Prywatne i państwowe miliony złotych są wydawane na kampanie dotyczące bicia dzieci. Że nigdy, że w ogóle, pod żadnym pozorem. I że to niegodne cywilizowanego człowieka barbarzyństwo, a straty w psychice dziecka są dramatyczne. Dziesiątki autorytetów, setki artykułów, tysiące słów, stosowne zmiany w prawie.
Do Rzecznika Praw Dziecka napływa corocznie wiele spraw związanych z biciem dzieci przez osoby dorosłe (...). Stosowanie różnego rodzaju form karcenia w stosunku do osób małoletnich ze strony rodziców (...) stanowi fakt powszechnie znany. (...). Na gruncie tych spraw z niepokojem obserwuję przypadki umarzania postępowań przygotowawczych z powołaniem się przez prokuratorów na tzw. pozaustawowy kontratyp dozwolonego karcenia małoletnich lub też umarzanie postępowań (...) wobec znikomej szkodliwości społecznej czynu. Czytaj więcej
Z zadumy nad kondycją umysłową prokuratorów wyrywa jednak wiara w niezawodność i mądrość sądu. Przecież tak absurdalne postanowienia prokuratury muszą zostać do sądu zaskarżone. Nie ma szans, aby zostały utrzymane, prawda?
Jakakolwiek dwuznaczność, niepewność, czy niedopowiedzenie otwiera mroczną puszkę Pandory. Wszędzie tam, gdzie jacyś beznadziejni tata, czy mama wstrzymywali rękę ze względu na strach przed konsekwencjami – ten strach znika. Przechodzi na dziecko. Wszędzie tam, gdzie po odpowiednich działaniach organów ścigania można było liczyć na poprawę losu dziecka – liczyć na to trudniej.
Czytając sądowe uzasadnienie chce się powiedzieć: “Jednorazowe czy nawet kilkukrotne założenie sędziowskiej togi, jakkolwiek jest przedmiotem licznych przywilejów, nie jest równoznaczne z byciem mądrym”. Niestety.
Rzecznik Praw Dziecka w liście do Ministra Sprawiedliwości przypomina, że “osobom wykonującym władzę rodzicielską (...) nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych”. Rzecznik prosi ministra, aby ten dokładnie przeanalizował działania prokuratury i sądów. Trudno jednak spodziewać się po tej ministerialnej analizie przełomu – wszak i prokuratura i sądu są (i słusznie) niezależne i niezawisłe w swoich ocenach i działaniach. Pozostają jedynie apele i zwracanie uwagi publicznej...
– mężczyźni (64 proc.),
– kobiety (58 proc.),
– osoby starsze (powyżej 65 proc.),
– osoby młodsze (poniżej 55 proc.),
– osoby o niższym wykształceniu (65 proc.),
– te o wyższym wykształceniu (52 proc.),
– osoby oceniające swoją sytuacje materialną jako złą (69 proc.)
– oceniające ją jako dobrą (51 proc.),
– niemający obecnie dzieci poniżej 18 roku życia (63 proc. proc)
– mający dzieci poniżej 18 roku życia. (55 proc.).