
Starość to trudny i niewdzięczny temat. Niewiele osób wykazuje współczucie dla schorowanych ludzi, niewielu przejmuje się ich losem. Na stare lata mogą liczyć jedynie na pomoc bliskich, którzy zaopiekują się nimi, zapewniając opiekę w domu, czasem całodobową, albo wykupując miejsce w domu pomocy społecznej, czy ekskluzywnym domu starości.
Prawie nie znałem ojca, a teraz każą mi płacić za jego pobyt w domu pomocy społecznej. Moje wspomnienia z nim związane to 3 słowa: pił, bił, potem odszedł. Teraz mam go utrzymywać na starość? Dlaczego?
Byłem małym dzieciakiem, kiedy ojciec poszedł w tango i nie wrócił. Tym razem, bo to nie był pierwszy raz. Wcześniej w moich wspomnieniach był tylko strach, w jakim ojciec wróci humorze i czy będzie "zrobiony". Matka harowała na 2 etatach, nie dała mi zbyt wiele miłości, sama przygnieciona problemami, ale na chleb zawsze starczało. Ojca nigdy nie interesowało czy rachunki zapłacone, a w garnku znajdzie się kawałek mięsa. Miało być i koniec.
Lubił mnie denerwować, często mówił, że jestem jak baba: chudy i płaczliwy. A jakie ja miałem powody do radości, jak za każdą głupotę obrywałem? Gdy odszedł, było lepiej. Spokój, cisza, choć i lęk, że jednak wróci i znowu zrobi nam chlew. Nie wrócił. Minęło prawie 30 lat, odkąd go nie widziałem, nie wiem nawet, czy bym go poznał po latach. I nagle tatuś się odzywa, a raczej dyrekcja Domu Pomocy Społecznej, że jest u nich mój ojciec i nie ma pieniędzy, by zapłacić za pobyt, emerytura za mała.
W pierwszej kolejności powinna zapłacić żona, ale matka zmarła wiele lat temu. Jestem więc jego jedyną najbliższą rodziną. Sam ledwie wiążę koniec z końcem, mam żonę i dwoje dzieci, kredyt do spłacenia. Mam teraz ciężko zarobionymi pieniędzmi płacić za utrzymanie faceta, z którym mnie nic nie łączy oprócz złych wspomnień. Przecież to absurd!
Do tej pory tylko wyrok o pozbawieniu władzy rodzicielskiej zwalniał dziecko z obowiązku alimentacyjnego. Pozostali muszą płacić. Pomimo tego, że osoba zobowiązana może ze względu na swoją sytuację materialną starać się o jak najniższą kwotę do zapłacenia, to jednak obowiązek nadal na niej ciąży. Teoretycznie nie można nikogo zmusić do zapłacenia rachunku i powinna przejąć sprawę gmina, z której osoba przebywająca w DPS została skierowana. Gmina może jednak dochodzić o oddanie pieniędzy, jeżeli sytuacja finansowa rodziny uchylającej się od opłat jest dobra.
Mając na uwadze powyższe, nie można się zgodzić, z poglądem, że niepodpisanie umowy, o której mowa w art. 103 ust. 2 u.p.s. uchroni osobę zobowiązaną do poniesienia kosztów za pobyt krewnego w domu pomocy społecznej, przed egzekucją należności. Należy również podkreślić, że nawet w przypadku ustalenia obowiązku alimentacyjnego przez sąd, alimenty staną się dochodem osoby skierowanej do domu pomocy społecznej, z których może być potrącana opłata za pobyt w domu pomocy społecznej (do wysokości 70% dochodu), jednak w dalszym ciągu organ administracji będzie miał prawo domagania się od osób wymienionych w art. 61 ust. u.p.s. pozostałej części opłaty.
Może cię zainteresować także: "Jestem kobietą. Jestem matką. Jestem alkoholiczką – możecie mnie zrozumieć
W związku z brakiem precyzyjnych rozwiązań, które pozwalałyby nie obciążać finansowo tych osób, które nie otrzymały należytej pomocy i opieki ze strony rodziców w czasie dzieciństwa, Rzecznik Praw Dziecka zwraca się o pomoc do Elżbiety Rafalskiej.
Rzecznik Praw Dziecka stoi na stanowisku, że konieczne jest wprowadzenie takiej zmiany w prawie, która umożliwi obligatoryjne zwolnienie przez organ administracji osób wymienionych w art. 6 ust. 1 u.p.s. z opłat za pobyt rodzica bądź innego krewnego w domu pomocy społecznej, w przypadku, gdy uprawniony zachowywał się sprzecznie z zasadami współżycia społecznego (np. za zwolnieniem z opłat może przemawiać to, że rodzic porzucił dziecko, nie interesował się jego losem, stosował przemoc, czy nie przyczyniał się do jego utrzymywania i wychowywania).