Jakiś czas temu natrafiłam w sieci na przemówienie Kena Robinsona. Światowej sławy pisarz i naukowiec wyjaśnia w niej w jaki sposób szkoły zabijają kreatywność i jak należałoby zmienić system edukacji, by ją przywrócić. Przez wielu specjalistów od oświaty, to wystąpienie uznawane jest za jedną z najlepszych prezentacji TED. Całkowicie się z tym zgadzam i uważam, że każdy rodzic i nauczyciel powinien je zobaczyć.
Zdaniem Sir Kena Robinsona edukacja jest jedną z tych rzeczy, która interesuje dziś wszystkich ludzi bez wyjątku. Tak jak religia albo pieniądze. Inwestujemy w nią, ponieważ jest czymś, od czego zależy nasza przyszłość, a której nie możemy uchwycić. Dzieci rozpoczynające szkołę w tym roku przejdą na emeryturę w 2075. Mimo wszelkich ekspertyz, nikt do końca nie jest w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądał świat za 5 lat, a jednak przy pomocy zamierzchłych sposobów próbujemy wyedukować nasze dzieci na tą okoliczność.
Każde dziecko ma jakiś talent
Picasso powiedział kiedyś, że wszystkie dzieci rodzą się artystami. Odpowiadając na te słowa, Robinson wyznaje, że największy problem to pozostać artystą w miarę dorastania. Twierdzi też, że do kreatywności nie dorastamy, ale wyrastamy z niej lub raczej, zostajemy z niej wyedukowani. Dlaczego tak się dzieje?
Przestarzały system
Dzisiejszy system edukacji opiera się na idei kompetencji akademickich. Dzieje się tak nie bez przyczyny. Cały system jaki dziś znamy, został bowiem wynaleziony i to na potrzeby industrializmu. Przed XIX. wiekiem, na świecie nie było publicznego systemu edukacji z prawdziwego zdarzenia. Zapoczątkowała je dopiero rewolucja przemysłowa, aby wykwalifikować przyszłych pracowników. Stworzony system oparty został więc na dwóch założeniach. Pierwszym z nich jest ustawienie przedmiotów, najbardziej przydatnych do pracy, w rankingowej czołówce. „Dobrodusznie" pokierowano nas więc jak najdalej od rzeczy, które lubiliśmy robić. Motywując to słowami, że nigdy nie dostaniemy pracy z tym związanej. Czyż nie? Nie graj, nie zostaniesz muzykiem. Nie maluj, i tak nie będziesz artystą. Życzliwa rada, jednak nietrafiona. Cały świat jest pochłonięty rewolucją.
Akademicka inflacja
Drugim założeniem, przedstawianym przez Robinsona, jest kompetencja akademicka. Gdyby chwilę się nad tym zastanowić, cały system edukacji na świecie to rozwlekły proces osiągania coraz wyższych stopni naukowych. W efekcie, wielu wysoce utalentowanych, wspaniałych, kreatywnych ludzi, myśli, że tacy nie są, bo rzecz, w której byli dobrzy w szkole nie była ceniona, lecz tępiona. Ken ostrzega, że nie możemy dłużej sobie na to pozwolić. Zdaniem UNESCO za 30 lat, na całym świecie, będziemy mieli więcej absolwentów uczelni wyższych, niż kiedykolwiek wcześniej w naszej historii. Nagle, okazuje się, że stopnie naukowe nic nie znaczą, bo tam gdzie wcześniej wymagano licencjatu dziś potrzebna jest magisterka albo doktorat. Jest to proces inflacji akademickiej, a ona oznacza, że struktura edukacji osuwa nam się spod nóg.
Zabójcy kreatywności
Na czele wszystkich problemów, z którymi zmaga się dzisiejszy system edukacji Robinson stawia zabijanie kreatywności, która jego zdaniem powinna być pielęgnowana w szkole tak samo, jak matematyka, czy język ojczysty. Niestety w wielu dzisiejszych szkołach kreatywność wciąż bywa sukcesywnie zabijana. W jaki sposób? Po przez tępienie błędów. Małe dzieci, nie boją się improwizować, czy mylić. Dopiero w szkole uczą się, że pomyłka to coś złego. Oczywiście mylić się to nie to samo, co być kreatywnym. Ale nigdy nie będziesz w stanie wymyślić czegoś oryginalnego, jeśli nie oswoisz się z pomyłką. Jeszcze przed osiągnięciem dorosłości większość dzieci traci tą „zdolność”. Boją się popełniać błędy. Piętnujemy błędy. Stworzyliśmy i podtrzymujemy publiczne systemy edukacji, w których błędy są najgorszą rzeczą, jaką możesz zrobić. W wyniku tego pozbawiamy ludzi ich zdolności do bycia kreatywnym.
Aby temu zapobiec zdaniem Robinsona powinniśmy całkowicie zmienić swój sposób postrzegania inteligencji. Zainteresowanych odsyłam do obejrzenia całego przemówienia.