Jak jeden lekarz coś mówi, to można mu nie uwierzyć. Jak to samo mówi drugi - trochę trudniej. Gdy trzeci potwierdza - w zasadzie wszyscy już są przekonani. Od grypy po nowotwór. Z jednym wyjątkiem. Szczepienia. Setki tysięcy lekarzy powtarza, że trzeba się szczepić, a i tak jest i będzie grupa rodziców, którzy uważają, że szczepienia to zło, a oni nie pozwolą krzywdzić swoich dzieci. Trzeba ich zmuszać - w Ameryce do niektórych szkół NIEszczepione dzieci nie są wpuszczane.
Antyszczepionkowców nie ośmieszać
Łatwo antyszczepionkowych rodziców wyśmiać, a przy okazji obrazić. Że ciemnogród, zabobon, a dodatku brak odpowiedzialności i zagrożenie dla innych. Przykłady opisywaliśmy w MamaDu. Za łatwo i w dodatku niepotrzebnie, więc sobie darujmy. Każdy rodzic chce jak najlepiej dla dziecka. Z jakiś powodów uważa, że szczepionki to nie jest to “najlepiej”. Najczęściej obawiają się powikłań. Zdarzają się przecież dramaty i tragedie.Z pełną pokorą trzeba przyjąć do wiadomości wszystkie takie historie. Trzymać najmocniej kciuki, żeby zakończyły się szczęśliwie.
Może przekonać?
To co zrobić? Może przekonać nieprzekonanych? Trzy pomysły.
Propozycja nr 1. Wojna na dyplomy.
Budujemy wielką wagą. Na szalkach kładziemy dyplomy ukończenia szkół medycznych. Po prawej osób, które są przeciw szczepionkom. Po lewej - tych, którzy są za. Myślę, że nawet gdyby po prawej dorzucić jeszcze słonia, to i tak antyszczepionkowcy przegraliby z kretesem.
Propozycja nr 2. Wyniki badań
Skoro już mamy wagę, to dlaczego by nie skorzystać z niej dwa razy? Tym razem bierzemy wyniki badań - te dowodzące szkodliwości kładziemy znów po prawej. Te drugie - po lewe + dwa słonie. Też nie wystarczą.
Propozycja nr 3. Publiczne szczepienia
Wszystkie dzieci wszystkich lekarzy powinny się szczepić publicznie. Transmisje na żywo w internecie.
Z nikogo się nie wyśmiewam. Sięgam po absurdalne pomysły, żeby pokazać, że zwykłe, normalne argumenty nie działają. Nie, żebym był lekarzem, specjalistą od szczepień. Mojego dyplomu, ani badań po lewej nie będzie. Ale wystarczy troszeczkę chcieć - choćby w internecie znaleźć można setki mniej i bardziej poważnych opracować medycznych o szczepieniach i szczepionkach. O tym, gdzie dzięki nim jesteśmy. I o tym, jak było, gdy ich nie było. I jeszcze o tym, czego dzięki nim nie ma (albo prawie nie ma). Samo MamaDu szczepieniom poświęciło niemało artykułów.
Antyszczepionkowcy rosną w siłę
Antyszczepionkowe lobby rośnie w Polsce. Odmowa szczepienia dziecka staje się modą i swoistą demonstracją. “Myślę niezależnie - więc nie szczepię”. Argumenty są zazwyczaj dwa - jeden, że poszczepienne powikłania są groźniejsze niż choroby. Drugi - że korporacje farmaceutyczne wciskają rodzicom niepotrzebne szczepionki po to, żeby bezdusznie zarabiać. Spisek i konspiracja.
Zresztą przeciwnicy szczepionek to nie polska specjalność. Są też w krajach zachodnich. Nie tak dawno Newsweek alarmował, że Europie Zachodniej grozi epidemia odry, bo szczepieniom poddawanych jest tam mniej niż 80-90 proc. dzieci. Eksperci podkreślają, że przez niechęć do szczepień przekroczony został w tych krajach tzw. próg odporności środowiskowej. “A to oznacza, że wirus odry zaczyna krążyć w środowisku” – mówił gazecie Jan Bondar z Głównego Inspektoratu Środowiskowego.
Kłopot polega na tym, że przeciwnicy szczepionek wydają się odporni na merytoryczne argumenty. Światowej klasy eksperci radzą, żeby się szczepić. O dobroczynnym wpływie szczepionek piszą największe i najbardziej renomowane periodyki medyczne. Przytaczane są opinie i suche fakty. Pokazywane choroby, które zbierały śmiertelne żniwa, a teraz prawie w ogóle nie występują. Dzięki szczepionkom.
Jakiś czas temu blogerka Joanna Jaskółka napisała na swoim profilu na Facebooku „Matka jest tylko jedna” a propos szczepień: “Pasy bezpieczeństwa w samochodzie tez mogą zabić, też mogą być niebezpieczne. Ale chyba wszyscy się zgodzą, że bezpieczniej jechać w pasach niż bez, prawda?”. Wpis wywołał kosmiczne emocje i doszło nawet do gróźb ze strony przeciwników szczepień.
Lekarze odnoszą się też do obaw dotyczących niepożądanych objawów poszczepiennych. Przyznają - uwaga! - że występują. To zdarza się jednak tak rzadko, że nie powinno i nie może być argumentem, aby zaprzestać szczepienia całej populacji. Choroby są znacznie bardziej prawdopodobne oraz - przede wszystkim - znacznie groźniejsze.
Co do spiskowych teorii odnieść się trudno. Pomysł, że od dziesięcioleci trwa ogólnoświatowy spisek lekarzy i naukowców, którzy złośliwie i fałszywie apelują, aby się szczepić jest zbyt niepoważny, żeby zasługiwał na odpowiedź. Problem ze zwolennikami spiskowej teorii jest taki, że czym mniej dowodów na spisek, tym bardziej w niego wierzą, bo wiadomo, że jest dobrze ukryty…
Nie zaszczepione dzieci nie mogą chodzić do szkoły
Media doniosły niedawno o przypadku ojca chłopca chorego na białaczkę, który zażądał od kuratorium zamknięcia szkoły dla tych dzieci, które nie były szczepione. Jego syn z powodu choroby nie mógł zostać zaszczepiony, a jego osłabiony system odpornościowy jest wyjątkowo podatny na choroby. Historia wydarzyła się w Stanach Zjednoczonych i nie wiadomo jeszcze, jak zareagują władze. Ojciec wspomina, że mimo szczególnej sytuacji rodzice niezaszczepionych dzieci są na niego “wściekli”.
To oczywiście jednostkowy przypadek, ale dobrze obrazuje jakie emocje towarzyszą szczepionkom. Zupełnie niepotrzebnie. Wystarczy posłuchać lekarzy.
Jesteśmy zwolennikami szeroko pojętej profilaktyki. A szczepienia to najlepsza i najbardziej wiarygodna metoda zapobiegania chorobom zakaźnym. Ich wpływ potwierdzony jest badaniami naukowymi, a nie opiera się na przypuszczeniach i plotkach przekazywanych przez grupę ludzi. Dlatego ja szczepię swoje dzieci wszystkimi dostępnymi na rynku szczepionkami, bo wiem, że to dla nich dobre.