Chcesz być modnym rodzicem? Trendy mamą, tatą na czasie? Koniecznie ponarzekaj na dziecko. I nie zapomnij dodać, że rzeczywistość nie jest tak słodka jak w reklamach. Teraz to modne, a już wśród korpo-miastowych-tatów-i-mam to w ogóle... Must be! Opowiedz wszystkim o swoim zmęczeniu, załóż bloga i podkreśl swoją nowoczesność poprzez sarkastyczne uwagi o braku czasu, codziennym trudzie i – obowiązkowo – o tym, jak dziecko potrafi człowieka wkurzyć. Zbierz lajki i “szery”, bądź na topie.
Przesada? Może trochę. Ale takie małe trochę. Słuchając i czytając wielu współczesnych rodziców bardzo łatwo odnieść wrażenie, że małe i większe dzieci stały się tematem do mniejszych i większych zmartwień, poświęceń, wyrzeczeń i narzekań. Zarwane noce i zerwane kontakty towarzyskie, olbrzymie koszty i kłopoty w pracy, mało (brak) czasu dla siebie, dla męża/żony… Zamiast wakacji w Egipcie – egipska plaga, czyli dziecko. Prawdziwy dopust boży.
Szczęśliwe rodzicielstwo jest niemożliwe?
Bije z tych wypowiedzi jakaś duma z własnej odwagi bycia szczerym. Pod każdym tekstem ukryte zdaje się być przesłanie “jestem nowoczesny/nowoczesna – nie wstydzę się mówić, że rodzicielstwo nie jest cudowne”. A rekordy biją historie, w których dzieci stają się przyczyną kryzysów i związkowych kłótni. Albo mit zrywania z rolą uciemiężonej Matki-Polki, która kiedyś wypłakiwała smutki w poduszkę, ale dzisiaj wie, że może je wykrzyczeć głośno.
Nieliczne i nieśmiałe głosy szczęśliwych osób, które po prostu cieszą się z posiadania dziecka (przy okazji – to chyba najgłupszy związek frazeologiczny świata), patrzą w nie jak w obrazek, z radością o nich opowiadają i pamiętają tylko te miłe chwile traktowane są albo z nieufnością albo wręcz z nutką wyższości. Trochę wstyd po prostu tak mówić. Tak mogą mówić tylko ci, którym brak odwagi, aby dokonać coming out i przyznać, że się przez dzieci męczą, mają dość i mocno tęsknią za czasami, gdy cały świat (i czas) był tylko dla niego i niej.
Dziękujemy Wam dzieci
Niech więc (choć na chwilę) MamaDu stanie się miejscem-manifestem rodzica szczęśliwego z bycia rodzicem. Miejscem, gdzie rodzic z otwartą przyłbicą i dumnie podniesioną głową PODZIĘKUJE dzieciom, że są.
Dziękujemy Wam dzieci:
– za to, że uczycie nas, że miłość może być bezwarunkowa i kompletnie niezależna od okoliczności;
– za to, że przypominacie, że wyobraźnia nie ma granic, a kreatywność to nie tylko puste słowo, którego używamy w biurowych prezentacjach;
– za to, że nikt inny nigdy nas tak nie potrafi rozśmieszyć, a wam zajmuje to nieraz ułamek sekundy;
– za miliony wzruszeń – od pierwszego słowa, poprzez pierwszy krok, pierwszą strzeloną na treningu bramkę, itd., itp.;
– za to, że z powrotem uwierzyliśmy, że można się budzić w dobrym humorze;
– za ciągłe pokazywanie, że świat jest ciekawy i warto go poznawać;
– za to, że w końcu bez ukrywania się możemy obejrzeć te wszystkie super bajki i pograć w fajowskie gry;
– i na koniec chyba najważniejsze – za to, że nadajecie sens naszemu, rodziców istnieniu.
Lista na pewno mogłaby być znacznie dłuższa. Każdy rodzic znajdzie jeszcze mnóstwo większych i mniejszych ważnych rzeczy, które dzieją się dzięki dzieciom.
Narzekanie nic nie zmienia
Zarwane noce, nerwy i brak czasu codziennie towarzyszą każdemu rodzicowi. To takie dobrodziejstwo inwentarza, które przychodzi na świat wraz z dzieckiem. Sztuka w tym, żeby to wszystko nie zasłaniało istoty posiadania dziecka (i znów to głupio brzmi), nie zabierało radości, nie odbierało szczęścia. Przecież każdy cień pochodzi od światła.
Absolutnym brakiem pokory i głupotą byłoby twierdzić, że miłość tych narzekających rodziców dla dziecka jest choć o odrobinę mniejsza niż tych radosnych. Jest pewnie dokładnie taka sama – nieskończona i bez dna. Jakaś tam część ojców i matek narzeka pewnie tylko dlatego, bo – jak się rzekło – to teraz popularne. Inni dlatego, że tak po prostu czują.
Ale warto od czasu do czasu w tym pesymizmie się zatrzymać, otrząsnąć ze zmęcznia i zapytać samego siebie, czy to przypadkiem nie są najszczęśliwsze lata w życiu? Czy jedna/druga nieprzespana noc naprawdę jest warta tego, aby myśleć o wychowaniu jak o koszmarze. Zdaniem wielu – pewno nie. Narzekanie nic nie zmienia oprócz tego, że psuje humor. Lepiej iść z dzieckiem do parku i zrobić konkurs rzucania szyszek do celu.
PS. Wszystkie miłe czytelniczki MamaDu, które chciałyby napisać, że łatwo mi mówić, bo jestem facetem,a zmęczone dzieckiem potrafią być tylko kobiety informuję, że to głupi komentarz.