"Moje dziecko się poparzyło. Jak mu pomóc?" – dopytywała na forum dla mam internautka, prezentując dość poważne i rozległe oparzenia swojego 1,5 rocznego dziecka.
Co to za nowy trend?
Kiedyś byłoby nie do pomyślenia, by szukać pomocy w takich sytuacjach w internecie. Pierwszą podstawową czynnością było jak najszybsze dotarcie do najbliższej przychodni, czy szpitala, albo zwrócenie się do kompetentnej osoby, którą mogła być choćby sąsiadka – pielęgniarka. Zwłaszcza gdy oparzenie byłoby rozległe, a poszkodowanym – dziecko. Dziś coraz więcej ludzi, w tym spora część mam, szuka informacji na temat sposobów leczenia różnorakich schorzeń, właśnie na wszelkich forach, zastępujących niestety wizyty u lekarza.
Dlaczego tak się dzieje? Niestety trudności w dostępie do lekarza, zbyt długie kolejki, a potem błędne diagnozy lekarskie, zła ocena stanu zdrowia chorego, bądź bagatelizowanie jego problemów zdrowotnych, by nie iść w koszty kolejnych badań i skierowań do specjalistów, mocno nadwyrężyły autorytet lekarski. Stąd też pomysł, by coraz częściej szukać rozwiązania swoich problemów u dr Google, czy na forach internetowych, gdzie każdy (nie zawsze mądrze) służy radą.
"Lekarzy trzeba omijać z daleka"
Tak właśnie postanowiła zrobić mama, której dziecko doznało poparzeń po wylaniu na siebie kubka z gorącą herbatą. Poprosiła o pomoc, by właściwie opatrzyć powstałe rany, inne internautki na jednym z forum. Większość od razu skierowała kobietę wraz z dzieckiem do szpitala, ale ta uznała, jak cytuje Współczesna.pl: „Naszych lekarzy trzeba omijać szeroko”. Gdy jednak coraz więcej zaniepokojonych głosów pojawiło się w tej sprawie, szukająca pomocy matka zaczęła zmieniać zeznania.
Pani Ewelina, która śledziła całą sytuację, postanowiła sprawdzić, czy kobieta rzeczywiście szukała pomocy medycznej. W tym celu obdzwoniła wszystkie pobliskie przychodnie i szpitale, ale jak się okazało, nikt nie zgłosił się z takim przypadkiem. Wtedy mocno zaniepokojona internautka postanowiła zawiadomić policję, a ta ustaliła, że chodzi o mieszkankę gminy Prostki pod Ełkiem. Policjanci po dotarciu do domu kobiety odkryli, że w mieszkaniu rzeczywiście przebywa poparzone dziecko. Wezwano do niego karetkę, a wobec matki prowadzone jest śledztwo, w jaki sposób doszło do oparzeń oraz czy doszło do nieudzielenia pomocy dziecku, któremu groził ciężki uszczerbek na zdrowiu.
Dr Google nie pomoże
Gdy sytuacja dotyczy dziecka i to tak małego, jak ten 1,5 roczny chłopczyk, rodzice nie powinni szukać pomocy w sieci, tylko natychmiast udać się do szpitala. Oparzenia nogi wyglądają na zdjęciu na dość poważne i trudno zrozumieć, dlaczego kobieta znalazła czas, by cierpiącemu dziecku zrobić fotografie i szukać porady wśród internautów, zamiast natychmiast wyruszyć do najbliższego punktu medycznego. Dzięki odpowiedzialnej postawie innej mamy, którą zaniepokoiła ta dość niefrasobliwej postawa, sprawą zajęła się policja oraz lekarze, którzy udzielili niezbędnej pomocy.
Ta historia dowodzi dość niebezpiecznego trendu, jaki w ostatnich latach pojawił się w internecie. Tysiące mam publikuje zdjęcia swoich dzieci na forach zrzeszających rodziców i szuka właśnie tam pomocy. Nie krytykujemy tego, bo nie ma nic złego w dzieleniu się swoimi problemami z innymi, ale idealną sytuacją byłoby, gdyby kłopoty zdrowotne były najpierw konsultowane z lekarzem. Żadna opinia internetowa nie może zstąpić oceny fachowca, więc naprawdę warto mimo niechęci wobec niekompetencji lekarskiej, nie wrzucać wszystkich specjalistów do jednego worka i nie zajmować się leczeniem dziecka na własną rękę. Tym, można zrobić maluchowi jeszcze większą krzywdę.