Większość wybrała. Uderzysz dziecko, czy żona dostanie w twarz – to nie jest przestępstwo, a wykroczenie administracyjne. Tak zdecydowano w piątek w Dumie Państwowej Federacji Rosyjskiej. Jak podaje radiozet.pl przewodniczący parlamentu Wiaczesław Wołodin powiedział: "Ważne jest dla nas, by nie było ingerencji w rodzinę. "Wniosek? Pojedynczy akt stosowania przemocy, który nie pociąga poważnych konsekwencji, nie powinien nikogo interesować, zwłaszcza państwa.
Kierunek – wstecz
Niby panuje coraz większa świadomość i wiemy, że przemocą nic dobrego nie osiągniemy, ale… jedem klaps, by dziecko wyrwać z histerii, jeden policzek, gdy przesadnie pyskuje, to przecież nie przemoc – wydają się sugerować, ba, mówić wprost spora ilości komentarzy pod naszymi artykułami apelującymi o niestosowanie przemocy wobec dzieci. – MamaDu, przesadzacie – wiele razy widziałyśmy. – Krzyczeć, nie! Klaps, nie! Rozpieszczone pokolenie wychowamy! – w tym stylu także już było nie raz. Wciąż obserwujemy zażarte dyskusje rodziców o skrajnych poglądach.
– Naprawdę uważa Pani, że uderzenie dziecka jest skuteczną metodą na "wyrwanie dziecka z histerii"? Czy takie same metody stosuje Pani wobec innych dorosłych? Proszę się dokształcić w temacie przemocy, bo widzę, że ma Pani poważny problem z określeniem, czym są rozwiązania przemocowe. – pod artykułem “Klapsy to nie bicie? Skandaliczne orzeczenie sądu”, broni nietykalności cielesnej dzieci jedna z naszych czytelniczek i pyta innego rodzica, zwolennika sporadycznych klapsów: – W jaki sposób unikanie rozwiązań przemocowych wpływa na rozwój "pokolenia rozpieszczonych debili i degeneratów?".
Nie twierdze, że za klapsa powinna należeć się rodzicowi szubienica. Wielu z naszego pokolenia, wychowanych w domach, gdzie w ruch szły paski ( o kablach – o zgrozo! – też słuchy do mnie dochodziły), czy chociażby otwarta dłoń (pośladek, albo twarz), mogą mieć to w sobie na tyle głęboko zakorzenione, że jestem w stanie zrozumieć ich odruchową chęć zastosowania klapsa w przypływie nagłej złości, przy poczuciu bezradności – takie mieli wzorce, jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy błędy. Jednak czym innym jest chęć, a czym innym jej realizacja.
Za takie błędy powinny być konsekwencje. Usprawiedliwianie bicia dziecka i bronienie tej formy, jako skutecznej w wychowywaniu jest niczym innym, jak cofaniem w rozwoju, rzec można, jako gatunku ludzkiego. Akceptując bestialstwo, bo tak właściwie trzeba nazwać stosowanie przemocy wobec bezbronnej istoty (własnego dziecka!), zmierzamy zdecydowanie w przeciwnym kierunku – w stronę zezwierzęcenia.
Ciche przyzwolenie
Media rozpisują się o sytuacji w Rosji, że klapsy będą „na legalu”, a i żona jak raz dostanie to się nic nie stanie. W komentarzach pod artykułem na tvn24.pl, czytamy: „Motłoch chce bić kobiety w ciąży i dzieci bezkarnie, więc Duma poszła mu na rękę. U nas sejm nie ma tyle odwagi, by zrobić to oficjalnie.” – pisze internauta. Na co inny odpowiada: „Oficjalnie nie, ale ciche przyzwolenie już jest, zabrano pieniądze fundacji zapewniającej pomoc prawną kobietom doświadczającym przemocy domowej.” – zauważa inny. Mowa tu o kolejnej odmowie Ministra Ziobry na dofinansowanie Centrum Praw Kobiet.
Nieważne, że od lat Centrum pomaga kobietom w uwolnieniu się od oprawcy i czasami, gdy muszą uciekać z dziećmi, nie mają dokąd. Ministerstwo argumentuje, że działania Centrum Praw Kobiet są mało kompleksowe, wręcz dyskryminujące, bo ograniczają się do pomocy kobietom właśnie (argumenty, że to kobiety i dzieci są częściej ofiarami przemocy domowej, jak na razie nie skutkują). Czytaj więcej: "Brak wsparcia kobiet i dzieci – ofiar przemocy domowej. Ziobro ponownie odmówił dofinansowania".
Jedni czerpią ze skandynawskich metod wychowywania zakładających szacunek do drugiego człowieka bez względu na wiek. Dążą do rodzinnego ciepła i bliskości, określanego obecnie mianem „hygge” – definiując to najogólniej. I nie ma to nic wspólnego z samowolką i rozpuszczaniem (wielu głębiej interesujących się tym tematem, wie o tym doskonale). Inni rzucają argumenty w stylu: „Wychowywanie bezstresowe jest równoznaczne z rozpieszczaniem, a co za tym idzie – wychowywaniem roszczeniowym potworów.” – wnioskuje inny nasz czytelnik, komentując artykuł na temat klapsów. “Dostałem w życiu paskiem nie raz i żyję, i wyrosłem na ludzi”.– Takie również pojawiają się nagminnie i tylko zastanawia, jakie obecnie, faktycznie panują relacje między dorosłym już dzieckiem a przemocowym rodzicem?
Czyżby naprawdę wszyscy zapominali, co wtedy czuli? Stosowanie przemocy wobec kilkuletniego dziecka, które nie może się bronić, upokarzanie go, pokazywanie "twardą ręką" kto tu rządzi, nie jest wychowawcze i kropka. Dziecko może i stanie się posłuszne – ze strachu. Wątpliwe, żeby wtedy o zrozumienie chodziło, wątpliwe, żeby wynikało to z bliskich relacji i więzi. Rodzic, który buduje pozycję rozkazem i przemocą niech ma tego świadomość.