"W większości cyrków na całym świecie do klasycznych numerów należą występy tresowanych zwierząt. W programie znajdują się np. pokazy psów jeżdżących na rowerach i skaczących przez przeszkody, fok żonglujących piłkami, a także jazda konna. Szczególną atrakcją są zazwyczaj numery z udziałem niebezpiecznych zwierząt, takich jak niedźwiedzie, lwy, tygrysy, słonie. Widok tresera wkładającego głowę w paszczę lwa mrozi krew w żyłach, ale równie emocjonujące mogą być słonie stojące na dwóch nogach." - czytam na Wikipedii.
"Mamusie, w jakim wieku po raz pierwszy wzięłyście dzieci do cyrku?" - zapytała na grupie mam z Warszawy pewna kobieta. I się zaczęło...
Lawina hejtu to mało powiedziane. Jak to w grupach mam niestety bywa, czy to na temat szczepień (jesteś albo za, albo przeciw), czy karmienia piersią a modyfikowanym mlekiem (w tym przypadku też są czasami skrajności), mamy zaczęły atakować... mamę.
Ale nie tyle tę, która pytanie zadała, tylko inne, które wyraziły, że cyrk jest fajny i z dziećmi chodzą.
"Zabawa na całego:) Zwierzątka i klauny" - napisała jedna - "Czego ty dziecka uczysz? Zero empatii. Wyrośnie na takiego samego egoistę i ignoranta jak jego mama. Żenada". - "Ale co wy się tak mnie doczepiłyście?(...) Skąd kobieto wiesz jaka jestem i czego uczę dziecka? Lubię mięso, futra, skóry to źle?" - odpowiedziała pierwsza, na co inna - "Przerażający brak empatii... Co mnie obchodzi katowanie zwierzęcia, ja mam zabawę i tylko tyle się liczy. Gratuluję i nie dyskutuję, bo nie mam z kim ".
Inna mama zauważa: "Ludzie, ale to śmieszne czepiać się kobiety, bo wyraziła swoje zdanie (...) Jakby te wszystkie cyrki zamknęli, to co by było z tymi zwierzętami, które nie umieją już żyć na wolności? Wszystko ma dwie strony (...) Każdy wychowuje dziecko po swojemu!" - w odpowiedzi komentarz - "Byłyby przynajmniej w zoo, gdzie miałyby chociaż wybieg, a nie ciasną klatkę i codzienne tortury..."
Byłam w cyrku. Nawet dwa razy. W podstawówce. Ok, miało to miejsce bardzo dawno temu, ale się wydarzyło. Wtedy, nawet przez myśl mi nie przeszło, że może to być coś nieodpowiedniego, wręcz nagannego. Właściwie to było na odwrót, radość i podniecenie odczuwało chyba każde dziecko w moim mieście, gdy tylko zaczynał być rozstawiany namiot. Głębsze refleksje pojawiały się nieco później...
"Były inne czasy, nikt o tym nie myślał w ten sposób, nikt się nad tym nie zastanawiał", "To była jedyna i trochę taka magiczna rozrywka w mieście", "Nie widzieliśmy nic złego w cyrku, ale teraz już bym nie poszła" - słyszę od pokolenia starszego niż to, które ja reprezentuje.
Ja ze swoimi dziećmi nie pójdę. No chyba, że tam, gdzie występują wyłącznie akrobaci. Jednak moje dziecko cyrk poznało, widzi go co jakiś czas w jednej ze swoich ulubionych bajek, wzruszającym Dumbo. O tym prawdziwym jeszcze nigdy nie rozmawialiśmy, nie było jeszcze okazji, bo nie braliśmy nigdy pod uwagę wyjścia do niego. A może moje dzieci myślą, że cyrk istnieje tylko w bajkach? Może to i lepiej? Na pewno takie rozmowy jeszcze przede mną. Zachęcać nie będę, ale czy zniechęcać? Nie wiem. Na pewno spróbuje uświadomić.
Nie jest tajemnica, że te zwierzęta są więzione i zmuszane w różny sposób, do różnych czynności. To najczęściej strach przed bólem powoduje, że opanowują elementu swoich występów i mi się to nie podoba, ale... dlaczego na siłę chcemy umoralniać innych? O ile krytykujemy kogoś, za jego naganną postawę w stosunku do wykorzystywania zwierząt, pojawia się za chwilę argument: "Co z ciebie za matka!" albo wiązanki innych określeń obrażających całość, jako człowieka.
W Warszawie cyrków ze zwierzętami już nie będzie. Podobnie jak w Łodzi, Słupsku i Wrocławiu. Przynajmniej na terenach należących do miasta. Takie wydarzenia nie będą też promowane przez miasto. "W uzasadnieniu stołecznego zarządzenia napisano, że wykorzystywanie zwierząt do celów rozrywkowych wzbudza coraz więcej kontrowersji nie tylko w Polsce, ale i w wielu państwach na świecie" - informował w styczniu portal tvnwarszawa, a dalej - "Sprzeciw budzi przedmiotowe traktowanie zwierząt w cyrkach, zmuszanie ich poprzez tresurę do wykonywania czynności niezgodnych z ich naturą, nie zapewnianie warunków bytowania stosownych do potrzeb gatunku, jak również karygodne warunki transportu i miejsc przebywania zwierząt między występami i poza sezonem".
Występów cyrkowych z udziałem zwierząt nie popierają również psychologowie z Komitetu Psychologii Polskiej Akademii Nauk. Wskazują oni bowiem, że mają one szkodliwy wpływ na dzieci. Oglądanie zwierząt w klatkach, ciężarówkach, może utrwalać w ich umysłach przekonanie, że to normalne, że nie ma w tym nic złego i że można tak traktować zwierzęta.