.
Producent, firma Marba nie udzieliła nam komentarza w sprawie.
Reklama.
Mama poparzonej dziewczynki
Natychmiast pojechaliśmy do szpitala. Kiedy lekarz nas zobaczył, pierwszymi jego słowami było: "Nie słyszała Pani o tym, jakie są niebezpieczne? To kolejny taki przypadek!" A ja nie wiedziałam, bo i skąd? Produkt jest powszechnie dostępny, nikt nie uprzedzał o takim zagrożeniu.
Córeczka ma poparzoną rogówkę. Lekarze mówią, że rana ładnie się goi, ale nie ma pewności, że mała, nie będzie miała problemów ze wzrokiem".