Zdalny czy prawdziwy?
Jak wygląda porównanie psa-robota i prawdziwego zwierzęcia? Na pierwszy rzut oka sprawa wygląda dla robotów całkiem dobrze, choć prawdziwe psy też mają mocne argumenty w ręku (łapie).
Pies robot
Najlepsze cechy elektronicznego psa, z punktu widzenia przeciętnej rodziny, to:
1. Elektroniczne zwierzęta nie gubią sierści. Prędzej śrubki. Ale śrubek może być co najwyżej kilka, a włosów przez lata na podłodze setki tysięcy. No i nie znane są przypadki alergii na śrubki.
2. Mokry robo-pies pachnie dokładnie tak samo jak suchy. Może się co prawda iskrzyć, ale to i tak lepsze niż nutka zapachowa roztaczana przez zwykłego mokrego psa.
3. Baterie-paluszki kosztują kilkanaście złotych i starczają robotom na wiele dni. Za tę kwotę przez taki czas można najwyżej utrzymać prawdziwą świnkę morską albo chomika. Większe zwierzęta pożerają (dosłownie) więcej pieniędzy.
4. Z mechanicznym psem można iść na spacer. Przecież mieści się do plecaka. Niektóre mają nawet etui. ALE NIE TRZEBA CHODZIĆ! A co jak polscy piłkarze będą grali w finale Mistrzostw Świata i będzie dogrywka? A tu pies (ten z krwi, kości i sierści) popiskuje pod drzwiami…
5. Kapcie, książki i przewody elektryczne nie zamienią się nigdy w puzzle, gdy robot zostaje w domu. A prawdziwe psy robią tak:
Prawdziwy pies patrzy inaczej
Prawdziwe psy też mają mocne argumenty na swoją obronę. Czyli:
1. Jakby się nie starali inżynierowie, nawet ci japońscy, to nigdy żaden ich pies nie będzie merdał ogonem i patrzył tak, jak ten prawdziwy.
2. Pies w etui nie obroni właściciela w nocy w parku. Nie odstraszy też złodzieja. Prędzej sam padnie jego ofiarą.
3. Psy (co udowodnione) działają nieraz wprost leczniczo, również na dzieci - obniżają ciśnienie krwi, uwalniają endorfiny, zmniejszają stres.
4. Prawdziwe psy uczą dzieci odpowiedzialności. Żadne zwierzę na baterie ich tego nie nauczy. Nawet te, które udają, że trzeba je karmić i poić mają gdzieś ukryty przycisk RESET, a dziecko prędzej czy później go znajdzie.
5. Z prawdziwym psem na spacerze rzucony patyk wraca do człowieka po kilkunastu sekundach. Robot nigdy go nawet nie znajdzie.
6. Psa można przytulić. Robota niby też, ale po co?
7. No i elektroniczna Lessi nie wróciłaby do Joe, bo by jej się baterie wyładowały.
Czy to jest w ogóle wybór?
Trudny wybór? Raczej smutny. Elektroniczne zwierzęta to całkiem fajny gadżet, a ich producenci z pewnością będą się przed Świętami prześcigać w zapewnieniach, że mogą one stać się najlepszym przyjacielem dziecka. Do czasu wypuszczenia na rynek nowego modelu, który będzie reklamowany jako “jeszcze lepszy przyjaciel dziecka”... A prawdziwego, własnego psa żadne dziecko nie odda za skarby świata. I to jest chyba największa różnica.
Zresztą zabawne porównanie robota z prawdziwym psem znaleźć można na youtube.